Byli na szczycie, ale na skutek złych decyzji finansowych – zbankrutowali. Po serii własnych, bolesnych doświadczeń, wykorzystali najnowsze odkrycia naukowe, żeby przeprogramować swój sposób myślenia i zacząć dostrzegać możliwości zamiast problemów. Autorzy takich bestellerów jak „Mowa ciała”, albo „Dlaczego mężczyźni kłamią, a kobiety płaczą” – Allan Pease i Barbara Pease kolejny raz udowadniają, że jeśli tylko się tego chce, można zmienić swoje życie. Do Polski przyjechali promować swoją najnowszą książkę „Odpowiedź„.
Anna Frydrychewicz: Wasza historia jest niezwykła. Byliście w finansowym dołku, w związku też nie układało wam się najlepiej. Wtedy postanowiliście zmienić swoje życie, odbić się od dna i to się wam „po prostu” udało.
Allan Pease, Barbara Pease : Najważniejsze, ale i najtrudniejsze dwie rzeczy, to po pierwsze zadecydowanie czego się chce, a po drugie zadecydowanie, że się będzie do tego dążyć. To jest bardzo trudne, bo człowiek znajduje się ciągle pod presją zewnętrznych uwarunkowań. I trudno jest spod tej presji wyjść, żeby skierować się w stronę, w którą chcemy się udać.
W książce bardzo często podkreślacie, że kluczem do sukcesu jest jasno sprecyzowany cel.
Im bardziej jednoznacznie ustalamy swój cel, tym większa będzie motywacja do jego osiągnięcia. Na nasze zajęcia przyszedł kiedyś facet i powiedział: „Chciałbym mieć dom przy plaży, bo lubię mieszkać blisko morza i surfować”. Poprosiliśmy go, żeby nam opisał ten wymarzony dom. A on na to: „No dom, jak dom, dwie trzy sypialnie dwie łazienki”. To była bardzo ogólna wizja, nic konkretnego. Gdyby jednak potrafił to swoje marzenie sprecyzować i powiedzieć, że to ma być dom, który ma cztery sypialnie, z przeszkloną werandą, z której się schodzi prosto na piasek, tak, że można przy plaży surfować, to wtedy jego motywacja byłaby o wiele mocniejsza. Kiedy ta wizja celu staje się bardzo wyrazista, wtedy widzimy cel wszędzie wokół nas. Na przykład, zauważamy ogłoszenie w prasie o sprzedaży domu. Kolejny etap następuje wtedy, kiedy już ten nasz idealny dom pojawia się w rzeczywistości. Wtedy trzeba umówić się na wizytę z agentem nieruchomości, wejść, „powąchać”, obejść, żeby to doświadczenie było jak najbardziej bezpośrednie. Nie chodzi o to, by decydować jak dojść do swojego celu, czyli jak kupić dom, tylko wiedzieć, zdecydować, że to jest właśnie to, czego chcemy.
To wystarczy?
Tak. Możesz mieć przy sobie zdjęcie samochodu, który ci się bardzo podoba, który bardzo chciałabyś kupić. Ale jeśli pójdziesz do salonu i poprosisz o jazdę próbną, to dopiero będzie motywacja. Wtedy masz wyraziste doświadczenie, jak to jest jeździć takim samochodem. Większość ludzi ma bardzo niejasne marzenia o tym co by ewentualnie chcieli ze sobą począć, z takich nic nie wynika, żadne działanie.
Ale wciąż brakuje mi pieniędzy na ten samochód.
To bez znaczenia.
Same się znajdą?
Skupiasz się na etapie „jak to zrobić”. Nie należy o tym myśleć. Wszyscy myślą o tym, jak coś zrobić, a że nie wiedzą jak, nic z tego nie wynika. W każdej chwili do twoich zmysłów, do mózgu dociera 400 milionów bitów informacji. Mózg jest w stanie przerobić jedynie 2000 z nich. Zatem RAS (sieć ścieżek nerwowych u podstaw mózgu, łączącą rdzeń kręgowy, móżdżek i kresomózgowie, działający jak swoisty filtr informacji płynących do nas ze świata zewnętrznego – przyp. red.), gdy filtruje wiadomości, wybiera tylko te, związane z jasno wyznaczonymi celami. Więc, jeśli zdecydujesz, co jest celem, zobaczysz wokół siebie odpowiedź. Na przykład usłyszysz, że ludzie przy stoliku obok rozmawiają na temat, który cię interesuje, na bilbordzie pojawi się reklama tego, co chciałabyś mieć. Większość ludzi nie potrafi oderwać się od tego etapu „jak dość do celu”, a skoro nie wiedzą jak, nic się nie dzieje, brak jest skutecznych działań.
No dobrze, jak w takim razie się „przeprogramować”?
Najpierw trzeba wypisać, czego tak naprawdę chcemy, a potem wprowadzić do RAS obraz naszego celu. Wtedy mózg będzie wyszukiwał informacje związane z tym naszym celem, bo on już będzie tam w środku. Będzie częścią tej wiedzy, która jest w nas zgromadzona. Tak działa prawo przyciągania. Człowiek podejmuje decyzję, dotyczącą tego, czego chce i wtedy to przyciąga. A tak naprawdę nic nie przyciągasz, po prostu zauważasz. Pośród milionów informacji widzisz te, które są ci w danym momencie potrzebne. Tak działa też modlitwa. Ludzie modlą się o odpowiedź, przychodzi odpowiedź. Tak działa również hipnoza.
I pozytywne afirmacje?
Tak, to są tylko różne sposoby na nazwanie tego samego, wyjaśnienie jednego zjawiska.
Na czym polega zasada spaghetti?
Twój umysł jak kulka stworzona z nitek spaghetti, to taka plątanina. Trudno jest wyciągnąć z tego jedną nitkę, bo wszystko jest sklejone w jedną całość. Kiedy bierzesz kartkę papieru i zaczynasz zapisywać swoje myśli, to tak jakbyś wyciągała powoli pojedynczą nitkę – jedną po drugiej. Kiedy potem spojrzysz na swoją listę na papierze, ma ona już jasną strukturę.
I tak powinna wyglądać praca nad moimi celami?
Dokładnie tak.
A co naszym otoczeniem, osobami, które powiedzą: „to jest szalone, to się nie uda”?
Nie słuchaj ich. Odpychaj ich od siebie. To są twoje cele, ty je realizujesz. Wartość otoczenia jest tylko wtedy istotna, jeśli otoczenie cię wspiera. Ludzie, którzy zrezygnowali ze swoich celów, będą próbowali cię powstrzymać przed realizacją twoich zamierzeń.
Czy na tym też polega również branie odpowiedzialności za swoje życie? Żeby odrzucać te głosy, które mówią nam, że coś się nie uda? Próbować swoich sił samemu?
Pierwszy etap w przejmowaniu kontroli nad swoim życiem, to ustalenie czego się chce, do czego się dąży. Kiedy się wie, czego się chce, łatwiej jest oddzielić od siebie negatywnych ludzi. Jeden z naszych podstawowych problemów polega na tym, że jeśli się już podejmie decyzję, wtedy rodzina przyjaciele, społeczeństwo, próbują cię przekonać żebyś tego nie robił. Więc powinieneś celami dzielić się tylko z tymi ludźmi, którzy cię wspierają, na których można liczyć.
Czytałam, że nie należy słuchać rad tych, którym się nie udało.
Przede wszystkim, słuchaj tych, którzy osiągnęli to, do czego ty dążysz, albo są w trakcie osiągania tego celu. Nie jest jednak tak, że należy odrzucać tych, którym się nie powiodło, bo oni mogą nam przekazać wiele ważnych informacji, na przykład o tym, co może być dla nas istotną przeszkodą. I czasem robią to, w swoim przekonaniu, w dobrej wierze, w twoim interesie, chcą ochronić cię przed bankructwem rozwodem, śmiercią, wypadkiem.
Piszecie: „Kiedy dokładnie sprecyzujesz czego chcesz, prosisz o pomoc i otrzymasz ją nawet od ludzi, których nawet jeszcze nie poznałeś” . Wy tak zrobiliście, ale może to po prostu była kwestia szczęścia?
W życiu jest tak: 20 % ludzi chce pomóc ci w osiągnięciu twoich celów, 20 % czeka aż sobie poparzysz przy tym palce. Reszta to tylko widzowie. Kiedy jasno zdecydujesz czego chcesz, ludzie „zarażą się” od ciebie twoją determinacją i zapragną pomóc ci zrealizować twój cel. Mogą być całkowicie obcy, nogą cię nie znać. Ale to nie jest kwestia szczęścia. Nigdy nie włączaliśmy do naszych planów fuksa. Jeśli istnieje coś takiego jak szczęście, a ja mam wątpliwości do tego, to jest to jedynie bonus, wartość dodana, której nie należy umieszczać w swoich planach. My nigdy nie kupujemy kuponów totolotka.
Czyli właściwie sukces każdego z nas zależy też trochę od innych…
Nie. Ta pomoc od innych też jest jakimś ekstra bonusem. Każdy z nas osiąga swój cel sam. Bez pomocy lub z pomocą innych.
Czy człowiek jest w stanie wyjść z każdej życiowej opresji, jeśli ma dobry plan?
Jeśli masz dobry plan, jeśli dobrze zdefiniujesz cele, tak. Może nie dotrzesz tam, gdzie chcesz być szybko, nie od razu bezpośrednio, ale w końcu to ci się uda. Przygotuj się tylko na to, że być może czasem trzeba zrobić „objazd”, pójść w innym kierunku, cofnąć się. Ale jeśli masz dobry plan, dotrzesz do celu. A jeśli droga, która do niego prowadzi, jest bardzo wyboista, pełna „dziur” i problemów, wtedy ma dla nas jeszcze większa wartość. Ludzie, obierając sobie cel, oczekują niewielkich problemów, a zdarzają się im katastrofy. Jeśli na początku drogi uświadamiamy sobie możliwość katastrofy, jesteśmy lepiej przygotowani na tę podróż.
Co się czuje, kiedy już się osiągnie swój cel, nawet najmniejszy?
To uczucie jest przelotne. Fantastyczne, ale ulotne. A zaraz po nim przychodzi potrzeba, by ustalić sobie nowy cel i iść dalej.
Allan Pease jest australijskim ekspertem w dziedzinie mowy ciała i współautorem 15 książek na temat relacji damsko-męskich. Barbara Pease napisała wraz z mężem Allanem 15 bestsellerowych poradników na temat mowy ciała i relacji damsko-męskich. Do najpopularniejszych tytułów należą Mowa ciała, Dlaczego mężczyźni pragną seksu,a kobiety potrzebują miłości, Dlaczego mężczyźni nie słuchają, a kobiety nie umieją czytać i Dlaczego mężczyźni kłamią, a kobiety płaczą. W dniach 12-14. o6, Allan i Barbara promowali w Warszawie swoją ostatnią książkę, „Odpowiedź” (wyd. Rebis), w której piszą o tym, jak przejąć kontrolę nad własnym życiem i stać się tym, kim pragnie się być.