Doskonale wiem, co myśli o mnie moja córka. Czasem wali mi to prosto między oczy, że wstydzi się zaprosić znajomych, bo u nas w domu stara klepka i rozpadające się meble, które pamiętają moją babkę. Często mówi mi, że jestem po prostu stukniętą wariatką. Szacunku do mnie nie ma ta dziewczyna. Wszyscy jej znajomi chodzą na terapię. Teraz to chyba stało się modne. Nie powiem, ja też ufam, że to potrzebne. Jednak, szczerze mówiąc, wkurza mnie fakt, że płacę za tą terapię 800 złotych na miesiąc, a córka z wraca z niej taka najeżona na mnie. Mówi mi, że całe dzieciństwo byłam niedojrzała emocjonalnie, kontrolująca i bierno-agresywna. Ja się dopytuję, co to znaczy. I sama już nie wiem, kto tu zwariował!
Ona mi tłumaczy, że jak się kiedyś do niej nie odzywałam, to była właśnie ta bierna agresja. Szczerze? Wkurza mnie to. Milczałam może kilka razy w życiu. Na przykład kiedy poprosiłam ją, by posprzątała swój pokój, a ona odkręcała się na pięcie, prostowała sobie na żelazko włosy, pudrowała policzki i wychodziła na imprezkę, głośno do tego trzaskając drzwiami. Ja wtedy rano milczałam sobie te trzy godzinki, bo zwyczajnie byłam zła, a już czułam, że nie mam najmniejszych szans, by z nią wygrać. Przecież nie mogłam siedemnastoletniej dziewczyny przywiązywać za włosy do kaloryfera. Trudno, córka szła. Ale, co? Ja miałam być z tego powodu szczęśliwa? A teraz nagle od niej słyszę, że to bierna agresja. No, bez przesady!
Córka ostatnio powiedziała mi też, że jest z DDD
Matko Boska, a co to takiego? DDA – znam, to Dorosłe Dzieci Alkoholików. Ale DDD? To jakaś nowość? W końcu dowiedziałam się od córki, że tak – nowość. DDD to Dorosłe Dzieci z domów Dysfunkcyjnych. Więc się spytałam, co u nas w domu było nie tak? Czy nie przesadza trochę? A ona mi na to, że należy do tej grupy, ponieważ ja byłam rodzicem niedojrzałym emocjonalnie i pracoholicznym, bo zaniedbywałam ją emocjonalnie i po 12 godzin dziennie spędzałam w pracy. Moja córka mówi: „Jestem dzieckiem ekonomicznej transformacji. Całe moje pokolenie cierpi na brak pewności siebie. Całe moje pokolenie przez swoich dysfunkcyjnych rodziców nie ma pojęcia, w jaki sposób ma żyć dalej. Przez was mamy wyrzuty sumienia, że nie chcemy tak zapieprzać w śmieciowej korporacji. Nie chcemy być tacy, jak nasi rodzice. Ale nie wiemy, co robić w zamian”.
Sorry, ale takie teksty mnie wkurzają. Chciałabym powiedzieć córce: „Droga, ja ci powiem, czemu tak zapieprzałam. Zapieprzałam tak na twoje nowe buty, na te jakieś Air Maxy, co miały takie miękkie poduszeczki w podeszwach. Marzyłaś o nich i wszystkie koleżanki w klasie miały, więc brałam dodatkowe zlecenia i kiedy ty szłaś spać, ja po nocy pracowałam. Nigdy ci tego nie mówiłam, bo nie jestem Prawdziwie Toksycznym Rodzicem. Pracowałam, bo chciałam ci zrobić przyjemność.
Może odwala mi, bo cię cholernie kocham
Dlatego dopytuję, dokąd idziesz na imprezę. Dlatego proszę, byś mi przedstawiła swojego chłopaka. Nie, nie jestem kontrolująca ani wścibska. Po prostu to ja wykarmiłam cię piersią, wstawałam do ciebie w środku nocy, gdy miałaś temperaturę i rzygałaś w pościel, którą spokojnie zmieniałam jednej nocy po trzy razy. Chodziłam do pracy po dwóch godzinach snu, bo czuwałam przy twoim łóżku. To ja wyczołgiwałam się cichaczem z twojego pokoju, kiedy miałaś półtora roku i właśnie udało mi się ciebie uśpić. Chciałam niepostrzeżenie opuścić twój pokój, a ciebie budziło byle skrzypniecie podłogi. Krzyczałaś wtedy: „Maaaamooooo, wracaj!”. Więc wracałam i czytałam po raz 256. tę samą cholerną książeczkę o pieprzonej królewnie i siedmiu krasnoludkach. Kiedy próbowałam omijać w niej pojedyncze słowa, bo już nie miałam sił, ty mnie rugałaś, że coś jest nie tak. Dlatego czytałam ci tak jak trzeba, choć nudziło mnie to w opór i razy milion.
A ty teraz chodzisz na terapię i skarżysz na mnie pani psycholog, że byłam bierno-agresywna, toksyczna, zaborcza i niedojrzała emocjonalnie. Powiedz mi do cholery, o co chodzi z tą moją niby niedojrzałością emocjonalną? Bo tego to już naprawdę nie rozumiem”.
Zobacz także: Aleksandra Piotrowska: Kobiety, bądźcie obecne w życiu swoich dzieci, ale wrzućcie na luz
Powiedziałaś mi dzisiaj, że będziesz starała się być matką idealną
Nie będziesz się spóźniać (jak ja!) ze swoim dzieckiem do przedszkola. Nie będziesz przypalać kotletów i oskrobywać ich, by nikt spalenizny nie zauważył (jak znowu ja!). A już na pewno będziesz zakładać córce majtki. Sorry, tylko raz nie zauważyłam, że ich nie masz na pupie, a miałaś wtedy 6. lat, więc… mogłaś się sama skapować. Powiem ci, że jakoś nie widzę w tym wszystkim mojej niedojrzałości emocjonalnej. Widzę raczej przemęczoną samotną matkę, która nie dosypiała i nie zawsze wszystko z tego powodu ogarniała. Córko, ja po prostu miałam zbyt wiele na głowie. Mogłabyś wobec mnie dziś czasem wykazać się zwykłym ludzkim zrozumieniem. Czy tego nie mówi ci ta twoja terapeutka? Czy na terapii nie uczą młodzieży empatii?
Na koniec mam dla ciebie złą wiadomość. A mianowicie – idealne matki nie istnieją. Nie da się nie popełniać błędów. Więc spadaj z tymi zarzutami! Mam na dzisiaj ciebie dosyć. Zamierzam milczeć trzy godziny dziś wieczorem, bo jestem wściekła. Dla wiadomości twojej oraz twojej terapeutki ja reaguję w ten sposób, by ogarnąć swoje emocje. Mam do tego prawo! Mam prawo milczeć sobie. Bo lubię. Spadaj, mała! Kocham cię!
Mariolka