Chyba nikogo nie trzeba przekonywać, że nazwanie szefa debilem i to w bezpośredniej konfrontacji, nie jest najlepszym pomysłem. Czasem jednak wypowiadamy w pracy teksty, które świadczą o naszej niekompetencji, braku doświadczenia czy ogłady. Może to nie tylko skutecznie uniemożliwić nam osiągnięcie sukcesu zawodowego, ale nawet pozbawić źródła utrzymania. Lolly Daskal, specjalistka od rozwoju przywództwa i przedsiębiorczości, wskazuje siedem najbardziej destrukcyjnych tekstów, które często nieświadomie wypowiadamy.
Scenka 1.
Szef wpada do waszego pokoju i wymachuje jakimiś papierami przed twoim nosem. Faktura została źle wypisana, przelewy nie wpłyną na czas. Zanim zdążysz się zastanowić, już wypalasz: „To nie moja wina!”.
Błąd. To nie czas i miejsce, by udowadniać swoją niewinność. Nie ma znaczenia, czy to, co mówisz jest prawdą – po prostu pozostawia złe wrażenie. Jakbyś próbowała za wszelką cenę wymigać się od odpowiedzialności. W tym momencie należy przede wszystkim skupić się na tym, co poszło źle i jak najszybciej naprawić błąd, zamiast szukać winnego. Co więcej, w ten sposób można też zapunktować. Wyjdziesz na osobę, która potrafi szybko reagować, naprawić błąd i wyciągać wnioski z pomyłek.
Scenka 2.
Twój przełożony chce, żebyś uczestniczyła w projekcie, który dotyczy zupełnie nieznanej ci dziedziny. Boisz się niepowodzenia, więc wymigujesz się na różne sposoby, mówiąc, że nie możesz podjąć się tego zadania.
Takim zachowaniem pokazujesz, że boisz się podejmować ryzyko i nie jesteś otwarta na nowe propozycje. Oczywiście, że możesz odczuwać niepokój, ale przeważać powinno jednak podekscytowane. Lepiej, żebyś powiedziała „To dla mnie duże wyzwanie, ponieważ wcześniej czymś takim się nie zajmowałam, ale chętnie się podejmę. Czy mogę liczyć na twoje (kogoś z zespołu) wsparcie, gdybym miała z czymś problem?” lub po prostu „Jasne, chętnie nauczę się czegoś nowego”.
Scenka 3.
W korporacji, w której pracujesz, wprowadzono nowe zasady. Np. zobligowano wszystkich do mówienia sobie na „ty”. Albo też wprowadzono comiesięczne spotkania integracyjne na mieście. Ty jednak nie masz na to ochoty i głośno o tym mówisz.
Jasne, możesz przecież stawiać swoje priorytety wyżej niż firmę czy panujące w niej zasady. Nie ma w tym nic złego. Pytanie tylko, czy faktycznie korona z głowy ci spadnie, gdy przystaniesz na zaproponowane zmiany. A może faktycznie mają one sens?
Scenka 4.
Na zebraniu szef mówi, że w tym miesiącu musicie zwiększyć sprzedaż o 10 procent. Ty pytasz: „A co ja będę z tego miała?”.
Jeśli myślisz tylko o sobie i o tym, co możesz ugrać, zaczniesz być postrzegana jako osoba samolubna i niechętna do współpracy. Większość organizacji ma niestety niewielką tolerancję i cierpliwość do tych, którzy niechętnie pracują w zespole. Jeśli chcesz odnieść odnieść sukces w dużej firmie, skoncentruj się bardziej na „my”, a nie „ja”. Lub chociaż nie mów tego głośno, co myślisz.
Scenka 5.
Właśnie dowiedziałaś się, że do twojego zespołu przenoszą Jolkę. Tak, tę Jolkę, której nie znosisz, bo nie dość, że jest leniwa, to jeszcze obgaduje wszystkich za plecami. Jasno więc komunikujesz, że nie zamierzasz z nią pracować.
Taka postawa świadczy nie tylko o twoim braku profesjonalizmu, ale także o niedojrzałości. Praca to nie szkoła, tu nie wybiera się z kim usiądę w ławce lub przygotuję pracę semestralną z biologii. Naucz się rozwiązywać konflikty i przestań się nakręcać. Jeśli jednak twoja niechęć i niepokój wynika ze znacznie poważniejszych doświadczeń (np. osoba ta stosuje mobbing, jest agresywna lub zdecydowanie narusza twoją strefę intymną), powinnaś zgłosić to przełożonemu.
Scenka 6.
Wracasz do biurka po kolejnej rundce po sąsiednich pokojach. Tu pogadasz, tam poplotkujesz. Ewidentnie się nudzisz i nawet o tym mówisz.
Być może nudzisz się, ponieważ zadania, które wykonujesz są dla ciebie zbyt proste. A może nudzisz się, ponieważ kompletnie nie interesuje cię to, co robisz i nie potrafisz wykrzesać z siebie żadnego entuzjazmu. Albo sama zmienisz pracę, albo pomoże ci w tym ktoś, kto zauważy, jak bardzo się nudzisz.
Scenka 7.
Zaaferowany szef przybiega do ciebie z pilnym zleceniem. Zależy mu, żeby sprawa była zamknięta jeszcze dzisiaj. Ty odpowiadasz mu suchym „Spróbuję”.
Próbowanie nie oznacza robienia. Dajesz jasny komunikat, że weźmiesz się za powierzone zadanie niechętnie i dasz z siebie wyłącznie niezbędne minimum. Co więcej, najprawdopodobniej zrobisz to byle jak. Zamiast „Spróbuję”, powiedz „Zajmę się tym” i faktycznie zajmij się tym najlepiej jak potrafisz.
Złota rada? Zawsze zastanów się dwa razy, zanim coś powiesz. Komunikuj się tak, by twoje słowa faktycznie wyrażały to, co chcesz powiedzieć. Nie zapomnij jednak, że czasem lepiej ugryźć się w język.
Na podstawie: Inc.com