O kobietach, które mają romans, mówi się, że się puszczają i dodaje kilka niewybrednych epitetów, których cytować nie mam ochoty, bo zdradzający facet, to znowu ogier i ten, który ma powodzenie wśród kobiet. On okazuje się być bogiem, a ona dziwką, która się ku*wi.
Poza tym, co to znaczy, że kobieta może mieć ochotę na seks, i to ochotę większą niż mężczyzna? O kobiecej seksualności się nie mówi, udaje się, że jej nie ma, sprowadza się ją jedynie do zaspokojenia potrzeb mężczyzny, a nie dla własnej przyjemności. Cóż, na szczęście seksualność kobiet zaczyna wychodzić w końcu z szafy, kobiety coraz częściej podkreślają, że seks jest dla nich ważny, także w związku. Są sfrustrowane nieudanym seksem, brakiem orgazmu w małżeństwie, co bardzo często jest powodem romansowania z innymi mężczyznami. Chcemy czuć się seksowne, pożądane, chcemy czerpać radość z seksu i kiedy brakuje nam tego w związku, szukamy zaspokojenia tych potrzeb na zewnątrz, wcale nie myśląc o tym, że odejdziemy od męża.
Znam kobiety, które żyją w wieloletnim szczęśliwym związku tylko dlatego, że mają kochanków. Czasami jednego przez lata, czasami kilku na przestrzeni czasu. Te kobiety nie rzucają się impulsywnie w ramiona obcego mężczyzny. Nie przeszukują bezmyślnie portali randkowych. Każda z nich włożyła wiele wysiłku i pracy, by poprawić życie seksualne ze swoim mężem czy stałym partnerem. Niestety czasami bywa to niemożliwe. Tak po prostu jest. Ludzie dobierają się z różnych przyczyn, bywa, że seks nie jest tym, co w ich łączy. On ma mniejsze potrzeby, mniej chęci, ma problemy, z którymi nie chce iść do lekarza, bo jemu nie przeszkadzają. Ona stara się do momentu zajścia w ciążę – pierwszą, drugą, później odpuszcza, a jej mąż woli poświęcić się pracy, dzieciom, swoim pasjom niż zareagować na potrzeby swojej żony. Dopiero wtedy kobieta zaczyna się rozglądać za kimś innym.
Bardzo często myślimy, że kobiety uprawiają seks, aby poczuć bliskość partnera, podczas gdy mężczyźni uprawiają seks dla przyjemności. A przecież doskonale wiemy, że nie zawsze jest to prawdą. Są kobiety, które chcą seksu dla czystej przyjemności, bez tych wszystkich uczuciowych kontekstów. To właśnie te kobiety, najczęściej niezaspokojone w małżeństwie, szukają okazji do romansu, nie angażują się uczuciowo w relacje z kochankiem, dla nich ważny jest seks, w którym odkrywają się na nowo, robią rzeczy, które wcześniej nawet nie przyszłyby im do głowy.
Czy naprawdę większość z nas myśli, że kobiety romansują tylko po to, by zniszczyć swoje małżeństwo, by mając kogoś odważyć się odejść od męża? Niekoniecznie. Wiele kobiet przyznaje, że to właśnie romans uratował ich związek. Dlaczego?
Alina, żona od 14-tu lat: „Kocham swojego męża, ale po drugiej ciąży właściwie seks w naszym związku przestał istnieć. Ile razy ja mogę wychodzić z inicjatywą, skoro on nie ma ochoty. Myślałam, że mnie zdradza, że kogoś ma, ale nie. To po prostu facet, dla którego seks nie jest ważny. Wyłam do księżyca, bo nie wiedziałam, ile wytrwam w takim małżeństwie, jak długo można żyć bez seksu. A przecież nie chciałam od niego odejść, bo jest nam razem naprawdę dobrze. Nie chciałam z kimś innym się wiązać tylko dla seksu. Kiedy poznałam Marka wszystko się zmieniło, odczułam niesamowitą ulgę. Mam seks, choć nie z mężem. Mogę zaspokoić swoje seksualne potrzeby z jednej strony, a z drugiej być z facetem, którego kocham”. Ktoś może spytać o uczciwość takiej relacji, ale czy to my powinniśmy ją osądzać?
Kiedy rozmawiam z kobietami, które prowadzą podwójne życie – choć one same nie lubią tego określenia – okazuje się, że żadna z nich nie stawia romansu na pierwszym miejscu. „Rodzina jest dla mnie najważniejsza, spotykam się z nim od czasu do czasu, kiedy wiem, że nie dzieje się to z krzywdą dla moich dzieci czy męża. Tak, wiem, jak to brzmi, ale co mam zrobić. Powiedzieć: odchodzę, bo brakuje mi seksu? Nie chcę. Od trzech lat mam kochanka, wyjaśniliśmy sobie od razu, w jakim układzie funkcjonujemy. Powiem ci, jaka to ulga…” – tłumaczy Anka dodając, że decyzja o romansie była jedną z lepszych, jakie podjęła. „W końcu zeszło ze mnie napięcie, przestałam się czepiać męża i dzieci o byle bzdurę. Wcześniej, przez lata, wszystko mnie irytowało. Nawet to, że mój mąż odstawia w innym miejscu niż ja cukierniczkę. O to potrafiłam zrobić aferę. Teraz jest w końcu normalnie, spokojnie. Kocham męża i rodzinę, ale lubię seks – musiałam to wszystko jakoś pogodzić. Wcześniej miałam wyrzuty sumienia, poczucie winy, ale dzisiaj widzę, że to było najlepsze rozwiązanie tej patowej sytuacji”.
Ola z uśmiechem na twarzy opowiada o swoim mężu: „Dobraliśmy się jak w korcu maku, mamy te same zainteresowania, to samo poczucie humoru, lubimy razem spędzać wolny czas, on jest dla mnie nieustanną motywacją do rozwoju, tylko ten seks. Od początku byle jaki, kiepski. Myślałam, że to takie początki, że wszystko się zmieni. Gdy urodziła się córka, odpuściłam”. Ola od wielu lat spotyka się z mężczyznami dla seksu. To daje wentyl dla jej seksualnych potrzeb. „Możesz myśleć, co chcesz, ale romanse uratowały moje małżeństwo, w którym jestem szczęśliwa. Nie wyobrażam sobie ułożyć życia z kimś innym”.
Seks rozładowuje stres, negatywne emocje, dzięki temu możemy być lepsi dla innych, stajemy się mniej czepliwi, roszczeniowi i oczekujący. Dużo prawdy jest w powiedzeniu, że seks łagodzi obyczaje. Nie jest tak, że po dobrym seksie w waszym domu atmosfera się rozluźnia, wy stajecie się dla siebie milsi, lepsi? A co mają powiedzieć kobiety, które latami nie mogą uwolnić tego stresu, nie mają jak go rozładować, nie mają orgazmu?
Kobiety, które decydują się na romans tylko dla seksu, a nie z chęci stworzenie nowego związku, podkreślają, że starają się wyciągnąć z tego romansu jak najwięcej dobrego dla ich małżeństwa. „Kiedyś usłyszałam, że kobiety nie potrafią zdradzać, bo od razu angażują się emocjonalnie” – opowiada Anka. „Cóż, panowie – bo to oni wygłosili tę teorię – nawet nie wiecie, jak się mylicie. To kolejny stereotyp, którym kierują się faceci – bo przecież kobieta nie zdradzi tylko dla seksu czy tylko dlatego, że jej brakuje przyjemności orgazmów w małżeństwie. Nieprawda. Mówili to faceci, którzy siedzieli ze mną przy stole, na wspólnej imprezie. Myślałam tylko: „gdybyście wy wiedzieli…”.
Każda z kobiet podkreśla, że dzięki romansowi bardziej skupiają się na rodzinie, na mężu, są w stanie dać im więcej, niż wcześniej. „Wyobraź sobie, że po latach możesz w końcu pozbyć się tej frustracji, irytacji, stresu, to jest wyzwalające. Wiem, że to brzmi dla nierozumiejących głupio, ale dzięki romansowi jestem w końcu lepszą żoną. Żoną wyrozumiałą, akceptującą, uśmiechniętą”.
Czy kobiety powinny romansować? Jasne, że nie – powinny być szczęśliwe w swoich związkach, także w seksie. Wiemy jednak, że to nie zawsze jest możliwe. Czasami rozmowy nie pomagają, czasami mąż nie chce nawet rozmawiać. Udaje, że problem nie istnieje, choć urasta między nimi do gigantycznych rozmiarów. Każda kobieta, którą znam, a która miała choćby krótki romans mówi, że to ją otworzyło na związek, dało przestrzeń do rozmowy, do podniesienia jej poczucia wartości, zbudowania pewności siebie i zawalczenia o małżeństwo.