Jak bym opisała życie w Moskwie? Powiedziałabym, że ono ma swoje zalety i wady. Stolica Rosji to duże miasto, gdzie można odkryć coś ciekawego, ale tu są tłumy i ogromne odległości. Tu czekają wielkie możliwości, ale istnieje ogromna konkurencja. Piękne widoki to zalet, zły stan środowiska to wada. Czy warto zamieszkać w Moskwie? Moim zdaniem, każdy musi sam podjąć decyzję. Ale myślę, że warto odwiedzić Moskwę, bo to naprawdę ciekawe miasto – mówi Ola Klonowa.
Moje nazwisko panieńskie brzmi Atanowska, bo mam polskie pochodzenie. Moi przodkowie ze strony matki mieszkali w Lublinie, ale w czasach Imperium Rosyjskiego przenieśli się do Kijowa. Moi pradziadkowie ze strony ojca pochodzą z Wrocławia i Katowic. W okresie międzywojennym prababcia i pradziadek zamieszkali w Związku Radzieckim. W ZSSR urodzili się moi rodzice i ja. Mieszkaliśmy na Ukrainie, w Mołdawii. W 2011 r. przeniosłam się do Moskwy i zostałam studentką Rosyjskiego Uniwersytetu Przyjaźni Narodów. Od 10 lat mieszkam w Rosji, ale nie zapominam o swoich korzeniach. Mam wielu znajomych i przyjaciół wsród Polaków, mieszkających w Rosji. Chętnie odwiedziłabym Polskę, ale niestety to jest niemożliwe z powodu pandemii. Czekam na otwarcie granic (i nie mogę się doczekać). Dziś chciałabym Was zaprosić na wirtualną wycieczkę po Moskwie.
50 km do pracy w jedną stronę
Moskwa to miasto ogromnych odległości i drapaczy chmur. Często widzę ogłoszenia sprzedaży mieszkań na 25. lub nawet 30 piętrze. Mieszkam na 11 piętrze (nie za wysoko), ale ludzie najchętniej żyją na 4., 5. lub 6, ponieważ wejście na nie po schodach nie jest trudne, a powietrze na tej wysokości jest już dość czyste. Na pierwszym, drugim i trzecim piętrze jest zbyt wysoka koncentracja szkodliwych substancji.
To miasto niezwykle ciekawe architektonicznie. Tuż obok nowoczesnych wieżowców widzimy wyrafinowane budynki z XIX w., a kilka kroków dalej nowoczesne domy z cegły. W XX w. Moskwa przeszła niesamowitą przemianę. Nie do wiary, że zaledwie 100 lat temu była cichym i przytulnym miastem rzemieślników i kupców. Dziś stolica Rosji jest prawdziwą metropolią.
Podoba mi się, że Moskwa jest zielonym miastem. W każdej dzielnicy znajduje się park. Ja mieszkam blisko lasu. Podczas lokdownu spacery po ulicach były zabronione, ale ja uciekałam w las i mogłam spacerować tyle, ile chciałam.
I jak na metropolię przystało, jedną z najpoważniejszych niedogodności mieszkania tutaj są ogromne odległości, jakie trzeba codziennie pokonywać. Moi przyjaciele z Polski żartują, że dla mieszkańców Rosji 3000 km to nie odległość. Jest w tym wiele prawdy. Każdy, kto mieszka w Moskwie, czuje na własnej skórze, co znaczy spędzać dużo czasu w drodze. Na przykład, moja podróż w obie strony (do pracy i do domu) to 100 km i trwa 3-4 godziny. Mój osobisty „rekord” to 4 godziny w jedną stronę. Nienawidzę korków! Kiedy pracowałam w systemie grafikowym pięć dni w tygodniu, naprawdę było to trudne do zniesienia. Wychodziłam z domu o 8:00, wracałam o 21:00 – 22:00. Nie miałam ani czasu, ani siły na życie prywatne. Byłam szczęśliwa, kiedy zaczęłam pracować zdalnie z powodu pandemii. Na szczęście dziś już nie muszę tak pracować.
W mediach społecznościowych krąży zdanie: „Moskwianie są wdzięczni pandemii, bo nareszcie mają trochę czasu dla siebie”. Myślę, że to nie żart, to cała prawda. Wielu poczuło coś takiego w ostatnim czasie.
Moscow never sleeps
Cudzoziemcy, którzy przyjeżdżają do stolicy Rosji, są zaskoczeni, gdy widzą, że wiele sklepów i restauracji pracuje nawet o 23:00. Są również sklepy i siłownie, które są czynne całodobowo. Chcesz poćwiczyć po pracy, na przykład o 20:00? Żaden problem! Masz ochotę zjeść piernik o 22:30? Też żaden problem, zakładasz płaszcz i idziesz do sklepu (a potem – jeszcze raz do siłowni, bo trzeba w jakiś sposób spalić kalorie).
Rosjanin i wódka – to stereotyp
Nie wiem, jak wygląda sytuacja w innych miastach, ale mieszkańcy stolicy rzadko piją alkohol, a jeśli już, to w większości przypadków wybierają piwa. Moda na zdrowy styl życia panuje również w Rosji.
Ale w latach 90. nadużywanie alkoholu było ogromnym problemem. Teraz sytuacja wygląda inaczej, bo ograniczenia są surowe. Na przykład spirytus nie jest sprzedawany w aptekach.
Mimo tego, czasami zdarzają się ciekawe wypadki, związane z używaniem alkoholu. Na przykład, pewna rosyjska firma w czasach pandemii zaczęła produkować środek do dezynfekcji rąk. On miał zapach zbliżony do grejpfruta. Kilku ludzi wypiło ten płyn i trafiło do szpitala. A ktoś nawet napisał w skardze, że ten środek do dezynfekcji nie jest smaczny… 😊
Dawniej Rosjanie pili dużo herbaty, teraz chętniej sięgają po kawę. Małe kawiarnie można spotkać na każdym kroku. To bardzo wygodne. Kiedy nagrywasz coś na ulicy (w życiu dziennikarki to często się zdarza), zawsze możesz wypić coś gorącego w kawiarni, żeby nie narażać gardła na zachorowanie.
Zapytacie o rosyjską kuchnię? Ona jest trochę podobna do kuchni polskiej: wołowina, wieprzowina, ziemniaki, grzyby, kapusta kiszona są jej podstawą. Rosjanie lubią zupy, szczególnie barszcz czerwony. Inna popularna zupa to okroszka, czyli rosyjski chłodnik: szynka + ogórki + cebula +jajka + ziemniaki + rzodkiewka + kwas chlebowy / skwaszone mleko. Typowe rosyjskie śniadanie to kasza gryczana lub jajko na twardo i kanapka z żółtym serem. Typowa kolacja natomiast, to kotlety mielone z ziemniaczanym puree.
W Moskwie jest kilka restauracji, gdzie można spróbować potrawy z dawnej kuchni rosyjskiej, np. kiełbasy z łosia lub kotleta z bobra. Ale to już egzotyka.
Jak żyje moskiewska Polonia?
Według statystyki, w Moskwie mieszka tylko 9000 Polaków. Ale moskiewska Polonia żyje intensywnie. Ten rok przyniósł mnóstwo ciekawych wydarzeń. My, czyli mieszkający w Moskwie Polacy, często spotkamy się, czytamy na głos polskie książki lub rozmawiamy o historii i kulturze Polski. Nie zapominamy, że jesteśmy Polakami!
Wielki sukces odniósł „Weekend po polsku”. To mały festiwal języka polskiego i polskiej kultury. Został zorganizowany przez członków moskiewskiej Polonii. Uczestnicy uczyli się polskiego, czytali ballady Adama Mickiewicza, jedli dania kuchni polskiej i nawet tańczyli poloneza.
Miłośników dobrego kina przyciągnął festiwal polskich filmów „Wisła”. Sala kinowa była pełna ludzi. Najbardziej wzruszył ich film „Ikar. Legenda Mietka Kosza”. Pamiętam, że po skończeniu seansu dużo osób płakało.
Znam wielu Rosjan, którzy nie mają polskich korzeni, ale interesują się polską kulturą. Ktoś czyta książki Andrzeja Sapkowskiego i Henryka Sienkiewicza, ktoś odwiedził wystawę ilustracji do książek Stanisława Lema. Wśród moich znajomych jest dużo miłośników polskiego zespołu rockowego IRA (ja też kocham te piosenki). Pewnego dnia spotkaliśmy się z przyjaciółmi, rozmawialiśmy o muzyce, o książkach i o innych rzeczach. Nagle zaczęła się dyskusja o to, czy płyta „Akustycznie” to najlepsza płyta IRY. Pomyślałam wtedy: „Dyskusje fanów IRY o twórczości zespołu mają miejsce nie tylko w Polsce!”
W centrum Moskwy jest wiele miejsc, związanych z Polską: stary kościół, budynek, w którym często bywał poeta Adam Mickiewicz, dom, w którym zmarł kompozytor Henryk Wieniawski i nie tylko. W Parku Gorkiego w tym roku działała instalacja polskiego artysty Pawła Althamera „Cisza”. To był piękny kawałek lasu: wysokie sosny, wrotycz, krwawnik, smaczne maliny… Ludzie przychodzili tutaj po pracy, żeby trochę się zrelaksować, bo mieszkańcom wielkiego miasta często brakuje spokoju i wyciszenia.