Przyjaźń ma w sobie coś z miłości, dzieli się na te same fazy – usłyszałam ostatnio.Coś chyba w tym jest. Rozglądam się wokół. Jedna z moich przyjaciółek nie odzywa się ze swoją przyjaciółką od paru tygodni. Poszło o pracę. Konkretniej o to, że jedna nie pomogła drugiej. „Dlaczego mam jej pomagać” mówi A. „Dlaczego ona zawsze myśli o sobie?” mówi druga z takim samym przekonaniem. Jedna historia dwie wersje. I nie, nie są to nastolatki. Kobiety po trzydziestce.
O takiej przyjaźni mówimy, że jest w kryzysie (fazie rozpadu?). Zupełnie jak w miłosnej relacji. Wzajemne oczekiwania i nadzieje, które spełzły na niczym. Pamiętam jakiś czas temu moja przyjaciółka i tamta były zgranym duetem. Pożyczały sobie pieniądze, wspierały się w małżeńskich kryzysach i w sprawach zawodowych też. Ufały sobie Dziwnie patrzeć na ten rozpad.
Dorota Minta, psycholog powiedziała mi niedawno, że trafia do niej dużo kobiet rozczarowanych relacjami z innymi kobietami. Bo tamta zawiodła, okazała się nie taka. Podobno z przyjaźnią jest jak z miłością nie tylko z powodu tych samych faz (zauroczenie, stabilizacja, konfrontacja z oczekiwaniami, rozpad lub pogłębienie fazy stabilizacji). Również dlatego, że w przyjaźni też chcemy zaspokoić jakieś swoje potrzeby, wypełnić deficyty.
To też dlatego podobno inaczej rozumiemy przyjaźń. Ktoś komu zabrakło bezwarunkowej akceptacji od matki, oczekuje, że da mu to przyjaciółka, podobnie jak wsparcie. Inni z kolei oczekują od przyjaciela słowności i stabilności, bo tego nie dostali w dzieciństwie. W dorosłym życiu budują więc relacje, która zaspokoi dawne potrzeby.
Nieźle to analityczne;-) Ale jakiś czas temu usłyszałam od znajomej, że zaczęła uciekać, gdy przyjaciółka stała się osaczająca. Ale co robiła? – spytałam. Chciała się za często spotykać, a mi to pasowało to tylko do czasu. Znajoma wprost przyznała że jej matka była osaczająca. Osaczająca ( jej zdaniem) przyjaciółka to już za dużo. Tylko, że może nie chodziło konkretnie o tą osobę tylko o emocje, które odżywały. Podobne zachowania budzące nieprzyjemne wspomnienia, a przez to działające jak płachta na byka.
Fajnie znać te swoje ograniczenia, bo wtedy łatwiej rozumiemy co się w naszych przyjaźniach dzieje. Dlaczego chcemy uciekać, dlaczego odsuwamy się, dlaczego przeżywamy, że ktoś się odsunął. W końcu dlaczego coś nas drażni.
Moja najlepsza przyjaciółka B. mówi czasem: jesteś jaka jesteś, znam cię na wylot i akceptuję każdą twoją część nawet, gdy jest dla mnie trudna. Taka przyjaźń to największy dar i warto o nią dbać. Choć tak często zapominamy…
Cechy prawdziwej przyjaźni to…
– wsparcie
– empatia
– szacunek
– sympatia
– otwartość
– szczerość
– asertywność
– zaufanie
– lojalność
– dyskrecja
A jakich ludzi unikać na milion procent? Z jakimi się nie przyjaźnić.
To lista typów, które kiedyś znalazłam:
Mędrzec: zawsze ma rację. Mało mówi o sobie, głównie słucha. Czujemy się przy nim jak niesforne dzieci. No znów źle. Typ mędrca uwielbia odsuwać się w trudnych chwilach. Nazywa to dorosłością i dystansem, a to często po prostu brak wsparcia.
Przylepa: Inaczej symbiotyczny. Potrzebuje nieustannego kontaktu i wsparcia. Chce cię mieć na milion procent i jeszcze więcej. Gdy się oddalasz, zachowuje się jak porzucone dziecko.
Wścibski: Kocha jak mówisz. Niekoniecznie o sobie, ale głównie o innych. Znasz wszystkie szczegóły z życia jego bliskich i niebliskich.
Gwiazda: Ona tylko chce błyszczeć na twoim tle. Typ narcystyczny nigdy nie szuka prawdziwych przyjaciół. Inne kobiety są potrzebne tylko po to, by czuć się przy nich lepiej. To Ja ma powodzenie, to Ja jestem lepsza. Jak rozpoznać taką osobę? Po prostu to poczujesz. Konkretniej poczujesz się jak rozdeptany Kopciuch.
Maruda: Zawsze coś jest nie tak. Wiadomo, bywamy na różnych etapach życia, ale maruda jest zawsze na niewłaściwym etapie.
Rywal: Nie, to nie jest przyjaźń. To jest rywalizacja o to kto ma lepszego męża, samochód, dzieci. Rywalka nigdy nie zdaje sobie sprawy, że to robi. Po prostu czujesz się po kontakcie z nią jak wyżęta ścierka. Zero prawdziwości tylko teatr kto ma lepiej.
Zagadka: Nigdy nie powie szczerze jakie ma do ciebie zastrzeżenia. Będzie kumulować milion emocji, a w końcu odwróci się na pięcie. Gorzej niż w najgorszym związku. „Coś się stało?”, „Nie, nic się nie stało”. Potem okazuje się, że stało się wszystko. Z takich przyjaźni wyczołgujesz się jak z najgorszych związków. Po prostu nie wiesz co zrobiłaś.
Przeanalizowałam te typy i ze zgrozą pomyślałam, że bywałam przynajmniej częścią z nich. Ale BYWAŁAM. Wszyscy mamy kryzysy, gorzej, gdy jesteś w nierównej relacji dłuższy czas. Po co ci to? Nie lepiej znaleźć osobę przy której będziesz po prostu sobą.
Być przy kimś sobą – na wagę złota dziś.