Jest taki moment w życiu człowieka, gdy czuje, że otacza go chaos. Chaos nie musi być koniecznie widoczny na zewnątrz. Ale z całą siłą czuje go osoba zainteresowana. Wynika z różnych rzeczy: trudnych relacji z bliskimi (wystarczy jedna taka relacja), z dalekimi (np. szef. niby nic, a jednak mocny wpływ). Czasem wynika po prostu z nas. Chaos to brak kierunku, psychiczne napięcie, żal. Powód chorób, frustracji. To jest też czas, gdy możemy bardzo dużo złych rzeczy powiedzieć. Podjąć decyzję, których będziemy żałować. Naszym wrogiem jest impulsywność i właśnie ten niszczący burdel w głowie.
Jak rozpoznać, że jesteś w chaosie?
– Nie masz siły wstać z łóżka (często).
– jak już wstajesz, masz głębokie poczucie, że to nie ma za wielkiego sensu (często)
– widzisz od razu bałagan. Bałagan w przestrzeni, ale niekoniecznie. Ileś nieuporządkowanych spraw, relacji, ileś rzeczy do wykonania, których wykonywać nie chcesz (bardzo często).
– czujesz całe spectrum emocji– lęk, niepokój, poddenerwowanie ( b.często).
– masz żal do bliskich ludzi ( prawie zawsze).
– zaczynasz gorączkowo działać, bo nauczono cię, że działanie to jest moc. Zrobisz skalpel, przebiegniesz 10 km i wszystko mija. Szczerze mówiąc– niekoniecznie. Po zrobieniu skalpela jesteś mniej więcej w tym samym miejscu tylko lepiej się czujesz.
– wieczorem masz poczucie, że przeżyłaś ten dzień, nawet dość aktywnie, jednak nic poza tym.
Dwa dni temu oglądałam z synem piątą część Star Wars „Imperium kontratakuje”. Kocham sceny z mistrzem Yodą. Cierpliwość, spokój, opanowanie, jak najmniej działań, gdy jesteś w czasie chaosu. Pomyślałam, że filozofia Yody jest idealna dla ludzi, którzy znajdują się w trudnym momencie życia.
To idealny moment, by do swojego życia wprowadzić wtedy zasady minimalizmu. Kiedyś jedna terapeutka powiedziała mi: „Człowiek, gdy się denerwuje powinien mówić dziesięć razy wolniej i robić dziesięć razy mniej rzeczy”.
Poniżej porady mojej przyjaciółki, królowej spokoju, minimalistki, matki trójki dzieci, która WSZYSTKO ogarnia. Ale nie, nie ogarnia biorąc na siebie milion rzeczy.
– Naucz się odpuszczać– mówi zwykle. Banał, ale spróbuj odpuścić pogrążona w emocjach, gnana przez impulsy i pragnienia.
Gdy jesteś w kryzysie:
Po pierwsze: nie oszukuj się
Że w nim nie jesteś. Nie poświęcaj czasu na kompulsywne działania, które mają przekonać ciebie i innych, że wszystko jest w porządku. Nie jest w porządku. Jest ci źle. A teraz zadaj sobie pytanie: dlaczego. No trudno, może musisz przyznać, że jesteś sfrustrowana w związku, może w pracy, może ze sobą.
Po drugie posprzątaj w szafie
Gdy wpadałam do mojej przyjaciółki i widziałam, że sprząta wiedziałam, że nadchodzą zmiany. „Zbędne ubrania to dowód, że nie chcemy rozstać się z przeszłością”. Ta sukienka, w której byłam na pierwszej randce z nim ( on już dawno poszedł do diabła), zaczęłam rodzić, byłam szczęśliwa. I tak nasza przestrzeń to słodziutki i dobijający chaos. Zamiast być „tu i teraz” jesteśmy wszędzie. Czyli nigdzie.
Po drugie: posprzątaj w kuchni i w łazience
Moja przyjaciółka w kuchni mam minimum. Żadnych bibelotów, garnuszków, kieliszeczków, i miliarda innych rzeczy, które na przykład w moim domu moszczą sobie słodko przestrzeń. Zawsze powtarza: „Dużo rzeczy wzmaga chaos”.
Ona też niczego niepotrzebnego nie kupuje. Jeden krem, jeden puder, jeden tusz. Po co więcej? Nie wiem, u niej w domu czuje spokój, u mnie jest przytulniej, ale wszystko wibruje.
Po trzecie: wypowiadaj jak najmniej słów
Na swój temat, i na temat innych. Gdy pogrążasz się w chaosie, nie emanuj tym tylko przyjmij postawę obserwatora. Nie szamocz się, bo tylko tracisz energię.
Czasem bezruch jest największą siłą. Trudno uświadomić sobie to w dzisiejszych czasach.
Po czwarte: zadaj sobie pytanie co jest dla ciebie największą wartością. Bądź szczera, choć ta szczerość może cię zaskoczyć
„Nie może wszystko być dla ciebie ważne” mów moja przyjaciółka, gdy mówię, że ważna jest rodzina, i praca, i przyjaciółki. „A co jest najważniejsze?” pyta. Bo wszystko to nic. Jak się okazuje to trudne pytanie, bo co jeśli mamy dzieci, a odkryjemy, że najważniejsza jest wolność. Słabo, co?
A wcale nie słabo, mawia ona. Bo oszukiwanie się to źródło wytracania energii. Wydaje ci się, że musisz mieć rodzinę, a wcale jej nie chcesz, robić karierę, a wcale tego nie chcesz. Wybrać priorytety to już bardzo dużo. I nie oznacza od razu rewolucji. Oznacza jednak wyciszenie. Bo nie gonisz za wszystkim. Bo wszystko to nic, wiadomo
Po piąte: oczyść przestrzeń z ludzi
Z niepotrzebnych „przyjaźni na fb”, miłych rozmów o niczym ze współpracownikami, wysłuchiwania, wspierania i rozumienia każdego. Zachowaj wobec ludzi postawę życzliwą, ale nie nadskakującą. – Ileż to ci energii pochłania– mówi surowo moja przyjaciółka.
Cóż, pochłania.
Po szóste: zrezygnuj z udowadniania
Sobie, że innym, że jesteś dobra. Że możesz. Że się nadajesz. Że zasługujesz. Nie wiem jak to jest, ja się szamoczę i szarpię, ona ma swój stan zen i po prostu wszyscy wiedzą, że jest fajna, mądra, zna się na tym, co robi. Może więc naprawdę nie ma co się szarpać?
Może więc nie ma co mówić sobie: od jutra będę się odchudzać, uczyć angielskiego, będę stanowczą matką i tak dalej, i tak dalej.
Może lepiej powiedzieć sobie: od jutra się zdystansuje. Dziesięć razy pomyślę zanim coś powiem i zrobię. Od jutra spróbuję zrozumieć, o co mi w życiu naprawdę chodzi.