Pewnie ktoś pomyśli, że to słabe. Pomyśli o mnie, że jestem kobietą nie znającą swojej wartości, że z kompleksów się powinnam leczyć i o męża lepiej zadbać.
A może pomyślisz tak o mnie ty – kobieto flirtująca z moim mężem? Tak, ten list jest do ciebie. Do każdej, która flirtuje z mężem innej kobiety.
Kiedy pisze mu SMS-y: „Jak ci się spało”, „Dobrej nocy”. Kiedy zaczepia go na Facebooku czy jakimkolwiek innym czacie pytając, co robi, czy się nie nudzi? Czy może miałby ochotę na chwilę rozmowy. Kiedy pyta, jaką kawę lubi i w ogóle co lubi najbardziej. Kiedy przed wejściem do jego biura maluje usta, poprawia dekolt.
Tak wiem, każda powie: „Daj spokój, to tylko niewinny flirt”. Nie przesadzaj, nie wyolbrzymiaj, w końcu jak ciebie kocha, to z inną nie pójdzie, choćby ta na rzęsach stawała.
Tyle tylko, że tu nie chodzi o udowadnianie jego miłości i oddania, tu nie chodzi o sprawdzenie wzajemnego zaufania w związku. Tu w końcu nie chodzi o potwierdzenie, czy on aby naprawdę potrafi być wierny i nie zajrzy pod spódnicę tej, która nagle obdarzy go uśmiechem, skomplementuje jego koszulę, czy krawat, albo poświęci 10 minut na rozmowę w cztery oczy – obojętnie te realne czy wirtualne.
Tu nie chodzi o tego faceta, tylko o ciebie, kobieto, która na taki flirt sobie pozwalasz, która pod nic nie znaczącym kokietowaniem jednak próbujesz tego czyjegoś męża uwieść, sprawić, by to on spojrzał na ciebie z podziwem, z zainteresowaniem i ciekawością.
I wiesz, gdybyśmy miały zacząć tę rozmowę od tego, kto tu jest zakompleksiony? Ja? W ten sposób wyrażająca swoje obawy kierowane niskim poczuciem własnej wartości, czy ty zakompleksiona, bo szukająca akceptacji i potwierdzenia swojej atrakcyjności w oczach mężczyzny. Źle ci samej ze sobą? Co czujesz patrząc w lustro? Że piękna z ciebie kobieta? Ale może sama w to nie wierzysz, sama nie jesteś pewna tego, kim jesteś i jaka jesteś, dopóki nie potwierdzi tego inny mężczyzna? Kto tu bardziej się boi? Ja, że mężczyzna, którego kocham odejdzie do innej? To ile warta byłaby ta miłość. Uwierz, jestem w stanie się po tym podnieść, przejść tę żałobę i przeżyć tę stratę. A może ty boisz się bardziej, że pewnego dnia twój uśmiech nie zadziała, twoja spódniczka nie zrobi na żadnym facecie wrażenia, a twoja rzekoma uważność i szczerość zostanie rozszyfrowana?
Zobacz, gdzie w tym wszystkim jest każda z nas? Co jest słabsze? Zaczepianie czyichś mężów, partnerów? Czy mówienie o tym, żebyś tego nie robiła i to nie ze względu na to, że możesz okazać się lepsza od żony, partnerki, że ciekawość i tajemniczość romansu odbierze innej kobiecie faceta. To mówienie tobie, kim jesteś w moich oczach, jak ja ciebie widzę?
Bo widzę niepogodzoną ze sobą i nieakceptująca siebie kobietę, która nie potrafi być szczęśliwą własnym szczęściem, która szuka go zawsze w ramionach innego faceta, obojętnie kim by nie był. Której brak empatii i wrażliwości, bo jak można w ten sposób ranić inną kobietę.
Postaw się choć na chwilę na moim miejscu. Wyobraź sobie, że jesteś w związku z mężczyzną, którego kochasz, który rano robi ci kawę, zjadacie wspólnie śniadanie, on odprowadza dzieci do przedszkola, ty jedziesz do pracy, a wieczorem, gdy jesteście już znowu razem w domu, zupełnie przypadkiem widzisz u niego w telefonie SMS-a: „Jak ci minął dzień? Myślałam o tej twojej konferencji dzisiaj”. I to nie jest SMS od ciebie, tylko od innej kobiety. Dla niego być może nic nie znaczący, nie będący powodem do kłótni, ba nawet to żadnych obaw. Ot koleżanka z pracy, miło, że się interesuje. I wierzysz, że on tak właśnie myśli, bo znasz go, bo mu ufasz, bo wierzysz, że dla niego to tylko koleżanka z pracy. Tyle tylko, że wiesz, że ona nie chce nią być. Że potrzebuje jego uwagi, jego komplementów, jego spojrzenia. Wiesz, że nie odpuści, że będzie drążyć tak długo, aż się jej to nie znudzi i nie znajdzie innego obiektu swojego flirtu? Kogoś, kto potwierdzi jej wartość kto naładuje jej pewność siebie swoją energią.
Zamknij oczy i wyobraź sobie, jak ty będąc na moim miejscu wyglądasz w oczach te flirtującej z twoim mężczyzną kobiety? Tak, dla niej na pierwszy rzut oka liczy się tylko on. Nie myśli, czy ma żonę, dziewczynę, kim jest ta, do której wraca, z którą wieczorem kładzie się do łóżka. Nie zna jej, ale uzurpuje sobie prawo do bycia lepszą od niej. Do poczucie, że tak – ona jest lepsza, bo on choć kładąc się nie z nią, to jednak o niej myśli. A przynajmniej ona sprawi, żeby tak było.
Flirtując z moim mężem stajesz w szranki ze mną. Chociaż mnie nie znasz, walczysz ze mną o jego uwagę, o jego względy, o jego uśmiech. Kto dał ci prawo do tego, żeby próbować odsuwać mnie na bok, zepchnąć na margines, byś ty mogła choć na jakiś czas przejąć kontrolę nad emocjami i myślami mojego faceta? Ja nie potrzebuję walczyć, ja ciebie też nie znam, bywa, że nie jestem świadoma twojej obecności w naszym życiu, co ty skrzętnie wykorzystujesz. Bo nie pytasz go o mnie, o dzieci, to nie ten etap. A kiedy on zaczyna o nas mówić, święcisz swój pierwszy tryumf, bo tobie zaufał, bo zdobył się na szczerość… I jeśli wtedy się nie wycofasz, to kim jesteś? Kobietą, która pogardza inną kobietą, która doprowadza do jej upokorzenia, poniżenia. Kobietą, która myśli, że bycie lepszą od tej pierwszej daje jej fakt, że nie jest nudną żoną, która sprząta, gotuje i pierze. Że jesteś ponad to? I nie rozumiesz, jak można spędzić wieczór nad deską do prasowania mając obok siebie tak fantastycznego mężczyznę? Bo to, że jest fantastyczny powtarzasz mu coraz częściej…
Kim jesteś kobieto flirtująca z moim mężem? Ty o mnie nie myślisz, ale ja dzisiaj pomyślałam o tobie. O tym, jak mi ciebie żal, jak bardzo pomimo tego co robisz, zasługujesz na litość i współczucie. Jak bardzo krzywdzisz siebie nie zdobywając się na odwagę budowania szczerej i prawdziwej relacji z facetem. Jak źle o sobie myślisz bojąc się, że gdy staniesz nad tą niech będzie symboliczną deską do prasowania, on będzie SMS-ował z inną, ciekawszą (w twoim mniemaniu) kobietą…
Pomyśl dziś o mnie. I o sobie. Która z nas jest dziś w szczęśliwszym, lepszym miejscu?