Rozmowa z Elizą Korpalską, twórczynią postaci Anny Litewski, agentki o pseudonimie Lukrecja. Twardej, bezwzględnej, seksownej i zdobywającej wszystko i wszystkich, która ze swojego zawodu uczyniła styl życia. A może to życie zdecydowało o wyborze takiego zawodu i stylu?
Wraz z zalewem polskiego rynku wydawniczego bardziej mrocznymi gatunkami literackimi, a przede wszystkim kryminałami, thrillerami, coraz więcej kobiet pokazuje się w rzadko do tej pory spotykanych rolach.
Pani bohaterka w „Regule Lukrecji” obejmuje stanowisko szefowej Specjalnej Agencji Wywiadowczej. To nie jest zbyt często wykonywany przez kobiety zawód, wymaga posiadania konkretnych cech, specjalnych kompetencji. Wydaje się, że po obejrzeniu wielu filmów sensacyjnych wiemy, jakie powinny to być cechy. Ale wiedza czytelnika może być zbyt powierzchowna. Co trzeba wiedzieć, żeby stworzyć przekonującą postać agentki?
Eliza Korpalska: W rzeczywistości wokół nas jest coraz więcej takich kobiet. Zajmują kluczowe stanowiska w firmach, rządach, parlamentach, nawet w wojsku. Myślę, że muszą mieć przede wszystkim odwagę, a może po prostu nie cofają się przed podejmowaniem decyzji i działaniem, pomimo strachu. Wiara w siebie i determinacja potrafią zaprowadzić człowieka dalej, niż przypuszcza. Oczywiście, o ile jest to wybór, a nie splot przymusowych okoliczności, bo i tak się przecież zdarza. No i lata ćwiczeń, pracy, szkoleń, nieustannego rozwoju. Lukrecja posiada cechy, które intuicyjnie przypisujemy agentce specjalnej – inteligencję, przebiegłość, tajemniczość, pewien rodzaj bezwzględności, zdolność kamuflażu. Ale jest w niej coś więcej, siła, która wypływa z żądzy zemsty połączonej z pogardą dla własnego życia, obojętność, tak mało kobiecy brak empatii, coś, co jej przeciwnicy wyczuwają i przez co staje się bardzo groźna. Potrafi być dwulicowa i okrutna. Przyjęła męskie zasady gry i jest w nich lepsza od niejednego faceta. Doświadcza też chwil słabości, wypalenia, kryzysów, ale przeżywa je w ciszy, nie epatuje nimi. Raczej nie szuka pomocy na zewnątrz, stara się sama ze wszystkim uporać.
Bycie agentką narzuca pewien styl życia, determinuje różne możliwości lub narzuca ich brak: posiadanie zaufanego przyjaciela, swobodne życie towarzyskie, założenie rodziny. Lukrecja żyje samotnie, z bardzo wąskim gronem przyjaciół, którzy na dodatek także związani są z jej zawodem. Czy to może wystarczyć?
Lukrecji wystarcza, ale ona ma specyficzny charakter i wymagania. Może zresztą po prostu pogodziła się z ograniczeniami i nie wyobraża sobie, że mogłaby funkcjonować inaczej. Zapętliła się w siatce zależności i jeśli chce przeżyć – nie ma odwrotu. To jednak jest bardzo wysoka cena i ograniczenie, może nawet upośledzenie życiowe. Szefowa SAW wiele traci, sama to czuje, a jeśli nawet nie, nieliczni bliscy potrafią jej to uświadomić. Samotność, poczucie zagrożenia, ostrożność wyprzedzająca każdy krok, ciągłe spięcie, nieufność, konieczność opancerzenia się, wieczna gotowość na przyjęcie ciosu. Tak, zdobyła to, czego pragnęła, ale czy potrafi się tym cieszyć? Czy samotne stanie na świeczniku, bez rodziny, przyjaźni, miłości, spokoju, sympatii otoczenia w pełni ją satysfakcjonuje? Czy trupy, po których przeszła nie wołają do niej zbyt głośno? Czy było warto? Robi takie podsumowania, nie potrafi lub nie do końca jasno chce odpowiedzieć sobie na podobne pytania, ale czuje, że mimo oszałamiającego sukcesu, coś jest nie tak. I mimo wszechogarniającego zobojętnienia wciąż tęskni, sama nie wie za czym. Myślę, że nie jest w tych odczuciach odosobniona, są znane niejednej z nas i nie trzeba wcale prowadzić ekstremalnego trybu życia, aby ich doświadczyć.
Kobiety spełniają się w tej chwili na różnych stanowiskach, pomiędzy pracą, znajdują czas na swoje hobby, jeśli posiadają takową, to spędzają czas z rodziną. Nie mamy poczucia, że jesteśmy specjalnie ograniczane w realizacji swoich zainteresowań. A jednak, gdy czyta się o kobiecie, która jest agentką, mimowolnie ma się poczucie, że ona robi coś ciekawszego, bardziej emocjonującego, na co byśmy się nie zdobyły. Zazdrości jej Pani trochę?
Trochę tak. Lukrecja doświadcza rzeczy, których większość z nas nigdy nie przeżyje i wcale nie chciałaby przeżyć. A jednak – adrenalina, ekscytacja, ryzyko, smak zwycięstwa, błysk fleszy – ona się tym upaja, zatraca. Taki trochę niedostępny świat, widziany innymi oczami, smakowany w odmienny sposób, z połamaniem barier, ograniczeń, potocznych wyobrażeń – ma w sobie coś niebezpiecznie pociągającego…
Często mówi się o tym, że kobieta jest z natury Superbohaterką, w swojej rodzinie, w miejscu pracy, wymaga się od niej więcej niż od mężczyzn. Lukrecja sama wymaga od siebie chyba zbyt wiele: uczuciowo, emocjonalnie, zawodowo. Jednak typowa kobieta?
Pod tym względem na pewno. I prawdą jest, że za dużo od siebie wymagamy, po drodze tracąc lekkość, spokój, odpoczynek,radość życia, a czasem to, co jest naprawdę dla nas ważne. Po co? Czy to na pewno jest konieczne? Znam wiele fantastycznych, wspaniałych kobiet, które nie potrafią się docenić. Choćby nie wiem co robiły i jak cudownymi były mamami, przyjaciółkami, córkami, pracownicami, szefowymi, naukowcami, choć nawet o tym wiedzą, nie są z siebie zadowolone. To pułapka. Gdzieś w naszym myśleniu, a może wychowaniu, tkwi błąd. A może wcale nie trzeba robić aż tak wiele, w ciągłym pośpiechu udowadniać, że damy radę? Przecież wartości człowieka i kobiety nie mierzy się liczbą wykonanych zadań. Jeśli się mylimy i zorientujemy się dopiero na końcu, kiedy upłynie już większość życia, będzie szkoda…
Proszę opowiedzieć o Lukrecji. Skąd pomysł na taką właśnie postać: nietypową, trochę jak superbohaterka, trochę jak filmowa Nikita? Kryje się w tym Pani mroczne alter ego?
Pomysł na bohaterkę książki wyłonił się znienacka, dojrzewał w trakcie pisania, z czasem przybywało szczegółów i recept na jej przewrotne losy i postępowanie. Myślałam o kobiecie, która będzie w jakimś sensie „inna”, fascynują mnie niestandardowe postacie. Chciałam, żeby agentka była nietuzinkowa, nieprzewidywalna, zaskakująca, wymykająca się schematom i stereotypom,nie do końca dająca się lubić, a jednak nie wyzuta przy tym z ludzkich uczuć i słabości. Na tym polega jej moc, przewaga nad przeciwnikami. Lukrecja jest fizycznie i psychicznie silna, bezwzględna, lekko psychopatyczna, nie do końca wiadomo, co jej chodzi po głowie. A alter ego? To jednak zbyt śmiałe. Raczej wytwór wyobraźni, poszukiwanie w myślach czegoś skrajnie odmiennego, na co ja sama nigdy nie znalazłabym ochoty ani odwagi…
Czy planuje Pani kolejne powieści z Lukrecją? Czego mogą oczekiwać wielbiciele Pani twórczości?
W drugiej części, podobnie jak w pierwszej, pozostawiłam niedomkniętą furtkę, co daje nadzieję, że Lukrecja pozbiera się po przeżytych przygodach i traumach, i jeszcze kiedyś wróci. Moja kolejna książka będzie jednak zupełnie inna. Co prawda również odnajdziemy w niej wątek sensacyjny, który mam nadzieję mocno ją ubarwi, jednak to w dużej mierze opowieść obyczajowa, osadzona w bliższych nam realiach, przedstawiająca w krzywym zwierciadle wiele niby codziennych zdarzeń. Jest przez to bardziej mroczna niż seria o przygodach agentki specjalnej, pokazuje do czego może doprowadzić chłód i głód emocjonalny, niezrozumienie, nieporadność, brak szacunku do drugiego człowieka. Zdradzę, że część akcji rozgrywa się w szpitalu psychiatrycznym, a główna bohaterka, choć pozbawiona nadzwyczajnych umiejętności Lukrecji, też nieźle namiesza w swoim pozornie zwyczajnym i spokojnym otoczeniu.
Dziękuję pięknie za rozmowę i czekamy niecierpliwie na kolejną interesującą bohaterkę, która zapewne zamiesza nie tylko w Pani opowieści, ale także w naszych czytelniczych wyborach.