„Za chwilę wyjdę komuś z lodówki” – śmieje się Wirginia Szmyt, znana jako DJ Wika. Są tacy, którzy myślą o niej z pobłażaniem: „babcia, której zachciało się grać na dyskotekach”. Są też ci, którzy ją podziwiają za odwagę w realizacji marzeń, za pokazywaniem światu, że starość nie musi być smutna i szara.
DJ Wika to także życiowa mądrość, którą w sobie nosi. Mądrość, która jest wynikiem jest 77-letniego życia, spojrzenia z dystansem na to wszystko, co się wydarzyło, czego sama doświadczyła. O tej mądrości starszych ludzi często zapominamy, a tyle moglibyśmy się nauczyć.
„Tylko pomaluję usta” słyszę i czekam cierpliwie, a kiedy siadamy naprzeciwko siebie chłonę słowa pani Wiki, bo w końcu to ona wie więcej ode mnie, jak być szczęśliwym człowiekiem.
Po pierwsze: nie zapominać o swojej młodości
Kocham ludzi młodych bezwarunkowo. Obserwuję ich, ale nie pouczam. Sama doskonale pamiętam, jaka byłam i czego oczekiwałam, kiedy byłam młoda. Zagubione dziecko, przyjechałam do Polski, miałam inny akcent, a dzieci bywały złośliwe i uszczypliwe. Poza tym nie umiałam ukryć emocji, czerwieniłam się niemal przy każdej okazji. Ludzie młodzi ostatnią rzeczą, jakiej oczekują to pouczanie ich.
Młodość rządzi się własnymi prawami. Zakochujemy się, cierpimy, za chwilę znowu jesteśmy szczęśliwi. To co wyniesiemy z naszych młodych lat, zaprocentuje w dorosłym życiu. Powinniśmy pozwalać naszym dzieciom uczyć się na własnych błędach, pozwalać na samodzielność, na wyrażenie swoich myśli, nazywania emocji. Tak pomożemy im odważnie sięgać po cele. Pamiętając o tym jaka byłam, jako młoda dziewczyna, łatwiej mi się z młodzieżą pracowało, może też i dlatego młodzi ludzie nadal do mnie lgną.
Po drugie: nie zamartwiać się
Bo co nam da, jak się będziemy zamartwiać rzeczami, na które nie mamy wpływu – na to, że deszcz pada, czy na pracę, która nam nie odpowiada. Jeśli nam nie pasuje, to powinniśmy ją zmienić. Życie daje nam prawo do wyboru, do zmiany rzeczy, które nam nie odpowiadają. Bo praca powinna dawać człowiekowi satysfakcję i radość. Jeśli się ją kocha, to ona nie męczy. A jeśli pracujemy tylko po to, żeby zarobić na chleb, to też jest pozytywna strona – bo dzięki niej mamy co jeść. W każdej sytuacji powinniśmy szukać pozytywów.
Zamartwianie się nic nie zmieni, oczywiście ono jest wpisane w nasze życie. Przeżywamy żałobę, cierpimy, gdy ktoś od nas odchodzi. Ale to nie znaczy, że my nie możemy sobie tego racjonalnie wytłumaczyć. Skoro mężczyzna mnie zostawił, to znaczy, że nie było to jakieś głębokie uczucie. Więc nie mam czego żałować, tylko cieszyć się, że ten związek nie trwał dłużej, bo wtedy byłoby jeszcze trudniej.
Po trzecie: nie powielać modelu życia swoich rodziców
Myślę, że kobiety dzięki temu, że są teraz lepiej wykształcone, że wiedzą często czego chcą nie powinny powielać modelu związku swoich rodziców, jeśli nie był on zbudowany na partnerstwie. Ja sama z pierwszym mężem się rozwiodłam. Wyciągnęłam z tego wnioski – zrozumiałam, że nie można być uległą, że należy żądać i wymagać i mówić o swoich potrzebach. W związku najważniejsze jest, by móc być sobą, a nie taką, która podoba się mężowi. Dopiero po 40-tce zakochałam się naprawdę i spędziłam szczęśliwe lata z mężczyzną, który też mnie kochał.
Nie uważam, że teraz nie walczymy o miłość, bo częściej się rozwodzimy. Może po prostu dochodzimy do wniosku, że nie chcemy żyć razem, ale tak naprawdę osobno. Że na starość będą nas łączyć tylko wnuki i dzieci. Trudno, żeby jakiś facet ciosał kołki na głowie kobiecie, która skończyła studia, ma swoją pracę, mieszkanie, jest doceniana i żeby robił jej wyrzuty, że zupa jest za słona, a garnek przypalony. Najważniejszy dla kobiety powinien być układ partnerski w związku.
Po czwarte: tworzyć dom pełen miłości
Bo miłość w życiu jest najważniejsza. Tylko ona jest prawdziwym fundamentem rodziny. Bo w kochającej się rodzinie wyrastają szczęśliwe dzieci. One są barometrem uczuć swoich rodziców, ich miłość kształtuje dziecko. Jeśli w domu nie ma miłości, to okazuje się, że wszystko jest teatrem, a w teatrze dziecko bywa zagubione. Nie przekuwajmy miłości na rzeczy materialne – kolejną zabawkę, grę komputerową. Bo to nie jest istotą życia w miłości. Z dziećmi powinniśmy rozmawiać, powinniśmy pokazywać im naszą miłość w słowach, gestach, w tym jak zwracamy się do siebie nawzajem.
Dzisiaj młodzież ma dostęp do internetu, do wielu wiadomości i nowoczesnych rozwiązań. My tego nie mieliśmy, ale posiadaliśmy inną bardzo ważną rzeczy – siebie nawzajem. I czas na rozmowy, na spotkania. Umawialiśmy się na spacery, wycieczki. Było nam chyba bliżej do człowieka, niż do technicznych rozwiązań. I o tych rozmowach nie możemy zapominać. Musimy znajdować czas na wspólne zjedzenie obiadu, czy kolacji, posłuchania, co u nas słychać, dawania sobie nawzajem uwagi.
Po piąte: nie przejmować się tym, co mówią inni
Od czasu do czasu ktoś mnie pyta: „A co pani dzieci na to, że pani gra?”, wtedy ja pytam – a co mi do tego, że moje dzieci pracują? To ważne, by w życiu nie za bardzo słuchać opinii innych na swój temat i na temat swojego własnego życia. W końcu jak ci źle, to ty tylko o tym wiesz i masz prawo to zmienić.
Nie przywiązuję wagi do tego, co inni mówią, to jest moje życie, bez względu na to, czy gram w nocy, czy się rozwodzę czy się smucę czy nie nad grobem mojego męża. Smutek się ma w środku, ja nie muszę nim epatować i wzbudzać litości, która bywa wątpliwa.
To moje życie i chcę je przeżyć po swojemu, a nie według czyjegoś scenariusza.
Po szóste: żyć tak, żeby było nam dobrze
Nie możemy zapominać, by żyć tak, żeby nam było dobrze, o nasze szczęście powinniśmy zadbać. Obserwuję, że często starsi ludzie skupiają się na swoich dzieciach, wnukach, zapominają, że mają swoje życie, które przecież z ich wiekiem jeszcze się nie skończyło, w którym jeszcze mogą być szczęśliwi.
Uważam także, że powinniśmy być dalecy od ulegania wpływom, wątpliwym autorytetom, czy stereotypom. To, że ktoś nam powtarza, że mężczyzna jest głową rodziny, a kobieta szyją, to nie znaczy, że mamy według tego schematu żyć, bo ktoś tak twierdzi.
Aby żyć szczęśliwie, ważne jest również, by wymagać od siebie tyle, na ile mnie stać. Ja na przykład nie marzę o wchodzeniu na szczyty, bo nie lubię chodzić po górach, zdrowie mi nie pozwala.
Powinniśmy cieszyć się z drobiazgów, z uśmiechu dzieci rano, ze zdrowia. A jeśli można sięgnąć do marzeń to dobrze – do tego trzeba się uśmiechnąć.
Po siódme: szanować ludzi
Nie powinniśmy w sobie pielęgnować zawiści i zazdrości. Powinniśmy uczyć nasze dzieci szacunku do innych, zwłaszcza do starszych ludzi.
Bo dla starszych ludzi ważny jest spokój i cisza. Powinniśmy pamiętać, że babcie i dziadkowie nie są do wychowywania dzieci – to nieprawda. Wychowują rodzice, a dziadkowie mogą ich wesprzeć w sytuacjach koniecznych. Dziadek i babcia to nie gosposia domowa. Ale dziadkowie też muszą pamiętać, że ich wnuk to nie jest ostatni cud świata, powinni od niego wymagać, uczyć, przekazywać swoje wartości.
Kiedyś wychowywaliśmy się w rodzinach wielopokoleniowych. Dzisiaj to zjawisko rzadko spotykane. Znam pana – ma 80 lat, który przychodzi na moje dyskoteki posiedzieć, bo zapisał mieszkanie na swoją córkę i nie ma tam dla niego miejsca. To bardzo smutne, że kiedy przestajemy być potrzebni, zostajemy odrzuceni. A przecież nasze – seniorów, życie się nie kończy. Cieszy mnie, że coraz więcej starszych osób się aktywizuje, że nie chowa się w swoich mieszkaniach, ale rozwija swoje pasje.
Bo żyjemy w czasach, kiedy wiele widzimy dzięki dostępowi do internetu i mediów. To sprawia, że nawet starsi ludzie mają marzenia i chcą je realizować. Niektórzy w wieku 70 lat pierwszy raz w życiu są nad morzem, uważam, że to wspaniałe.
Pytam DJ Wikę, czy jest w swoim życiu szczęśliwa. I słyszę, że tak, że realizuje swoje pasje i czuje się młodo. „Bo młodość to nie nasz wiek, młodość nosimy w naszej głowie. To jest nastawienie do życia, pewien optymizm, ciekawość świata. A teraz czasy mamy bardzo ciekawe, dlatego młodość powinna być długo młoda”.