Kochana Przyjaciółko! Nie mów proszę, że to nie moja sprawa. Wiem jak bardzo jest ci ciężko, jaki bagaż niesiesz ze sobą odkąd dowiedziałaś się, że jesteś chora. Uważasz, że nie jestem w stanie pojąć twojego cierpienia, nie potrafię odgadnąć co takiego dzieje się w twojej głowie odkąd usłyszałaś diagnozę. Masz rację, to zrozumie tylko ktoś, kto przez to przeszedł, kto choć raz, sparaliżowany strachem czekał na wyniki ważnych badań, które miały dać odpowiedź na pytanie: Co dalej? I Czy w ogóle będzie jakieś „dalej”?
Rozumiem, że nade wszystko kochasz swojego męża i dzieci, że masz starszych i schorowanych rodziców, o których bardzo się martwisz. O ciebie też można się martwić, wiesz?
Często myślimy podobnie. Ale teraz, z tym jednym zgodzić się z tobą nie mogę. Uważasz, że masz prawo zataić przed najbliższymi stan twojego zdrowia, nawet wtedy, gdy ważą się losy twojego życia. Udajesz, że wszystko jest w porządku. Że to tylko kontrolne badanie u ginekologa, że te pastylki to witaminki, bo spadł ci poziom żelaza i w ogóle jesteś trochę osłabiona. W dzień uśmiechasz się do swoich dzieci, wieczorem jesteś towarzyska
I tylko w nocy zagryzasz zęby na poduszce. Dopiero wtedy pozwalasz sobie na strach przed śmiercią i nie markujesz uśmiechem napadów bólu. Dopiero wtedy dociera do ciebie, że to wszystko dzieje się naprawdę. I masz świadomość, że możesz odejść. Ale dopóki oni NIE WIEDZĄ, przedstawienie musi trwać.
Czy naprawdę mamy do tego prawo? Czy odkąd nasze życie związane jest z czyimś życiem „na stałe”, odkąd przysięgaliśmy sobie być ze sobą miłość w zdrowiu i w chorobie, możemy ukrywać przed ukochanym, czy ukochaną że dzieje się źle?
Pamiętasz jak K. odkryła zdradę swojego męża? Zagryzła wargi i urządziła Wigilię. Dla jego rodziny, dla swojej, dla dzieci. Chociaż 24 godziny wcześniej rozpadała się na kawałki, tego dnia fenomenalnie zagrała rolę idealnej żony, matki, kochającej córki i wdzięcznej synowej. Zagrała tak dobrze, że jej mama od razu zrozumiała, że dzieje się coś niedobrego. Bo właśnie wtedy zaczynamy starać się tak, jak nigdy wcześniej. Ale ona chciała grać dalej, utrzymywać ten schizofreniczny stan, zaprzeczać rzeczywistości. Mamie, która widziała jej męża z kochanka na mieście opowiadała uparcie, że to niemożliwe bo właśnie w tym czasie robili razem zakupy. Córce, która przeczytała SMS-y ojca wmawiała, że to pomyłka, albo głupie żarty. Grała całe trzy miesiące.
A potem, któregoś dnia, podczas kolejnej, samotnej wizyty u rodziców wszystko pękło. Bo człowiek nie jest w stanie tłumić w sobie tak gwałtownych emocji, ukrywać tylu znaków zapytania. Człowiek sam sobie z tym nie poradzi. Czy coś się stało? Nie. Mama odgarnęła jej włosy z czoła i zapłakała razem z nią. A potem? Zaparzyła mocnej kawy, pokruszyła na mniejsze kawałki herbatniki cytrynowe i powiedziała, że jutro też jest dzień, że słońce wstanie, jak zawsze. Że walczyć o siebie łatwiej wtedy, kiedy ma się wsparcie. Kiedy jest ktoś, kto tę kawę zaparzy, herbatniki poukłada na talerzu, tak jak ona będzie musiała teraz poskładać swoje życie.
Ty też dajesz z siebie o wiele więcej, choć powinnaś oszczędzać siły i emocje na walkę o siebie. Wiem, wolisz, żeby to im było lepiej, najlepiej. Chcesz być dla nich taka jak nigdy. I boisz się tej ich nachalnej troski, czerwonych, zapłakanych oczu, szeptów po kątach, strachu przed śmiercią. Z resztą, twoje zdrowie, to twoja sprawa – powtarzasz. Nie. Twoje zdrowie, twoje troski, wszystko, co sprawia, że cierpisz to już od dawna WASZA wspólna sprawa. Ty także w końcu wybuchniesz, twoje emocje wezmą w końcu górę. Wykrzyczysz to, co powinnaś powiedzieć. Nie lubisz kawy, więc niech ON od dziś parzy dla ciebie zieloną herbatę. Niech martwi się i boi razem z tobą, bo strach podzielony na dwie, równe, choć zupełnie inne części łatwiej jest opanować i nie paraliżuje już tak bardzo. A nade wszystko zdejmij ze swoich placów ten wyczerpujący bardziej niż lęki o przyszłość, bagaż tajemnicy, to całe udawanie.
Nie czekaj z tym dłużej. W miłości i trosce najbliższych ukryta jest moc, która potrafi dokonywać największych rzeczy. Wierzę, że wszystko się uda. Razem.