Wstajesz rano w świetnym humorze. Szybki prysznic, kawa, małe śniadanie i w zasadzie jesteś już gotowy. Wychodzisz z domu, pokonujesz znajomą ci trasę i jak większość ludzi znajdujesz się w końcu w pracy. I nieważne czym się zajmujesz, czy pracujesz w biurze, sklepie czy innym miejscu, bo ONI znajdą się wszędzie. Typów „przeszkadzaczy”, bo o nich mowa, jest niezliczona ilość.
Nie zbędziesz ich szybką prośbą, że niestety musisz kończyć, bo masz multum roboty. Nie podziałają też wszelkie próby odcięcia się. Oni są właśnie po to, żeby irytować, zadawać miliony nikomu niepotrzebnych pytań i kraść cenny czas.
Jak rozpoznać najgroźniejsze typy i czy jest na nich jakiś sposób? Podobno na wszystko jest rada, więc spróbujmy ich najpierw odsłonić, a potem pokonać.
Kto pyta nie błądzi, za to do obłędu doprowadza
O wszystko. Pytają ciągle – o godzinę, o plany na potem, o męża, siostrę i kochanka. Dziesięć razy o to samo, choć faktury, o które zagadnął, pewnie będą ci się śniły po nocach. I to przez najbliższy tydzień. Zaczynasz się zastanawiać, dlaczego tak jest i co z nim nie tak. Przyczyna może być prostsza, niż ci się wydaję. Trafiłeś na osobę, która ma spore problemy z pamięcią. I nie zdaje sobie sprawy, ani z tego faktu, ani też z tego, że zwyczajnie przeszkadza.
Wielu z nas zapomina, że należy dostarczać organizmowi niezbędne do funkcjonowania płyny. Jeśli tego nie robimy, zaczynają się kłopoty z koncentracją i skupieniem. Z naszej pamięci ulatuje większość istotnych faktów i na niczym nie możemy się też skupić. Zaczynamy dopytywać, błądzić, oraz doprowadzać do szału – koleżankę z biurka obok. Jeśli tam, gdzie zarabiasz jest taka osoba, kup jej butelkę wody. Przekaż jej również swoją wiedzę na temat zalet odpowiedniego nawadniana organizmu. Zobaczysz, że nasz ” Pytajnik” od razu znajdzie odpowiedzi na większość swoich znaków zapytania.
Artysta, któremu nikt nie uzmysłowił, że jest zwykłym amatorem
Nuci, pogwizduje, jęczy, stęka i sialaluje. Może mieć swoje stanowisko pracy nawet dość daleko od twojego. Niestety, to niczego nie załatwia, bo słychać go zbyt wyraźnie. Jemu się wydaję, że odtwarza zasłyszaną gdzieś melodię lepiej od oryginału. W rzeczywistości jednak najczęściej to, co słyszysz, jest jednym, wielkim zawodzeniem. Nie dasz rady na dłuższą metę, choćbyś cały był wypełniony tylko cierpliwością. Nie staraj się go prosić czy przekonywać, żeby przestał lub trochę się wyciszył. Zawsze (niestety) odbierze to tylko na dwa sposoby – uzna cię za sztywniaka, któremu przeszkadza już nawet ludzki odruch. Bądź zostaniesz przyczyną jego depresji, bo oto właśnie zniszczyłeś jego marzenia o karierze solisty.
Najrozsądniej będzie… samemu uciec w świat dźwięków zakładając na uszy słuchawki. Polecam coś spokojnego, relaksującego. I ciężkiego do otworzenia. Żebyś się nie zapędził i sam nie został tym, przed kim właśnie się bronisz.
Spokojnie, przecież zdążymy, to tylko parę minut
Powód znajdą zawsze. I to nie jeden! Nazywani są potocznie kusicielami i nie ma to niczego wspólnego z zapraszaniem na randki czy podrywaniem. To ludzie, którzy starają się nie przepuścić żadnej okazji na kawkę, papieroska i pogawędkę. I owszem, kilkuminutowe przerwy między jednym a drugim zadaniem są bardzo potrzebne, a wręcz regenerujące. Jeżeli oczywiście nie są wymuszone i zatruwane bezmyślnym paplaniem Przeszkadzacza numer 3.
W tym przypadku niewielkie mamy pole manewru. Zostaje nam tylko delikatne zasugerowanie, że nie wszyscy potrzebują tak częstych przerw. A jeśli nie podziała, pozostaje nam jedynie kryć się, gdzie tylko można. I ewentualnie modlić, żeby sobie znalazł inną ofiarę.
Konwersacja ponad wszystko. Szczególnie, po dziurki w nosie
Gaduła. Lubi rozmawiać, niezależnie od pory dnia czy humoru. Zaczepi, zagadnie, a gdy nie znajdzie „żywego” odbiorcy – obdzwania wszystkich w około. Mylnie możemy ich odebrać, jako miłych i serdecznych. Kto zresztą lubi gburowatych milczków? Szybko się jednak zorientujesz, a nawet boleśnie zderzysz z prawdą, że te typy są nastawione tylko na nadawanie.
On mówi, ty i cała reszta słucha. A kogo to obchodzi, że nie masz na to ochoty? Na pewno nie tych, którzy mają wiecznie coś do powiedzenia. Taki model możesz jedynie przekupić. Nie martw się, nie będziesz musiał dzielić się swoją pensją. Spróbuj mu zasugerować, że jeśli teraz skupicie się na pracy, to potem będzie więcej czasu na plotki. Podbudowany wizją swojej fascynującej opowieści, weźmie się ochoczo do roboty. I kto wie, być może zauważy efekty twojego pomysłu. I tak firma zyska wydajnego pracownika, a ty chwilę uprawnionego spokoju. Czego ci szczerze życzę.
Rasowy DJ, czyli słuchajcie tego, co lubię ja
Tacy działają szybko, bo pierwsze, co robią, to przejmują kontrolę nad odtwarzaniem muzyki. I jadą z koksem. I tak od poniedziałku z rana do piątku wieczorem chcąc – a w większości przypadków – nie chcąc właśnie, słuchasz tego, co ci zapodał.
I nie chodzi nawet o to, że nie podoba ci się dany utwór. Ale skupienie się na czymkolwiek, zwłaszcza czymś ważnym i wymagającym precyzji, przy ciągłym umc umc umc, jest wręcz nieosiągalne. Najgorzej, że nawet jeśli przeżuci się na słuchawki, to są one tak głośne, że wystarczy moment na zorientowanie się, jaka playlista, jest przez niego preferowana.
Tu na szczęście, nie trzeba się gimnastykować. Albowiem oni zwyczajnie nie wiedzą, że to może przeszkadzać. Więc, gdy zwracasz im uwagę speszeni szybko wyciszają lub całkiem rezygnują z „umilania” wszystkim czasu.
Ewentualnie możesz zażartować, że skoro już się wszyscy rozbudzili dzięki niemu, to teraz szybko obowiązki. A wieczorem może klub i trochę tańca? Potem zawsze możesz się wykręcić, ale nie rób tego zbyt pochopnie. Bo na mniej oficjalnym gruncie biurowy Meloman, może się okazać całkiem interesującym kolegą.