Jesteś człowiekiem, to wydaje się oczywiste. Nie jesteś przecież jedną ręką, nogą, paznokciem czy płucami. Człowiekiem jesteś w całości, kompletnie. W pełni. Twoje ciało, myśli, dusza, jeśli w nią wierzysz. Emocje, które czujesz i wspomnienia, które przeżyłaś też są częścią ciebie. To, co zjadłaś wczoraj, wpływa na twoje ciało dziś. To, jak zaopiekowałaś się swoją skórą, wpłynie na nią w przyszłości. To, co czujesz i przeżywasz również pozostawi po sobie ślad nie tylko na sercu czy w pamiętniku. Jesteśmy całością, kompletną, pełną. Niesamowitą i prawie doskonałą, a jednocześnie bardzo kruchą i podatną na odkształcenia. Jeszcze wiele musimy się o sobie samych nauczyć. Są tylko dwa najlepsze dni, by to zrobić. Pierwszy był wczoraj, drugi jest właśnie dziś.
Kilka powodów by kochać siebie całego, holistycznie
Holistycznie, czyli jak? To ostatnio bardzo modne słowo, jednak nadal go nie rozumiemy (a może nie chcemy zrozumieć). Wciąż trudno nam połączyć ze sobą wszystkie kropki i stworzyć spójny obraz. Rozumiemy, że nasze ciało jest całością, że czasem jedno zaniedbanie, chociażby kiepskie odżywianie, może prowadzić do bardzo różnych konsekwencji. Ale nadal nie łączymy z naszym fizycznym ciałem ducha, emocji, wrażliwości. Zupełnie, jakbyśmy potrafili oddzielić byt cielesny od tego co ponadto. Ale tak nie jest. Nawet, gdy sami tego nie zobaczymy, nie dorysujemy sobie widocznej linii, te nasze „kropki”, elementy układanki nadal będą połączone.
Złamane serce wciąż będzie wpływało na fizyczny stan ciała. Depresja, obniżony nastrój, czy zwykły chwilowy dół i silne emocje, nadal będą kotłowały w naszych ciałach hormony, rozstrajały je, jak źle naciągnięte struny fortepianu. Najwspanialsza pielęgnacja świata nie wróci nam młodego wyglądu, jeśli nie zadbamy chociażby o nawodnienie.
Jesteś całością.
Bodźce emocjonalne podobnie jak fizyczne, mają wpływ na nasz organizm. W ostatnich latach udowodniono współdziałanie pomiędzy skórą a układem nerwowym. Stymulowanie skóry może wywoływać uwalnianie neuroprzekaźników (substancji przenoszących informacje pomiędzy skórą a mózgiem) wpływających na nasz nastrój. Większość komórek skóry posiada receptory neuroprzekaźników oraz je produkuje. Kiedy czujemy się szczęśliwe, to szczęśliwa jest również nasza skóra.
Powodów, by nauczyć się kochać siebie całego, cielesnego i emocjonalnego człowieka, jest bardzo wiele, ale zawsze na końcu stoi ten jeden, najważniejszy: by żyło się nam lepiej.
By dobrze się czuć we własnej skórze
Nieustannie oczekujemy czegoś od swojego ciała. Wymagamy, narzekamy, testujemy. Zawsze nie takie, nie dość dobre. Ma być na każdy nasz rozkaz, gotowe do podboju świata. A gdy już nie ma siły, zapada się, traci na atrakcyjności złościmy się na nie. Zastanawiałyście się kiedyś, ile same mu dałyśmy? Przespaną noc, spokój, harmonię, zdrowie? Tak rzadko z szacunkiem traktujemy ciało, bez którego nie zrobiłybyśmy nawet kroku. Nie chce nam się nałożyć kremu czy zadbać o zwyczajną relaksującą pielęgnację, by zaoszczędzić trochę czasu. Nie chcemy rezygnować z niczego, nawet z rzeczy, które nam szkodzą.
A jednak oczekujemy, że to samo ciało będzie się nam odwdzięczało. Zadbać o siebie holistycznie to zrozumieć, że nikt oprócz nas samych, nie może się nami zaopiekować. Nikt nie zje za nas jabłka na deser, nikt nie wymasuje nam skóry, nikt nie poczyta za nas książki, żeby odpocząć, wyciszyć się. Każdy drobny element naszego życia: sen, jedzenie, ruch, poziom stresu, pielęgnacja ciała wpływa na to, jak ze swoim ciałem się czujemy dziś i jak będziemy się czuć w przyszłości.
Zgodnie ze współczesną filozofią holistyczną, wywodzącą się z nauk starożytnych mędrców, sekretem pięknego wyglądu i zdrowia jest równowaga ducha, ciała i umysłu (holizm od gr. holos – całość). Z filozofią holistyczną wiąże się nowe podejście do pielęgnacji przeciwstarzeniowej. Taką pielęgnację zapewnia nowa linia kosmetyków przeciwzmarszczkowych tołpa® holistic, która odpowiada na najważniejsze potrzeby skóry dojrzałej.
By siebie akceptować
Bo dużo łatwiej zaakceptować własne niedoskonałości czy rzeczy, które postrzegamy, jako ograniczenia, gdy je rozumiemy. Czasem nasze ciało odpowiada na emocje, ale też emocje mają swój początek w ciele. W tym, czy nasze ciało jest sprawne, jest darem, czy odwrotnie, utrudnia nam coś, sprawia, że musimy włożyć w codzienność większy wysiłek. Akceptować siebie to największe wyzwanie jakie można postawić przed człowiekiem.
Często słyszymy, że ktoś czuje się, jakby zamknięto go w nieswoim ciele jak więzieniu. Bez względu na to, czy komentarz ten ma odniesienie do wagi, wyglądu, skóry, czy nawet zmian jakie w ciele zachodzą z wiekiem czy w czasie dojrzewania/ciąży/połogu. Tak trudno nam wtedy pogodzić się z tym, że ciała nie da się po prostu odłączyć, wymienić. Kłócimy się z nim myślach, ale nie możemy odejść od niego, obrazić się na nie. Możemy jedynie zrozumieć. A gdy poświęcimy chwilę, by swojego ciała posłuchać, zacznie dziać się magia.
Nie schudniemy od razu, nie obudzimy się z dłuższymi nogami czy mniejszymi piersiami, ale zobaczymy, co możemy zrobić, ile możemy zmienić na lepsze w naszym życiu i przede wszystkim, czy nie traktujemy ciała jak wymówki.
Czy rzeczywiście, gdy będziemy pięć kilo lżejsze lub dwa centymetry wyższe zmieni się nasze życie? Czy dzięki temu zmienimy pracę na mniej stresującą, zakochamy się, wyprowadzimy do małego domku w górach i spełnimy swoje marzenia?
By być
Bo gdy do naszych uczuć wobec ciała, ducha i emocji dołożymy jeden magiczny składnik: czułość, będziemy nie tylko całością szczęśliwą i zdrowszą, ale i zobaczymy, że samo „być” może mieć bardzo wiele barw. Poczujemy się kompletnie i to nam da ogromną satysfakcję.