Jaka jest najstraszniejsza rzecz jaką zrobiliście w życiu? Większości z nas odpowiedź na to pytanie zajęłaby trochę czasu, ale dla Chrisa Hadfielda, kanadyjskiego astronauty, nie ma w tym żadnej tajemnicy. To pierwsze pięć startów wahadłowca, jakie odbył w swoim życiu. Prawdopodobieństwo katastrofy w takim momencie wynosi 1 do 40. Innymi słowy istnieją pewne szanse, że zamiast znaleźć się tego dnia w przestrzeni kosmicznej, będzie się po prostu martwym. Nie mówiąc już o problemach, które mogą pojawić się w trakcie lotu…Aby człowiek był w stanie zmierzyć się z taką ilością stresu szkoli się go do tego przez lata. Zarówno droga do zostania astronautą, jak i sama kosmiczna podróż, nauczyły Chrisa, jak prowadzić lepsze życie na Ziemi. Po powrocie na ziemi postanowił więc napisać swój poradnik. Oto kilka z jego rad:
Przejmuj się drobiazgami
„Astronautów uczy się, że najlepszym sposobem zmniejszenia stresu jest przejmowanie się drobiazgami. […]Uczymy się specjalistycznych rzeczy, ale też zaskakująco przyziemnych. Każdy astronauta potrafi naprawić zepsutą toaletę, wykonać podstawowe zabiegi chirurgiczne i dentystyczne, zaprogramować komputer, wymienić instalację elektryczną, robić profesjonalne zdjęcia, poprowadzić konferencję prasową i świetnie dogadywać się z kolegami 24 godziny na dobę w ograniczonej przestrzeni. W rezultacie stajemy się bardzo kompetentni, co jest najistotniejszą cechą astronauty – czy też, szczerze mówiąc, każdego, kto gdziekolwiek stara się osiągnąć cel. Kompetencja oznacza umiejętność zachowania zimnej krwi w sytuacji kryzysowej”.
Nie bój się złych myśli
„Żeby zachować spokój w stresującej sytuacji, gdzie stawka i ryzyko są wysokie, potrzebna jest wiedza. Żeby być naprawdę gotowym, trzeba wiedzieć, co może pójść nie tak – i mieć plan, jak sobie z tym poradzić. […] Przewidywanie problemów i szukanie sposobów ich rozwiązania jest przeciwieństwem zamartwiania się, jest czymś konstruktywnym. Podobnie i opracowanie planu działania nie jest stratą czasu, jeśli dzięki temu czujemy się spokojni. Nie musisz na każdym kroku wietrzyć katastrofy, przekonany, że niebo zaraz zwali ci się na głowę. Na pewno jednak warto mieć plan na wypadek zaistnienia nieprzyjemnych okoliczności. Dla mnie stało się to odruchową formą dyscypliny umysłowej, nie tylko w pracy, ale w życiu w ogóle”.
Zadbaj o nastawienie
„Ponieważ nie uzależniałem wszystkiego – poczucia własnej wartości, szczęścia, tożsamości zawodowej – od lotu w kosmos, codziennie przychodziłem do pracy z entuzjazmem, […] nawet gdy oznajmiono mi, że już nigdy nie polecę. […] Ponieważ uwielbiam uczyć się nowych rzeczy, zgłosiłem się na ochotnika na wiele dodatkowych zajęć, co podniosło moje kwalifikacje, a to z kolei zwiększyło moje możliwości w NASA. Sukces nigdy nie oznaczał dla mnie startu rakietą (chociaż czułem, że to wielkie osiągnięcie). Sukces to poczucie, że wykonujesz dobrą robotę przez całą długą nienagłaśnianą podróż, która może, ale nie musi, prowadzić na płytę wyrzutni. Na Ziemi jest podobnie. Na zbyt wiele zmiennych nie mam wpływu. Mogę właściwie kontrolować tylko jedną rzecz: swoje nastawienie. Dlatego świadomie je monitoruję i jeśli trzeba, koryguję, bo utrata odpowiedniego nastawienia, byłaby znacznie gorsza niż nieosiągnięcie celu”.
Naucz się doceniać krytykę
„W każdej dziedzinie dobrze jest traktować krytykę jako potencjalnie pomocną radę, a nie osobisty atak. Jednak dla astronauty taka depersonalizacja krytyki to podstawowa umiejętność przetrwania. Gdyby jeżył się za każdym razem, kiedy usłyszy coś negatywnego – albo uparcie nie reagował na zgłaszane uwagi – byłoby po nim. W NASA każdy jest krytykiem. […] Nie chodzi o stawianie kogoś pod pręgierzem, tylko o zbudowanie pewnej zbiorowej mądrości. Dlatego na błąd nigdy nie reaguje się pobłażliwym: »Nic się nie stało, nie przejmuj się«. Mówimy: »Pociągnijmy to«, bo zakładamy, że błąd jest jak wisząca luźno nitka, za którą powinniśmy mocno szarpnąć, żeby sprawdzić, czy cały materiał nie zacznie się pruć”.*
*Fragmenty książki Chrisa Hadfielda „Kosmiczny poradnik życia na ziemi”
Źródło: focus.pl