Go to content

„Uciekłam z arabskiego burdelu”. Przerażająca relacja o współczesnym handlu ludźmi

Fot. iStock

„Uciekłam z arabskiego burdelu” to najnowsza książka autorstwa Laili Shukri, która ukaże się w księgarniach już 12 listopada.

Julia, którą najpierw rozkochał, a później sprzedał Tarek, ucieka z arabskiego burdelu. Niebezpieczna akcja wyrwania kobiety ze szponów gangu handlującego ludźmi wymaga użycia wielu podstępów.

Ale czy uwolnienie się z macek międzynarodowej siatki przestępczej jest w ogóle możliwe? Czy Julia zdoła uciec od seksualnego zniewolenia oraz brutalnej przemocy fizycznej i psychicznej, jakie były wcześniej jej udziałem? Czy piekło, przez jakie przeszliśmy, zostawia w nas trwały ślad?

Mroczne tajemnice XXI wieku: handel ludźmi, w tym dziećmi, handel organami, obrzezanie kobiet oraz ekstrawagancje i seksualne orgie najbogatszych arabskich szejków.
Przerażająca rzeczywistość, o której świat woli milczeć.

FRAGMENT KSIĄŻKI

Tragiczną sytuację zmuszanych do prostytucji dzieci dostrzegła również reporterka, która na łamach brytyjskiego dziennika „The Guardian”, we wstrząsającym artykule pod wymownym tytułem Żywe piekło młodych dziewcząt uwięzionych w burdelach Bangladeszu, przedstawiła usłyszane przez siebie historie.

„Sprzedane przez handlarzy ludźmi, od lat uwięzione i gwałcone wiele razy dziennie… to życie dziesiątek tysięcy nieletnich dziewcząt w Bangladeszu”[1] – zaczyna swój zatrważający materiał.

„Po pięciu latach pobytu w burdelu Labonni przestała marzyć o uratowaniu. Od kiedy w wieku trzynastu lat sprzedano ją madame, klienci obiecywali jej pomoc w ucieczce. Żaden tego nie zrobił. Z czasem ich twarze zaczęły się zacierać, więc nie pamiętała dokładnie, kto odwiedził ją wcześniej ani ilu mężczyzn przyjęła danego dnia. Zwykle był to jeden klient na godzinę, zaczynając od dziewiątej rano.

«Czasami budzę się i nie wiem, dlaczego jeszcze nie umarłam» – wyznała przetrzymywana dziewczyna.

Teraz, w wieku dziewiętnastu lat, Labonni mówi, że zrezygnowała z życia – i śmierci – w Mymensingh, burdelowej wiosce w centrum Bangladeszu. Tutaj siedemset do tysiąca kobiet i dziewczynek pracuje w handlu seksem – często wbrew swojej woli” – możemy przeczytać w artykule.

Porażające dane mówią, że ponad czterdzieści milionów ludzi na świecie żyje w jakiejś formie współczesnego niewolnictwa, w tym seksualnego, które polega na użyciu przymusu, uprowadzeń, oszustw lub siły w celu czerpania korzyści z wykorzystywania seksualnego ofiar. Niewolnictwo seksualne obejmuje również przymusowe małżeństwa nieletnich i dramatyczna historia Labonni jak w soczewce skupia cierpienie milionów dziewczynek na całym świecie, które pod presją są wydawane za mąż lub sprzedawane jako prostytutki[2].

Ceremonia ślubna dwunastoletniej Labonni odbyła się dokładnie w dniu, w którym dostała pierwszej miesiączki. W wieku trzynastu lat uciekła od brutalnego męża, zostawiając sześciomiesięczną córkę.

„Nie wiedziałam, dokąd idę” – zwierzała się. „Pomyślałam, że znajdę pracę w fabryce odzieży”.

Na dworcu w Dhace do zapłakanej Labonni podeszła kobieta, która zaoferowała jej jedzenie i miejsce na nocleg. Po dwóch dniach dziewczynka została sprzedana za mniej więcej sto osiemdziesiąt funtów do burdelu, z którego zabroniono jej wychodzić.

Opisana w artykule rzeczywistość burdelowej wioski przeraża okrucieństwem szczególnie dlatego, że sprzedawane są w nim ciała nieletnich dziewczynek.

„Dziewczęta tak młode jak dwunastolatki śpią po pięć w pokoju, a ich łóżka są oddzielone tylko poszarpanymi zasłonami. Muzyka płynie z głośnych zestawów dźwiękowych, a domowej roboty alkohol leje się z plastikowych butelek, żeby uśmierzyć ból. Mężczyźni bez koszul przemykają zaułkami w poszukiwaniu dziewczyn. Dziesięć minut seksu będzie ich kosztować czterysta taka[3]  – ale te pieniądze trafiają głównie do kieszeni osób prowadzących burdel”.

„Madame, która mnie kupiła, powiedziała mi, że muszę ją spłacić” – Labonni opowiada bezbarwnym głosem. „Przekupiła policję, mówiąc, że mam osiemnaście lat [wiek uprawniający do zarejestrowania pracownika seksualnego], i powiedziała, że jestem jej winna ponad dziewięćset czternaście funtów. Potem skonfiskowała mój telefon i zamknęła mnie w sypialni. Powiedziała, że skrzywdzi mnie, gdybym próbowała uciec”.

Po dwóch, trzech tygodniach Labonni zrezygnowała z prób ucieczki.

„Oni zawsze cię znajdą” – dodaje rozgoryczona.

Kiedy czytałam ten artykuł, łzy bezsilności cisnęły mi się do oczu. Wiedziałam, że podobny los jest udziałem tysięcy dziewczynek nie tylko w Bangladeszu, ale również w Indiach, Pakistanie, Sri Lance i na Filipinach – krajach, które są największymi rynkami handlu ludźmi. Autorka artykułu pisze, że Labonni „z dnia na dzień stała się chukri, czyli zniewoloną pracownicą seksualną – uwięzioną w burdelu aż do czasu, kiedy spłaci setki funtów sfabrykowanych długów”.

Słowo chukri oznacza dziewczynę sprzedaną starszej kobiecie, która płaci za jej utrzymanie, jedzenie, ubranie, kosmetyki i inne potrzeby życiowe, a w zamian za to zabiera wszystkie dochody uzyskane z jej pracy jako prostytutki. Swoją niewolniczą pracą dziewczyna ma spłacić przypisany jej „dług”, którego uregulowanie może nastąpić dopiero po latach albo i nigdy. Czasami dziewczynie udaje się uciec albo wykupić za pożyczone pieniądze z tego niewolniczego systemu, ale zazwyczaj trafia ona do innego burdelu, żeby dalej zarabiać na życie jako prostytutka. System chukri rozpowszechniony jest przede wszystkim w Bengalu Zachodnim w Indiach, ale termin ten używany jest również w odniesieniu do zniewolonych prostytutek w sąsiednim Bangladeszu.

Labonni kilkakrotnie próbowała popełnić samobójstwo.

„Pewnego dnia spróbuję jeszcze raz” – mówi, siedząc na betonowej podłodze celi, która służy jako sypialnia; numery jej klientów są wyryte na ścianie. Tymczasem dziewczyna codziennie się tnie.

„Tak głęboko zakorzenione problemy ze zdrowiem psychicznym są powszechne wśród zniewolonych pracownic burdelu w Bangladeszu i utrudniają im zaczęcie nowego życia, nawet gdy ich «długi» zostają spłacone” – zauważa autorka reportażu.

Chociaż po sześciu latach uwięzienia w burdelu i prostytuowania się pod przymusem Labonni spłaciła swój „dług widmo”, nadal pracuje w tym samym miejscu jako prostytutka. W ciągu długich lat upokorzenia i bólu zarobiła dla swojej madame, która dzięki niej i innym zniewolonym dziewczynkom pławi się w luksusie, czterdzieści sześć i pół tysiąca funtów. Dziewczyna spłaciła swój początkowy „dług” w wysokości dziewięciuset czternastu funtów ponad pięćdziesiąt razy.

Handel ludźmi jest obok handlu narkotykami i bronią najbardziej dochodowym nielegalnym biznesem na świecie. Przynosi zajmującym się tym procederem profity o łącznej wartości stu pięćdziesięciu miliardów dolarów rocznie, z czego prawie sto miliardów generuje komercyjne wykorzystanie seksualne. Ogromne pieniądze zarobione na ogromnym wyzysku i nieszczęściu przede wszystkim kobiet i dziewcząt.


[1]  Internetowe wydanie „The Guardian”, artykuł The living hell of young girls enslaved in Bangladesh’s brothels, 6 lipca 2019.

[2] Wstrząsającą historię takiej dziewczynki Laila Shukri opisała w powieści: Jestem nieletnią żoną, Prószyński i S-ka, Warszawa 2019.

[3] **  400 taka to około 17 złotych.

Artykuł powstał we współpracy z Wydawnictwem Prószyński i S-ka