Nie od dziś wiadomo, że oszukiwać jest bardzo brzydko, a kłamstwo ma krótkie nogi, mimo to wciąż okłamujemy… samych siebie! Istnieją zdania, które w kółko powtarzamy, choć z góry wiemy, że nic z tego nie będzie. Są obietnice, które co pewien czas namiętnie składamy samym sobie, choć tak naprawdę nie oczekujemy ich dotrzymania. Co skłania nas do ich powtarzania – wrodzona naiwność czy raczej bezczelność?
Dzisiaj położę się wcześniej
Wypocznę, wyśpię się, przed 20 wyłączę komputer, telefon, przestanę się przejmować pracą, nie będę nic robić i położę się wcześniej. Tere fere, najczęściej i tak nic z tego nie wychodzi, bo nagle pojawia się tysiąc rzeczy, które trzeba zrobić już, od ręki, które czekać po prostu nie mogą. A rano jak zwykle budzimy się z myślą, że jeszcze byśmy chętnie zostały w łóżku i dzisiaj to już na pewno tak późno spać nie pójdziemy.
Wstanę zaraz po budziku
No dobra, po drzemce, pięć minutek więcej. Ewentualnie dziesięć, mały kwadransik. W sumie nie muszę myć tej głowy, śniadanie zjem w pracy, to pół godzinki mam w zapasie. No dobra, już wstaję, ostatnia drzemka. Coo?! Już tak późno?! Jutro wstanę od razu po budziku!
To ostatni papieros
Wypalę go na pożegnanie, ostatni dymek przed detoksem i rzuceniem nałogu. Znacie to? A potem przychodzi impreza na mieście, urodziny przyjaciółki, wszyscy wychodzą na papierosa, a ty… no przecież nie będziesz siedzieć samotnie, gdy na balkonie toczą się najlepsze rozmowy! Ostatni fajeczka, dla towarzystwa tylko, dzisiaj dyspensa. Taa… Coś za dużo tych ostatnich papierosów – może lepiej przyjąć zasadę, że mamy go już za sobą i ćwiczyć silną wolę?
Od jutra dieta
Dzisiaj jeszcze zjem tego pączka i czekoladę z szafki, ptasie mleczko i lody z zamrażalnika – no przecież nie będzie się marnować, leżeć i kusić, skoro od jutra dieta! Lepiej pozbyć się ich dzisiaj, a od jutra zaczynać z czystą kartą (i dodatkowym centymetrem w biodrach). Zasada „co masz zjeść jutro, zjedz dzisiaj” to nie najlepszy początek na zmianę nawyków. Pączka odmów, czekoladą i lodami poczęstuj znajomych, a ptasie mleczko oddaj facetowi – jemu w boczki nie pójdzie.
Nigdy więcej alkoholu
Najczęściej wypowiadane zdanie w weekend? Nigdy więcej już nie piję! Do następnej imprezy, oczywiście. Bo choć kac to nic miłego i potrafi nieźle zniechęcić do alkoholu, to pamięć o nim i jego działanie profilaktyczne bardzo krótkotrwałe. No bo jak to tak, z przyjaciółmi się nie napijesz? Wszystko jest dla ludzi, więc napij się – ale z umiarem! Tak, byś nie musiała na następny dzień wyrzekać się alkoholu na resztę życia .
Przestaję wydawać, oszczędzam
Od dzisiaj koniec z szastaniem pieniędzy, będę odkładać, zaciskam pasa, zaszywam kieszeń. O, promocja, no aż żal nie kupić, przecież to okazyjna cena! Wiem, wiem, miałam oszczędzać, ale nie mogą sobie odmawiać wszystkiego, coś mi się od życia należy, na ascezę się nie pisałam. Dobra rada – jeśli chcesz oszczędzać omijaj galerie handlowe szerokim łukiem. Tak zawsze znajdzie się coś w promocyjnej cenie, z rabatem i po przecenie.
Jutro śpię do oporu
Co najmniej do dziesiątej, a może w ogóle dopiero na obiad wstanę. Wyśpię się za wszystkie czasy, na zapas trochę. Gdyby tylko tak można było się na zapasa wyspać… Nie ma co się oszukiwać, i tak pewnie obudzisz się tak, jak do pracy, cholerny zegar biologiczny! A jeśli jesteś rodzicem, to już w ogóle przestań się łudzić, że wypoczniesz przed osiemnastymi urodzinami dzieciaków. A i po nich też nie jest to gwarantowane 😉
Dam sobie radę sama
Nie potrzebuję pomocy, jestem silna i niezależna, równouprawnienie mamy. Dam sobie radę sama, nie będę nikogo fatygować, nie chcę robić problemu i wprowadzać zamieszania. Będę udawać, że mam nadprzyrodzone moce, że Superwoman jestem, wszystko potrafię. W wersji męskiej to zdanie brzmi nieco inaczej – „nie potrzebuję mapy”, ewentualnie przybiera formę pytania „po co mi instrukcja?”. Tak czy siak, często okazuje się, że pomoc jednak potrzebna jest, a gdy o nią prosimy korona z głowy nam nie spada, problemu nie robimy i nasze ego nie cierpi aż tak, jak myśleliśmy.
Będę mniej pracować
Znajdę magiczną granicę między pracą zawodową, a życiem osobistym, uzyskam ten balans, o którym wszyscy mówią. Nie pozwolę na to, by sprawy firmowe zabierały mi radość z wolnego czasu, będę leniuchować bez wyrzutów sumienia, nauczę się odpoczywać. Brzmi świetnie, ale ilu z nas potrafi dotrzymać tych obietnic? To chyba największe współczesne kłamstwo i najczęściej niedotrzymywana obietnica. Niestety.
Nie będę się tym przejmować
Nawet o tym nie pomyślę, przestanę analizować, dociekać, szukać przyczyn i wymyślać możliwe scenariusze dalszego rozwoju zdarzeń. Odetnę się od tego, oddzielę grubą kreską i nie będę w ogóle przejmować. Jest tylko jedna kwestia – jak to robić? I czy w ogóle się da?