Go to content

Marika Krajniewska: „Dziecko, które nie chce żyć, tak naprawdę pragnie, by dorośli dostrzegli w nim… dobro”

Zorkownia powstała z czysto egoistycznych pobudek. Bardzo chciałam przychodzić do hospicjum, ale nie dawałam sobie rady z emocjami.
Fot. Unsplash / Peter Miranda / CC0 Public Domain

– Postanowiłam napisać tę książkę, gdy moja córka powiedziała mi, że wśród jej rówieśników jest wiele osób, które czują, że potrzebują wsparcia psychologa, terapeuty, coacha, ale ich rodzice te potrzeby bagatelizują. Zwyczajnie machają na nie ręką. To mnie przeraziło. […] Moim celem było pokazanie dzieciakom, że są wspaniałe. Dokładnie takie, jakie są. Że młodzi są wystarczający i kochani. Zawsze – mówi Marika Krajniewska, która właśnie napisała książkę dla młodzieży, pod pseudonimem M.K. Root „Ostatnia podróż”.

Polska nadal jest w czołówce państw Europejskich pod względem samobójstw i prób samobójczych. Dlatego my dorośli musimy działać!

Jaki był pierwszy impuls, który spowodował, że zdecydowałaś się napisać książkę dla młodych ludzi?

– Od zawsze moją intencją podczas pisania książek jest niesienie tekstem pomocy tym, którzy akurat jej potrzebują. Tak samo było w przypadku „Ostatniej podróży”. Jednak absolutnie najważniejszym impulsem do pisania był moment, gdy moja córka powiedziała mi, że wśród jej rówieśników jest wiele osób, którzy czują, że potrzebują wsparcia psychologa, terapeuty, coacha, ale ich rodzice te potrzeby bagatelizują. Zwyczajnie machają na nie ręką. To mnie przeraziło.

Dlatego zdecydowałaś się w powieści poruszyć kwestię samobójstw nastolatków?

– Samobójstwa dzieci to dla mnie coś tak bardzo ostatecznego, że nie sposób przejść obok tematu obojętnie. Każdy przypadek, gdy młody człowiek postanawia zakończyć swoje życie, jest historią nie do udźwignięcia. To znak, że całe społeczeństwo mocno zawiniło. Według mnie – niezależnie od wieku, stanowiska i poglądów – każdy z nas ma wrodzony obowiązek służyć pomocą i widzieć dobro w innym człowieku. Myślę, że dziecko, które nie chce żyć, tak naprawdę pragnie, by ludzie z jego otoczenia, pokazali mu, że dostrzegają w nim po prostu… dobro.

Jak dziś wspierać młodych ludzi, którzy więcej widzą, więcej czują i bardziej cierpią?

– Moja odpowiedź może wzbudzić kontrowersje, ale zaryzykuję. Aby wesprzeć młodzież, która faktycznie widzi i czuje więcej, ale też więcej wie, należałoby najpierw pokochać siebie. Wydaje mi się, że jeśli my, rodzice i nauczyciele, nauczylibyśmy się naprawdę brać odpowiedzialność za własne życie, to umielibyśmy wsłuchać się w siebie, a potem akceptować i kochać. Ja to nazywam „praktykowaniem siebie” i tego można nauczyć się niezależnie od wieku. Jeśli słyszymy siebie, to jesteśmy zdolni do usłyszenia wołania o pomoc tych, którzy tej pomocy potrzebują. Ale to najpierw dorośli, rodzice, nauczyciele powinni samych siebie i zrozumieć. Zadać sobie pytanie: „Co nam nie mieści się w głowach?” A potem te nasze głowy z czułością pozmieniać. To da się to zrobić! Niekoniecznie za pomocą terapii. Bardzo pomocne mogą się tu okazać „techniki treningu mentalnego”.

Co to takiego?

– To praca z własnym sposobem postrzegania rzeczywistości, praca nad wspierającymi przekonaniami i zrozumieniem, że świat jest takim, jakim go sobie „narysujemy”, jakim go stworzymy. Potem bardziej naturalnym staje się już dla nas otwarcie się na młodych i usłyszenie tego, czego nam nie mówią. Łatwiej zauważać to, co sprawia, że cierpią i towarzyszyć im w milczeniu, jeśli tego potrzebują lub w dialogu, który nie będzie ocenianiem ich wyborów lub ośmieszaniem ich lęków.

Wsparciem nie jest nagana. Wsparciem jest wiara w to, że każdy człowiek ma dobre intencje.

Polska nadal jest w czołówce państw Europejskich pod względem samobójstw i prób samobójczych. Jak myślisz dlaczego?

Wydaje mi się, że młodzi ludzie nadal są u nas niesłyszalni. Dorosłym brakuje miłości, akceptacji i umiejętności wysłuchania bez oceniania. Dotyczy to różnych środowisk, w którym młodzież jest zmuszona przebywać. Zarówno rodziny, jak i szkoły. Moim zdaniem, rolą dorosłych jest teraz przekonanie młodych, że wszyscy mamy sprawczość, że życie nie jest czymś, co zależy od rządu, systemu szkolnictwa i tak dalej.

Niestety my nie nadążamy za zmianami, które niesie życie. Dowodem, potwierdzającym tę tezę, może być lista lektur szkolnych, która nie ewoluuje w odpowiednim tempie, nie nadąża za rozwojem intelektualnym i emocjonalnym dzieci. Mentalnie w Polsce lubimy stać w miejscu. To jest wygodne, ale ma swoje konsekwencje.

Dlaczego tak wielu młodych ludzi dziś nie radzi sobie ze światem?

– Młodzi ludzie pięknie sobie radzą ze światem. To świat nie radzi sobie z nimi. Świat dziś wpycha dzieciaki w niesprzyjające przekonania, w stare i niedziałające już systemy wypchane sianem jak strach na wróble. Rozwój to naturalny cel młodego człowieka i on ten cel realizuje wzorowo. A co robi świat? Wrzuca go w wielką studnię starych obaw, lęków, stereotypów, szufladek, nieakceptowania inności. Proszę wybaczyć mi użycie tego słowa. Inność dla mnie to norma.

Masz na myśli brak akceptacji wobec osób nieheteronormatywnych?

– Nie tylko. Oczywiście wciąż na osoby nieheteronormatywne mówi się „inni”. Mnie jednak chodziło o inność na wielu płaszczyznach. Ktoś może być lepszy w naukach ścisłych albo zwyczajnie cichszy, mniej popularny i staje się nielubiany, wytykany palcami, ponieważ nie śmieje się z żartów przebojowych kolegów. Sama słyszałam nie raz – a byłam już żoną i matką – że nie tak się uśmiecham, za mało się uśmiecham lub że uśmiecham się za dużo… Brak akceptacji może dotyczyć naprawdę wszystkiego i raczej chodzi tu o deficyt akceptacji samego siebie.

Jeśli pytasz o osoby LGBT+, to ja bardzo chciałabym się żyć w świecie, w którym wszyscy uważamy się za równych! Ale popatrzmy jeszcze szerzej: przeciwnicy szczepionek i ich zwolennicy, przeciwnicy aborcji i jej zwolennicy: to tylko dwa przykłady, ale jak wiele mówiące. Obecnie w Polsce panuje wojna na słowa. Jest tylko czarne lub białe. Nie lubimy tęczy — co w kontekście pytania brzmi dość wymownie. Tęcza jest zbyt radosna. A my z jakiegoś powodu nie lubimy radości.

Czego teraz najbardziej potrzebują od nas nastolatkowie?

– Wiary w to, że są ważni. O tym jest moja kolejna książka, która już niebawem ukaże się nakładem również Oficyny 4em. Tym razem będzie opatrzona moim nazwiskiem Marika Krajniewska, gdyż jest poradnikiem. Pseudonim M.K. Root firmuje moją młodzieżową fantastykę obyczajową.

W „Ostatniej podróży” poruszasz kwestie mediów społecznościowych, pandemii, nauczania on-line i wszystkiego, czym dziś żyją młodzi ludzie. To bardzo nowoczesna książka. Czy młodzież potrzebuje takich książek obok czytania obowiązkowych lektur szkolnych?

– Kanon lektur szkolnych, choć tak bardzo znienawidzony, jest potrzebny z jednego powodu: to pomost do przeszłości, historii języka i literatury. Jednak pomost to dziś za mało, by zbudować solidny fundament na życie. Owszem, dziś mamy szeroki dostęp do informacji i możemy próbować samodzielnie zbudować swoją tożsamośćć. Nie dziwię jednak się, że młodzi szukają też książek, które opowiadają o ich świecie. Ograniczenie się do lektur szkolnych wpycha ich jakby… do basenu bez wody. W ten sposób daleko nie popłyniesz.

„Ostatnia podróż” opowiada o emocjach, radzeniu sobie z nimi, oswajania ich. Mówi o uważności i relacjach. Opowiedziałam historię o wydostaniu się na powierzchnię z lawiny smutku i chciałam dać nadzieję młodym, że my wszyscy z tym naszym smutkiem, złością i wielką pretensją do świata – jesteśmy w porządku. Wszystko jest Ok!

Czy „Ostatnia podróż” mogą swoim dzieciom spokojnie kupić rodzice? Czy może ja czytać np. 12-latka?

– To książka tak naprawdę dla wszystkich. W recenzjach często czytam, że powinni ją przeczytać również rodzice. 12-latka też już odnajdzie dla siebie dużo wartości i mam nadzieję, odkryje swoje prawdy. Moim celem było pokazanie dzieciakom, że są wspaniałe. Dokładnie takie, jakie są. Że młodzi są wystarczający i kochani. Zawsze.


Marika Krajniewska – pisarka, scenarzystka, trenerka mentalna. Autorka kilkunastu książek obyczajowych i psychologicznych dla dorosłych, dzieci i młodzieży. M.K. Root to jej pseudonim artystyczny, który firmuje najnowszą serię książek dla młodzieży.

 


W artykule podjęty jest temat śmierci samobójczej. Jeśli masz myśli o odebraniu sobie życia, nie czekaj i poszukaj pomocy. Powiedz o tym zaufanej osobie, swojemu lekarzowi lub skorzystaj z jednej z darmowych infolinii pomocowych. Nie jesteś sam.

eśli zmagasz się z myślami samobójczymi, możesz skorzystać z darmowych infolinii:

  • Antydepresyjny Telefon Zaufania (od poniedziałku do piątku w godz. 15-20) – 22 484 88 01,
  • Telefon zaufania dla osób dorosłych w kryzysie emocjonalnym, codziennie od godz. 14 do 22 – 116 123,
  • Telefon zaufania dla dzieci i młodzieży, czynny codziennie przez całą dobę – 116 111,
  • Zawsze możesz po prostu zadzwonić pod nr alarmowy 112 i zgłosić zagrożenie życia swojego lub osoby, o której wiesz, że planuje samobójstwo.