Nie dalej, jak wczoraj moi synowie powiedzieli: „Mamo, żeby w końcu była zima, taka prawdziwa”. I ja się im nie dziwię. Przecież nasze dzieciństwo to zaśnieżone Święta, lepienie bałwanów, budowanie igloo, kuligi i ogniska w mrozie.
Tymczasem od lat szukamy tego śniegu. Jaką radością było chyba przed dwoma laty trafienie na sztuczny śnieg na pustej już nartostradzie. Dzieciaki piszcząc zjeżdżały na „jabłuszkach”, a my raczyliśmy się grzanym winem z termosu – taka namiastka zimy. Ale podobno w tym roku o namiastce nie ma mowy. Synoptycy zapowiadają, że całą Europę skuje mrozem i lodem zima stulecia. Już w grudniu zaskoczą nas wyjątkowe niskie temperatury, które w trakcie trwania zimy mają sięgać nawet -30 stopni. Śnieg ma padać bardzo obficie, a zima pozostać z nami aż do kwietnia.
Są plusy – bo w końcu może trafimy na białe, a przez to wyjątkowe Święta, bo dzieci nie będą się nudzić w szarzyźnie i błocie, a świat jest jakiś taki przyjemniejszy, kiedy jest biało.
Oczywiście są też minusy – zwłaszcza dla tych, którzy zimną nie lubią i chcą, by zima skończyła się jak najszybciej.
Ciekawe, czy w tym roku prognozy faktycznie się sprawdzą. Czy zasypie nas białych puch i White Christmas faktycznie będą white? A może znowu synoptycy się pomylą, a długoterminowe prognozy pogody okażą się jedynie mrzonką… przepraszam mżawką i to w dodatku zimową.
Co wy myślicie o tych prognozach?
źródło: meteoprog.pl