Przychodzi taki czas, kiedy zaczynamy się zastanawiać nad naszym życiem. Czy jesteśmy szczęśliwi, dlaczego odczuwamy pewnego rodzaju niepokój myśląc zarówno o naszej przeszłości i przyszłości? Czy aby na pewno jesteśmy w tym miejscu naszego życia, w którym chcielibyśmy być? Odczuwamy nawet silną potrzebę zmiany, ale też często ją w sobie tłumimy bojąc się stanąć twarzą twarz z samym sobą, zmierzyć się z własną opinią na nasz temat – tę najprawdziwszą, bo szczerą wobec siebie.
Jakiś czas temu doszłam do wniosku, że wydawnictwa, ale też osoby zajmujące się motywowaniem nas do zmian, doskonale „złapały” tę potrzebę naszego samorozwoju. W księgarniach możemy znaleźć mnóstwo pozycji o tym, jak poznać siebie, jak nazwać swoje szczęście, określić potrzeby, uznać siebie za kogoś ważnego. Są to najczęściej różnego rodzaju poradniki, lepsze, gorsze, czasami wręcz nachalne: „zrób to i to, a twoje życie w końcu będzie idealne”. Rozwój, każda zmiana jest procesem, tu nie ma celu, jest droga, którą na nowo możemy sobie wyznaczyć i nią podążać.
Gdy w ręce wpadła mi książka Dana Millmana „Siła spokoju”, pomyślałam, że to kolejny poradnik w stylu: „jak osiągnąć szczęście w 30 dni”. Jakież było moje zaskoczenie, gdy okazało się, że jest to historia mężczyzny, który jeszcze jako student wiódł dość beztroskie życie. Trenował akrobatykę, osiągał wielkie sukcesy, cieszył się powodzeniem wśród kobiet, ale… jego życie okazało się puste, oparte na płytkim poszukiwaniu okazji do przyjemności. „Siła spokoju” jest opowieścią o życiu jej autora, o poszukiwaniu i próbie zrozumienia, kim jest i do czego dąży.
Jest to zupełnie inna pozycja od tych znanych nam i pisanych przez coachów próbujących dać nam gotowy przepis na dobre życie. Dan, przypadkiem (a może wcale nie), na swojej drodze spotkał starszego mężczyznę, który zmusza go do zatrzymania się, do zobaczenia tego, czego dotychczas nie widział. Nazywa go Sokratesem, bo starzec nie zdradza swojego imienia. Czy istniał naprawdę? Nie to powinno stanowić refleksję po lekturze tej książki. Najważniejsze jest, co dzięki temu spotkaniu Dan odkrywa, kim się staje. Jak sam mówi – każdy człowiek, którego spotykamy w naszym życiu jest dla nas nauczycielem, od każdego, jeśli tylko chcemy to dostrzec, możemy otrzymać bardzo wiele, by poznać prawdę o sobie. Może Sokrates jest zbiorem tych wszystkich ludzi – nauczycieli, jakich Dan w swoim życiu spotkał? W swojej książce pisze: „Moje poczucie własnej ważności szybko malało pod ciężarem rosnącej wiedzy o sobie”. I nie jest to lista przemyśleń, które powinniśmy wkuć sobie do głowy, jak cytaty, które będą nas motywowały do działania. Wręcz przeciwnie „Siła spokoju” prostym językiem opisuje, spotkania, rozmowy, rozterki Dana Millana. Jest opowieścią o jego życiu, pokazuje właśnie proces dochodzenia do prawdy na temat samego siebie i swojego życia. Dan wyciągnął wnioski z nauk Sokratesa: dla drugiej osoby nie jest ważne to, co mówisz. Uczysz przez pokazywanie tego, kim jesteś.
Tej książki nie można przeczytać tylko raz. Można do niej wracać, otwierać na „przypadkowej” stronie i czerpać z niej wiele dla siebie. Warto do niej usiąść z ołówkiem i zakreślać te fragmenty, które poruszają naszą duszę, które skłaniają do refleksji. Cytowany przez autora Konfucjusz powiedział: „Tylko najwięksi mędrcy i najwięksi głupcy się nie zmieniają”. Jeśli nadszedł dla ciebie czas na zmianę, jeśli chcesz się do niej przygotować, zobaczyć, czy jej potrzebujesz, sięgnij po „Siłę spokoju” – z pewnością się nie zawiedziesz.
„Siła spokoju” ukazała się nakładem wydawnictwa Zysk i S-ka.