Właśnie mija rok od kiedy zostaliśmy w domu – rok kryzysów, trudnych decyzji ale i odkrywania pewnych rzeczy na nowo, poznawania siebie i swoich potrzeb.
Znamy już cenę łączenia pod jednym dachem życia prywatnego oraz pracy. Nauki zdalnej, hybrydowej, dzieci w domu… Z jednej strony fakt, iż nie musimy tracić czasu na dojazdy i dres na teamsach był bardzo wygodny, jednak z czasem poczuliśmy wypalenie i przewlekłe zmęczenie niekończącym się życiem on-line. Tęsknota za bezpośrednim kontaktem z drugim człowiekiem okazała się najważniejszą z potrzeb a my, zwyczajnie musieliśmy zmierzyć się z najważniejszym z egzaminów – z empatii i poczucia wspólnotowości.
Homo oeconomicus
Pierwszym krokiem było odrzucenie mitu „homo oeconomicusa” – czyli człowieka racjonalnego, który dba tylko o swoje potrzeby oraz maksymalizuje swoje korzyści. Był to moment – kiedy w końcu dostrzegliśmy drugiego człowieka. Zauważyliśmy starszą sąsiadkę, której pomogliśmy przynosząc zakupy, matkę z bloku obok, która samotnie wychowuje trójkę dzieci i zwyczajnie nie była nam obojętna. Wspieraliśmy lokalne biznesy – świadomie wybierając produkty z osiedlowego targowiska zamiast marketu, robiliśmy zamówienia w manufakturach, czasem kompletnie nam niepotrzebnych. Bo to właśnie teraz – w kryzysie – mamy możliwość bycia innymi ludźmi, wspaniałomyślnymi, odpowiedzialnymi, solidaryzującymi się, troszczącymi się o siebie nawzajem. Bycie razem jest nam potrzebne jak nigdy przedtem. Kryzys otworzył nas szansą na innych ludzi, środowisko, sprawiedliwość, tolerancję i współodczuwanie.
Praca zdalna
Jeszcze kilka lat temu dla większości pracowników brzmiała jak marzenie. Dzisiaj wiemy już, że skupianie się wyłącznie na rozwiązaniach technologicznych, bez dbania o relacje interpersonalne, bez interakcji i dobre samopoczucie pracowników – nie wystarczy. Kompetencje liderów, szefów, zespołów HR muszą wychodzić dużo dalej a najważniejszym słowem w tym roku staje się – empatia i współodczuwanie. Mimo, że brakuje nam spotkań w biurze, nie rezygnujemy ze spotkań przy kawie online, dużo częściej ze sobą rozmawiamy, a lokalizacja staje się kompletnie bez znaczenia. Ciężko nam z zamkniętymi granicami, kinami, restauracjami. Jednak – z biegiem czasu, zauważyliśmy, że potrzebna jest inna jakość życia. Nagle okazało się, że nie potrzebujemy tak wielu dóbr materialnych – torebek, butów, kolczyków, sukienek, koszul, zegarków… Żyjemy tu i teraz. Wolimy wyjść na spacer do lasu, czytamy więcej książek, a przede wszystkim – spędzamy więcej czasu z rodziną i naszymi dziećmi. Mamy dla nich więcej przestrzeni, a nasze myśli skupiają się wyłącznie na nich, a nie na kolejnej wizycie u kosmetyczki. Co istotne – zaczęliśmy bardziej konsumować dobra niematerialne – doceniamy dobrą muzykę, naturę, medytujemy, biegamy. Dobrze byłoby, gdybyśmy jeszcze potrafili być bliżej siebie – własnych emocji i potrzeb, czerpiemy większą radość z tworzenia czegoś z innymi.
Krąg wsparcia
Pandemia to czas współodczuwania na poziomie zarówno jednostkowym, jak i zbiorowym. Stworzyliśmy wiele grup, w których pomagamy sobie wzajemnie. W social mediach utworzyły się zbiorowości gdzie możemy nieść pomoc i ją otrzymywać. Wyprowadzamy psy zupełnie obcych osób, pomagamy seniorom – gotujemy dla nich obiady, robimy zakupy. Wszyscy wspólnie szyliśmy maseczki, działaliśmy solidarnie na rzecz wspólnoty.
Pandemia sprawiła coś więcej – zauważyliśmy potrzebę doceniania zawodów użytecznych społecznie – medyków, służb mundurowych, sprzedawców czy kurierów.
Święta to dobry czas, żeby zastanowić się jak chcemy żyć i co jest dla nas ważne, a poczucie wspólnotowości, faktu, że jesteśmy w tym razem jest nam potrzebne jak nigdy przedtem. Wszyscy powinniśmy egzamin z empatii zdać celująco.