„Nie lubię, gdy cokolwiek trafia do miejsc, z których rzeczy mają wyjść na jaw” – mówi Nancy, 62-letnia emerytowana nauczycielka, w której rolę wciela się Emma Thompson. Nancy nigdy nie miała orgazmu, a po śmierci męża zameldowała się u sex workera z całą listą rozkoszy, których nigdy nie doznała. Nie mogłyśmy tego przegapić i postanowiłyśmy, my kobiety z redakcji ohme.pl, wybrać się na film „Powodzenia, Leo Grande” i sprawdzić ile w nim prawdy o nas samych…
Agnieszka Żukowska: Widziałam, że się na koniec filmu wzruszyłaś. Dlaczego?
Iwona Zgliczyńska: Nie chcę spojlerować ale przyznaję, finał mnie wzruszył. Para głównych bohaterów, nie dość, że kompletnie z innego pokolenia, to jednak ich znajomość złamała wszelkie schematy w myśleniu o bliskości z drugą osobą. Poruszyło mnie to bardzo!
Agnieszka Żukowska: No właśnie. Mamy Nancy Stokes, która od samego początku bardzo mi się podobała, emerytowaną, błyskotliwą nauczycielkę religii, mającą wszystkie atuty kobiety, która mogłaby przeżyć życie po swojemu, prawda? Tymczasem było inaczej. Intuicyjnie czuć ten potencjał na życie pełne przygód, widać błysk w oku, a tymczasem nic się takiego nie wydarzyło. Macie takie poczucie? Co poszło nie tak?
Monika Wanat: No przede wszystkim tradycja, cały dziadocen poszedł nie tak! Nie dość, że była nauczycielką, nie zapominajmy, że nie bez znaczenia pozostaje przedmiot, którego uczyła – religia – szczególnie, że padało kilka zdań zakorzenionych w tej świadomości. Pamiętacie, jak określała mianem „zdzir” swoje uczennice, które przychodziły do szkoły w za krótkich sukienkach, być może gdyby była matematyczką, na pewno by tak o nich nie mówiła. Podejrzewam, że tam poszło wszystko nie tak, od wychowania począwszy, z jakiego jest rocznika, przykładny, misjonarski seks z mężem przez 30 lat. I podejrzewam, że to też nie była jego zła wola, tak był wychowany. Trudno podejrzewać, że facet nie oczekuje przyjemności z seksu. Winne było środowisko, brak edukacji, wychowanie, katolicki zaścianek. Zresztą ona w kółko powtarzała słowo „grzech”. Grzechem była już sama myśl o spotkaniu, potem samo spotkanie, na zmianę rozgrzeszała się, a potem znowu oskarżała. Od zarania dziejów to idzie nie tak. Jakie to jest przykre! Jestem skłonna dać sobie uciąć rękę, że takich kobiet, jak Nancy, szczególnie z tego rocznika, które nie mają przyjemności z seksu – jest więcej. My jesteśmy już tym pokoleniem, które miało „Bavo Girl”, „Cosmopolian” i Bridget Jones, i czytało o orgazmach na każdej okładce. Już wtedy było 80 sposobów na to, jak ten orgazm przeżyć. One tego nie miały zwyczajnie..
Iwona Zgliczyńska: Tak! Ja po raz pierwszy sobie uświadomiłam, że to nie jest historia jednej kobiety, ten film w ogóle zmienił moje myślenie o kobietach… Wstrząsnęło mną to poczucie, że jest ich na pewno bardzo wiele.
Monika Wanat: Mną wstrząsnął fakt, że mój mąż powiedział, że wszystko w tym filmie jest przykre i niesprawiedliwe…
Agnieszka Żukowska: Ale na szczęście nasza Nancy po śmierci męża postanowiła jednak zawalczyć o siebie i … zrobić sobie dobrze. To niesłychane, że temat przyjemności seksualnej jest potrzebą, która ma tak silny wpływ na myślenie o sobie, o swoim życiu, zwłaszcza czy jest udane. Kobieta, która nigdy nie miała orgazmu może wieść tak marne życie, że jej potrzeba zaspokojenia tej ciekawości jest tak ogromna, że staje się jej największym marzeniem na liście rzeczy do zrobienia ever. Ma 62 lata ale myśli, że z tymi marzeniami rzuciła się, jak z motyką na słońce. I tu z kolei pokutuje ulubione sformułowanie wszystkich: „jak na swój wiek..” Jakby te słowa przypięte były do niewidzialnego schematu, wzoru, który pochodzi z dziada pradziada i już nikt nie pamięta skąd się wziął, a jest wykładnią wszystkiego co robimy, jak się czujemy, czego potrzebujemy. Im dalej w las, tym gorzej. „40” – „jak na swój wiek”, robi coś głównie źle, bo przecież nie powinna już na przykład popełniać błędów przy wyborze partnera, 50-ka – „jak na swój wiek”, powinna się wstydzić, 60-ka na przykład – „jak na swój wiek”, czasem wygląda dobrze…
Monika Wanat: To akurat zrobił nam Internet. Długie lata sprzedawania galerii z gładkimi twarzami: 40 lat, a wygląda świetnie!
Agnieszka Żukowska: No właśnie! My nawet „niby” komplementujemy siebie takim stwierdzeniem, a które w założeniu zakłada coś nienormalnego. „Świetnie wyglądasz, nie dałabym Ci tylu lat!” – to jest hit, często to słyszę. I tak przeważnie mówią sobie kobiety, bo faceci kiedy generalnie widzą zadbaną, atrakcyjną, pogodzoną ze sobą kobietę, to nie pytają o wiek, żeby się dziwić… I tak dochodzimy do kolejnego ważnego wątku. Ten film moim zdaniem zrobił dużo więcej dobrego, niż cała edukacja seksualna razem wzięta przez ostatnią dekadę. Szokujące jest to, że dalej toczymy dyskusje na temat tego, czy w ogóle ona jest potrzebna? I komu. Zatrzymałabym się na chwilę, jak ważny jest to manifest filmowy?
Iwona Zgliczyńska: To prawda. Dzisiaj skupiamy się na tym, jak zdrowo jeść, oddychać, jak radzić sobie ze stresem, a przecież nasze zdrowie seksualne jest równie ważne! seks też jest naszą pierwszą potrzebą.
Agnieszka Żukowska: Brak seksu, przyjemności ze sobą zamyka nie tylko nasze pory…
Iwona Zgliczyńska: Ale przypomnę Ci, bo to mi nie daje spokoju, że na naszym seansie wydarzyło się coś takiego, że po pierwszych piętnastu minutach salę opuściły trzy nastolatki, to młode dziewczyny były. Roześmiałyśmy się trochę, a teraz tak sobie myślę, że to strasznie smutne, że one wyszły.
Agnieszka Żukowska: To prawda, one wyszły ale wolę o tym myśleć jednak z nadzieją. Gadanie o tym, że 60 latka nigdy nie miała orgazmu, jest dla nich zbyt surrealistyczne. Czymś, czego one kompletnie nie rozumieją. Tak chciałabym o tym myśleć, może życzeniowo trochę…
Iwona Zgliczyńska: Ale uważam właśnie, że ten film mógłby być dla nich bardzo dobrą lekcją. Nie wierzę, że to młode pokolenie ma tak świetnie z tym seksem. Porno, używki, dużo bodźców… To przeszkadza przeżyć po prostu cudowną przygodę między dwojgiem ludźmi.
Monika Wanat: Tak, możesz mieć rację. Ja, kobieta w średnim wieku, seks rozumiem jako kompletną zgodę i przyjaźń przede wszystkim ze sobą, swoim ciałem, potrzebami, tym kim jestem, ze swoją pewnością siebie. Za tym seksem stoi dużo więcej rzeczy, niż jedynie jego fizyczność.
Iwona Zgliczyńska: Sam Leo Grande mówił przecież o swoim zawodzie, o swoich klientach w niezwykle emocjonalny sposób, co było dla mnie zaskakujące ale i wspaniałe – jego uważność na drugiego człowieka.
Agnieszka Żukowska: Zauważcie, jak te jego historie zmieniają myślenie o nim. Nancy od samego początku chciała go zaszufladkować i koniecznie mu przypisać jakąś życiową traumę, jakby chciała mu udowodnić, że ktoś, kto zajmuje się „tymi rzeczami” musi być pokaleczony, albo mieć ciężkie dzieciństwo. Oczywiście Leo ma swoją historię, która wynika z odrzucenia ale to jednak niesamowite kiedy opowiada o swojej pracy, jak o misji.
Iwona Zgliczyńska: I on naprawdę lubił te swoją pracę. Ja mu wierzyłam, kiedy opowiadał jak bardzo satysfakcjonujące jest na przykład patrzenie na ludzi, którzy doznają rozkoszy, jak dużą sprawia mu to frajdę i przyjemność.
Agnieszka Żukowska: Ale wróćmy do Nancy Stokes: 4 spotkania i wraca do żywych. Bardzo wiarygodna była jej przemiana, poza wszystkim, że Emma Thompson jest znakomitą aktorką i dzięki niej było to tak kompletnie zauważalne. Z każdym spotkaniem jej cielesność podobała mi się coraz bardziej. A kiedy na sam koniec swój historii, Nancy zdjęła hotelowy szlafrok, co pomyślałyście?
- PODKRĘCAMY TEMPERATURĘ: Silikonowe serduszko rozkoszy – spraw sobie taki prezent!
Iwona Zgliczyńska: Na początku wystraszyłam się, że zobaczę wyretuszowaną, ustawioną w odpowiednim świetle ładną panią i to się zamieni w kino z happy endem…
Monika Wanat: Romantyczną komedię…
Iwona Zgliczyńska: A ona zdjęła szlafrok i stanęła przed nami dokładnie taka, jaka jest. I właśnie po tym, co powiedziałaś Aga, zobaczyłam, że ona jest piękna! I poczułam taką ulgę, że nie zobaczyłam przerysowanej, wygładzonej, sztucznej lalki po operacjach…
Monika Wanat: … albo dublerki pośladków, ciepłego światła…
Iwona Zgliczyńska: Zobaczyłam prawdziwą kobietę. Poczułam ulgę, bo ja też taka jestem. Gdybym się znalazła w podobnej sytuacji jak Nancy, miałabym dokładnie jej obawy – przede wszystkim, czy ja mu się spodobam, czy to nie będzie dla niego męczarnia. A on po prostu skupił się na jej najładniejszych atutach i chyba nie kłamał!
Agnieszka Żukowska: Nie kłamał, ja też mu wierzyłam.
Iwona Zgliczyńska: Poczułam tę ulgę, ponieważ już od bardzo bardzo dawna zresztą, wszystkie znamy ten seks na wciągniętym brzuchu, w opiętych majtkach…
Agnieszka Żukowska: Zgadzam się absolutnie, przy zgaszonym świetle, z udawanym orgazmem…
Iwona Zgliczyńska: Tak, każda z nas to robiła…
Agnieszka Żukowska: Każda. Niezależnie od związku, w różnych okolicznościach. Czy to jest złe? Czy to nie jest jednak jakaś zasłona dymna przed naszymi kompleksami?
Iwona Zgliczyńska: Każda z nas ma tę drogę do przejścia, może nie jak Nancy – całe życie bez orgazmu, z jednym mężczyzną, nieudanym seksem… Wiesz kiedy patrzę na swoją córkę, piękne, młode dziewczyny które nie lubią swojego ciała, niezależnie od tego, czy są szczupłe, czy są grube, – każda zawsze coś znajdzie, czego będzie nienawidzić. Nie wiem czemu tak jest. A potem patrzysz na swoje zdjęcie, kiedy byłaś 20 latką i myślisz sobie – boże, co ja od siebie chciałam? To też chyba jakieś zbiorowe doświadczenie, nie wiem, czy tak miałyście?
Monika Wanat: Tak, zdecydowanie.
Iwona Zgliczyńska: Za grube nogi, uda, a teraz sobie myślę, że były naprawdę ok!
Agnieszka Żukowska: Odstające uszy, co za zmora, były takie jazdy, to prawda, a dzisiaj ich nawet nie zauważam…
Iwona Zgliczyńska: Im jesteśmy młodsze, tym jesteśmy bardziej surowe dla siebie, dla swojego ciała.
Agnieszka Żukowska: A potem bardziej współczujące. Nasi rodzice nie zrobili nic, żebyśmy siebie lubiły. Nic. Ale są oczywiście usprawiedliwieni, bo nie zajmowali się takimi bzdurami jak pewność siebie, samoocena, nadwrażliwość, nie zajmowało ich to, mieli inne problemy…
Monika Wanat: Ani ich rodziców, skąd mieli to wiedzieć, że to w ogóle był temat do zajmowania się…
Agnieszka Żukowska: My to już wiemy ale zobaczcie ten paradoks – zajmujemy się nie dla siebie, ale dla swoich dzieci.
Iwona Zgliczyńska: A co by było, gdybyśmy stanęły jak Nancy przed lustrem i powiedziały sobie, że to, jakie jesteśmy jest ok. Naprawdę. To byłoby bardzo wyzwalające.
Agnieszka Żukowska: Może tak właśnie byłoby, taka terapia chodzi i po mojej głowie, żeby spojrzeć na siebie z pełną akceptacją, nie walczyć ze sobą, nie szarpać się, popatrzeć dobrymi oczami. Bardzo chciałabym to zrobić ale jeszcze się wstydzę…
Iwona Zgliczyńska: Mi pomaga myślenie o swoim ciele z czułością: „Boże, to twoje ciało, może jest grube ale wzięło na siebie wszystkie twoje trudy, urodziło dzieci, bywa tak bardzo zmęczone, jest jakie jest. Jest twoje”.
Agnieszka Żukowska: Ale to jest proces. Jak się chodzi na takie filmy jak „Powodzenia, Leo Grande” który pięknie rezonuje z takimi potrzebami, zawsze jest ten krok do przodu. Szłam na ten film z nadzieją, że znowu mamy szansę, na to żeby przestać być niewidoczne, dla siebie i dla innych. Nie zawiodłam się.
Monika Wanat: Po wyjściu z kina mój mąż powiedział o całej tej historii: „Odważne to było”, a ja chciałabym, żeby to nie było odważne, żeby to wreszcie było normalne!
Iwona Zgliczyńska: Podpisuję się pod tym, co powiedziała Monika. I dopisuję sobie ten tytuł do pierwszej 10 ki moich top filmów ostatniej dekady. Ten film wrył się w moje serce i już tam zostanie.
- PODKRĘCAMY TEMPERATURĘ: Seksowna koszulka i stringi !