Go to content

Jak się dobrze opalać i jaki filtr wybrać na kolejne dni plażowania?

Fot, iStock / g-stockstudio

Rozmarzyłaś się na myśl o opalaniu w tym roku? Wreszcie białe kiełbaski wystające spod spodenek będzie można nieco przybrązowić, ale uwaga, wszystkie straszne historie o czerniaku, wcale nie są przesadzone. Około połowa Polaków deklaruje korzystanie z kosmetyków fotoochronnych, pozostałe 50 proc., woli wierzyć, że ich nic złego nie spotka. Mało tego, wśród Polaków stosujących filtry ochronne, ponad połowa sięga po kosmetyki z filtrami niskimi, praktycznie nie dającymi ochrony (czyli SPF 20 lub niższy). Dlaczego?

Panuje błędne przekonanie, że stosowanie kosmetyku z filtrem sprawi, że wrócimy z urlopu bladzi i o opaleniźnie można zapomnieć. To mit, który najlepiej obalają nasze dzieci. Dzieci smarujemy bez oporów najwyższymi dostępnymi filtrami, a jednak blade nie są…

Jednak z opalaniem jest ciut jak z dietą-cud. Lubimy wierzyć, że damy radę wszystko zrobić szybko. Schemat: spalę się pierwszego dnia, bo inaczej nic nie będzie widać – jest bardzo popularny, ale w rzeczywistości bliżej mu do wyboru głodówki zamiast zdrowego żywienia.

Co ciekawe w przypadku poparzeń słonecznych nie boimy się raka (to skutecznie wypieramy), a doraźnych nieprzyjemności i brzydkiego wyglądu (ta łuszcząca się skóra i okłady z kefiru…). Boimy się również zbyt szybkiego starzenia się skóry czy trądziku, ale rak, a gdzie tam…

Według badań częstotliwość zachorowań na czerniaka wzrosła w ciągu ostatnich 20 lat trzykrotnie. To sporo. A jednak wciąż wolimy ryzykować. Jak więc się opalać, żeby raka nie zapraszać? Zobaczcie, jaki schemat stosowania filtrów ochronnych powinniśmy zachować dla własnego bezpieczeństwa (i urody).

Schemat stosowania filtrów ochronnych

Pierwszy dzień:

Pięćdziesiątka obowiązkowa! Na pierwsze opalanie trzeba wybrać się z najwyższym filtrem na skórze, czyli oznakowanym jako SPF 50. Przede wszystkim dlatego, że większość z nas reprezentuje nordycki typ urody, co oznacza, że mamy w naskórku relatywnie mało melaniny. Do tego weźmy pod uwagę nasza pogodę i bardzo małą ilość dni słonecznych w roku. Do słońca nie jesteśmy przyzwyczajeni. Pierwsze opalanie nie powinno przekraczać 30 minut (nie krzywcie się tak, opalanie należy dawkować).

Pozostałe dni:

Trzydziestka nie pozbawi cię opalenizny. Kolejne dni smażenia na leżaku, powinny upłynąć nam z kosmetykiem ochronnym o filtrze SPF 30. Nie bójcie się, że wrócicie nieopaleni, żaden kosmetyk (nawet 50-tka) nie daje stuprocentowej ochrony przed słońcem. Promieniowanie słoneczne to nie tylko UVB, które winne jest łuszczącej skórze, ale i UVA. To drugie, niestety jest dla nas bardziej  niebezpieczne. Jest niewyczuwalne, ale głębiej penetruje skórę (aż do skóry właściwej). Odpowiada za uszkodzenia komórek skóry, nowotwory i szybsze starzenie się.

Jeżeli wybieracie się na wakacje w egzotyczne strony, nie powinniście obniżać faktora fotoochrony skóry. Im bliżej równika, tym działanie promieni słonecznych jest bardziej niebezpieczne.

Przed promieniowanie słonecznym nie chronią nas szyby (w domu/w biurze/w samochodzie). Skórę smarujemy nawet siedząc pod parasolem.

Dzieci:

SPF 50! Gratulacje, okazuje się,  że my, Polki, jesteśmy świetnymi matkami. Według badań Polki dzieci zabezpieczają najwyższymi faktorami i nie kwestionują takiej potrzeby. Pamiętajcie jednak, że mimo takiego zabezpieczenia dziecko nie powinno smażyć się całego dnia na słońcu – a takie przewinienie mamy za uszami. Według dermatologów, polskie dzieci przebywają na słońcu zbyt długo. Drugim grzechem, który popełniamy to przebywanie na otwartym słońcu w tzw. zakazanych godzinach.

Pamiętajcie, że oparzenia słoneczne w dzieciństwie znacznie podwyższają ryzyko zachorowania na czerniaka w dorosłości!

PS: Pamiętajcie również, że nawet stosując kosmetyki wodoodporne należy co parę godzin skórę „dosmarować”. W przypadku kontaktu z wodą również – ponieważ, kosmetyk nie tylko może się z powierzchni ciała zmyć – zwykłe tarcie, wycieranie ręcznikiem, ocieranie o koc, matę, leżak itp. ściera kosmetyk z powierzchni skóry. W przypadku dzieci, warto również o tym pamiętać w przypadku zwykłych zabaw – dzieci nieustanie się ruszają, wspinają, bawią w piasku, ścierając preparat o wiele szybciej niż dorosły leżący „plackiem” na ręczniku.

Bezpiecznych wakacji! Wróćcie ZDROWO opaleni!


Na podstawie: hellozdrowie.pl