Pojawiają się nagle i nie zważają na to, czy jest akurat „dobry” moment, ustrój, chwila, czy czasy. Skrywane przez lata, zakopane pod codzienną nieuwagą lub pilnie strzeżone… rodzinnie sekrety. Każda z tych opowieści jest jak delikatna pajęczyna, z setkami cienkich, często niewidzialnych nitek. Każda jest często nie jedną opowieścią, a dziesiątkami. Ma tyle barw i odcieni, ile osób je przeżywa. Wiele z nich wydarza się z miłości, a jeszcze więcej z nich nie jest bajowa opowieścią o Kopciuszku. Bo miłości czasem nie da się pojąć.
Kiedy zaczynałam czytać „Czwartą powieść”, autorstwa Agnieszki Janiszewskiej, nie spodziewałam się, że wywoła we mnie taką gonitwę myśli. Opowieść O Reginie, młodej pisarce, mierzącej się z realiami dorosłego życia, szybko zaczyna zaskakiwać. Zupełnie jak niecodzienne losy członków jej rodziny.
Kim jest Regina i gdzie nas zaprowadzi?
Agnieszka Janiszewska: Regina to młoda absolwentka polonistyki i bibliotekoznawstwa, wrażliwa i zamknięta w sobie introwertyczka, która niekoniecznie może wzbudzać sympatię. Jest wprawdzie dobrze wychowana i raczej miła, ale jednocześnie bardzo nieporadna życiowo, niesamodzielna, nawet nieatrakcyjna w szerokim tego słowa rozumieniu. Szuka swojego miejsca w życiu, ale bez większego powodzenia. Ma ambicję, by zaistnieć na rynku wydawniczym, udało jej się nawet opublikować trzy ” romansowe” powieści, ale nie przyniosło jej to ani sławy ani niezależności finansowej od rodziców. Zaczyna też tracić złudzenia co swojego talentu, jest zagubiona, i z pewnością z punktu widzenia niektórych ludzi po prostu irytująca. Inni jednak być może odnajdą w tej postaci siebie. Bo prawda jest taka, że nie wszyscy potrafimy sprostać rzeczywistości, jaką narzuca nam współczesny świat, nawet jeśli przyniósł nam wiele technicznych udogodnień, które na pewno ułatwiły nam pod wieloma względami życie. Nie każdy z nas jest przedsiębiorczy i nie każdy potrafi rozpychać się łokciami, by osiągnąć zamierzony cel. Nie widzę więc powodu, aby i takie postacie nie miały się znaleźć w literaturze.
Życie Reginy jest ucieleśnieniem powiedzenia, że nic w życiu nie dzieje się bez przyczyny, przypadkiem. Jest wycieczką po trzech pokoleniach trudnych miłości, trudnych (nie zawsze dobrych) decyzji i przede wszystkim konsekwencji, od których nie da się, ot tak, uwolnić. To one splatają się niespostrzeżenie w całość, łącząc kolejne ludzkie losy, bo…
Nie każdy czas jest dobry dla kobiet. Nie każda historia jest oczywista
W świecie, w którym nie trzeba martwić się o pierwotne i podstawowe potrzeby żyje się inaczej niż w tym, w którym trzeba walczyć o życie. Inaczej żyje się też w świecie, w który stale trzeba się bać, uważać i tworzyć iluzję. Pleść kolejne kłamstwa, które pozwolą w miarę spokojnie żyć i zadbać o bezpieczeństwo własnych dzieci. Rzeczywistość wojny i świat pod czujnym okiem peerelowskiej bezpieki to różne światy. Można się o nich uczyć, czytać, słuchać, jednak jeśli nie czuło się tego strachu, nie można go sobie wyobrazić.
Minione ciemne dzieje nie sprzyjały kobietom. Często sprowadzały je do wykonywania ściśle określonych zadań, zaspokajania instrumentalnych potrzeb, ale przede wszystkim trzymały kobiety mocno za gardło. Dusiły szantażem, wstydem, zależnością. Kazały walczyć i jakoś sobie radzić, byle nie zbyt krzykliwie. „Z szeregu” nie wolno było wystąpić bez konsekwencji.
Dziś jest inaczej. Być może dlatego właśnie tak trudno pojąć nam wybory naszych matek i babek. Mierzymy się z zupełnie innymi przeciwnościami, walczymy z innymi demonami.
Agnieszka Janiszewska: Największe ograniczenia, których współczesne kobiety nigdy nie poznały? Jest ich wiele, w tym takie, którym na co dzień nie poświęcamy już żadnej refleksji, traktujemy jako coś najbardziej oczywistego pod słońcem – mówi Agnieszka Janiszewska. – Mam tu na myśli na przykład przyznanie kobietom prawa wyborczego – Polska znajduje się w ścisłej czołówce państw, które pojęciem powszechnego prawa wyborczego objęły także kobiety; w przypadku naszego państwa stało się to po uzyskaniu niepodległości czyli ponad sto lat temu. Innym osiągnięciem jest zdobycie możliwości studiowania na wyższych uczelniach. W dzisiejszych czasach – sprawa zupełnie oczywista. w przeszłości wyglądało to jednak zupełnie inaczej. Wprawdzie jeszcze przed I wojną światową w niektórych krajach kobiety mogły studiować, niemniej zdecydowanie chętniej widziano je na kierunkach humanistycznych, względnie artystycznych; na innych wydziałach, kierunkach „ścisłych” postrzeganych jako typowo” męskie’ były co najwyżej zaledwie tolerowane i nie miały tam łatwego życia, oględnie rzecz ujmując. Jednak zmiany w położeniu kobiet dotyczą także innych spraw. Dziś samotna kobieta, jest już postrzegana inaczej niż to miało miejsce w stosunkowo nawet niedalekiej przeszłości, gdy niejednokrotnie przyglądano się jej podejrzliwie, lub z politowaniem. Dzięki różnym technicznym wynalazkom i udogodnieniom codzienne , domowe obowiązki nie są już tak pracochłonne i czasochłonne jeszcze trzydzieści, czterdzieści lat temu – może to drobiazg, ale z drugiej strony z takich drobiazgów także składa się nasze życie.
Z tego wszystko układa się codzienność. Świat, w którym żyjemy i kochamy, choć bez względu na czasy…
Miłości czasem nie da się pojąć
Mimo najszczerszych chęci, otwartego umysłu i serca. Bo czasem miłość popycha nas do bardzo zaskakujących decyzji i kroków. Zbyt tragicznych i dramatycznych, by umieć je zrozumieć stojąc z boku. Czy ta sama miłość, w innych okolicznościach miała by więcej szczęścia? Miłości, które doszły do muru jest w tej powieści kilka. Ponieważ bywa, że jedna miłość obejmuje sobą o wiele więcej niż moglibyśmy się spodziewać. Ona, on i… jeszcze jedno złamane serce. Ta miłość niespełniona, rozdzielona wlewa się dalej w ich życia. Oplata dzieci, wnuki, przyjaciół. Niepojęta, zabroniona, niepasująca, a jednak wciąż trwa. Pomimo i na przekór. I nie jest to miłość jak z bajki, taka, o której skrycie marzymy.
„Czwartą powieść” otwiera nam szeroko oczy, bo…
Świat nie jest czarno-biały
Z każdym kolejnym rozdziałem tej powieści, zaczynamy zastanawiać się, jak bardzo różni się świat, który widzimy, od tego widzianego oczami innej kobiety. Czy słusznie podzieliśmy swój świat kategoriami oczywistymi tylko dla nas? Na ulubionych dziadków, dobre i czarne charaktery. Czy najbliższe nam osoby, myślą tak jak my? A może mamy prawo oczekiwać zrozumienia w imię kobiecej solidarności?
Agnieszka Janiszewska: Pojęcie tak zwanej „kobiecej solidarności” także nie jest jednoznaczną kwestią. Zarówno w przeszłości, jak dziś, kobiety miały różne, niejednokrotnie wzajemnie się wykluczające cele, wartości. Nigdy nie miałyśmy, nie mamy, i chyba nie będziemy mieć takich samych poglądów na wiele kwestii, w tym także tych fundamentalnych. Taka różnorodność postaw jest czymś naturalnym i nieuniknionym, takie po prostu jest życie.
My mieliśmy gorzej, teraz macie wszystko…
Na tle różnic pokoleniowych rozgrywają się rodzinne i miłosne dramaty, historie, które mogły się przydarzyć w każdej rodzinie. Pojawiają się pytania, czy rzeczywiście mamy prawo oceniać, czy wszystko jest tak oczywiste, jakim się wydaje? Czy odwieczny konflikt międzypokoleniowy i wypominanie sobie niezrozumienia ma jeszcze jakiś sens?
Wszak każde pokolenie ma swoją wojnę, czasem bardzo namacalną, prawdziwą i dosłowną. Innym razem światopoglądową, delikatną, skrywaną tylko w sercach.
Agnieszka Janiszewska: Na pytanie, czy w przeszłości kobietom żyło się łatwiej niż obecnie , nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Podobnie jak w dzisiejszych czasach, wpływ na to miał cały szereg czynników: warunki bytowe, urodzenie i wychowanie w takiej czy innej sferze, przyjaciele, miłość, udane (lub nieudane) małżeństwo, rodzina. Podobnie jak dziś, uwarunkowania te mogły ułatwiać życie (a nawet czynić je bardzo przyjemnym) lub – wręcz przeciwnie.
Wiele też zawsze zależało od oczekiwań, czy nawet – w niektórych przypadkach – aspiracji samych kobiet. Jeśli niektórym z nich nie wystarczała tradycyjna rola, jaką wyznaczyło im społeczeństwo i rodzina, to z pewnością (na przykład sto lat temu, jeszcze wcześniej, ale także później) musiały włożyć więcej wysiłku, wykazać się większym uporem i samozaparciem niż obecnie, by realizować swoje aspiracje lub swój własny, odmienny od panujących zwyczajów styl bycia. Jeśli jednak bez zastrzeżeń wpisywały się w obowiązujące w danej społeczności i epoce zwyczaje, jeśli akceptowały obowiązujące konwenanse i dobrze wywiązywały się z powierzonej im roli, jeśli były zadowolone ze swojej pozycji, małżeństwa i rodziny – mogły faktycznie być postrzegane jako osoby szczęśliwe i same także tak się czuły.
Choć z drugiej strony trzeba też pamiętać, że zdecydowana większość kobiet – te, które nie miały uprzywilejowanej pozycji towarzyskiej i bytowej – miała na co dzień do wykonania znacznej więcej fizycznej pracy niż obecnie. I tak jak już wcześniej wspomniałam, nie było wówczas tylu udogodnień, które dziś ułatwiają nam wykonywanie codziennych domowych obowiązków – jeszcze trzydzieści lat temu wymagały one więcej wysiłku i były znacznie bardziej czasochłonne niż obecnie.
Serdecznie zapraszam was do lektury „Czwartej powieści”, autorstwa Agnieszki Janiszewskiej, zanurzcie w tej opowieści i pozwólcie sobie na odkrywanie z Reginą jej rodzinnej historii. „Czasem w milczeniu słychać dużo więcej, niż echa niewypowiedzianych słów”.
Ile wiesz o tych, których kochasz najbardziej?
Regina, absolwentka polonistyki i bibliotekoznawstwa, marzy o pisarskiej sławie. Niedawno skończyła studia i wydała swoją trzecią powieść. Wszystko wskazuje na to, że jej marzenia mają szansę się spełnić – wystarczy tylko znaleźć pomysł na kolejną frapującą fabułę.
Pewnego dnia jedna z czytelniczek zgłasza się do Reginy z przedwojennym maszynopisem powieści, który młoda autorka miałaby dokończyć. Choć ten pomysł na początku wydaje się jej mało interesujący, dziewczyna postanawia podjąć wyzwanie. Niebawem okaże się, że powieść, nad którą pracuje, wcale nie trafiła do niej za sprawą przypadku…
Artykuł powstał we współpracy z Wydawnictwem Novae Res