Kilka dni temu byłam z koleżanką na spotkaniu służbowym. Dotarła do nas nowa osoba. Po pięciu minutach wymieniałyśmy się tylko spojrzeniami. „To wampir” napisała mi ukradkiem SMS. Przypomniałam sobie spotkanie z dawną niewidzianą znajomą. Ponad dwie godziny rozmowy. Nie, przepraszam, jej monologu. W połowie zaczęła boleć mnie głowa i kręgosłup. Miałam wrażenie, że cała energia jaką miałam rano uchodzi ze mnie w tempie światła. Po „kawie” dosłownie doczołgałam się do samochodu. „Ratuj” zadzwoniłam do przyjaciółki. Po tym spotkaniu służbowym byłam mniej więcej w podobnym stanie. Musiałam uciec na spacer z psem, do lasu. Dopiero tam odzyskałam równowagę. Pomyślałam: „Boże, dobrze, że ja nie już pracuję na stałe z żadnym energetycznym wampirem. Oszalałabym”.
Kiedyś w to nie wierzyłam, ale oni naprawdę istnieją. Wampiry energetyczne, które pozbawiają nas sił. Spotkanie ich równa się kiepski humor, zmęczenie, ból głowy. Dobrze, że nie znam ich też w życiu prywatnym. Ale przecież wampir może z nami mieszkać, może być nasza matką, ojcem czy koleżanką.
Ja go rozpoznać? Poniżej pięć najważniejszych cech. Często idą w parze, ale nie muszą.
Za dużo mówi
Z jego ust wylewa się słowotok. Często towarzyszy temu głośny i pewny ton. Bębenki w uszach pękają. W towarzystwie tej osoby modlisz się, żeby wydarzyło się coś, co sprawi, że ona choć trochę się zatrzyma w tym oratorskim pędzie.
Ale nic, nic nie działa. Opowiada ci ze szczegółami historię swojego życia, o tym co robi teraz. Każda anegdota ma tysiąc anegdot pobocznych. Mówi, mówi, mówi. A ty czujesz, jak zapadasz się w sobie.
Czy warto poświęcać czas na historie, które w połowie nas nie interesują?
Nie słucha
Jego w ogóle nie interesuje, co masz do powiedzenia. Czasem zdobędzie się, żeby powiedzieć: nie masz racji. I to tyle z jego skupiania uwagi na tobie. Nie masz racji, bo…. i znowu milion argumentów, anegdot, któremu często towarzyszy taki początek: „Bo ja”. W życiu nie wciśniesz się z wątkiem o sobie, nawet jeśli próbujesz. Jesteś po prostu widownią dla jednego aktora. Tak właśnie było ostatnio z moją znajomą. Przysięgam, przez ponad dwie godziny rozmowy nie zapytała co u mnie słychać.
Czy warto spędzać czas z kimś, kogo my same kompletnie nie interesujemy?
Wypytuje
To inny typ wampira. Punktem wspólnym jest to, że też go nie interesujesz.
Interesuje go natomiast co tam w twojej firmie (bo jest, na przykład, konkurencyjna), co wśród wspólnych znajomych. Czujesz się jak na przesłuchaniu u bardzo natarczywego i wiercącego dziurę w brzuchu detektywa.
Czy warto poświęcać czas osobom, które traktują nas jak Radio Wolna Europa?
Ocenia
Wszystko i wszystkich. Nieustannie. Ta głupia, że się rozwiodła, ta ma beznadziejną sukienkę, buty, męża i samochód. Nawet czyjś pies może być przedmiotem dyskusji (bo jest za bardzo rozpuszczony na przykład). Szczerze mówiąc to boisz się odwrócić, bo doskonale wiesz, że jeśli tylko się odwrócisz to staniesz się przedmiotem tego oceniania.
Czy warto marnować chwilę na ludzi, których celem jest tylko ocenianie innych?
Narzeka
Polska nie taka, życie nie takie, praca nie taka, dzieci, mąż. Małe pytanie: co słychać i otwiera się pudło marudy. Gdy w końcu próbujesz podsunąć jakieś rozwiązanie dramatu, słyszysz: „Nie da się”, „To niemożliwe”, „W życiu nie ma tak lekko”. Uciekaj, jeszcze chwile, a sama uwierzysz, że na nic nie masz wpływu.
Czy nie szkoda energii na osoby, które nigdy nie widzą dobrych rozwiązań?
Podcina skrzydła
„Jesteśmy już stare”, „Jesteśmy biedne”. „Myślisz, że to ci się uda? Nie sądzę”, „No próbuj, ale czeka cię ciężka droga”, „Powinnaś inaczej się ubierać”, „Jak ty wychowujesz dzieci”. I tak dalej.
Może zamiast patrzeć, jak ktoś obcina ci nożycami skrzydła, pofruniesz gdzieś indziej? W kierunku osoby, która daje ci moc?
Tak, wiem, być może każdy z nas miał etap, że był wampirem. Warto jednak się wystrzegać takich zachowań i unikać takich ludzi.
Dla własnego zdrowia psychicznego.
Pięknego weekend. Bez towarzystwa wampirów energetycznych.