Go to content

Zakochujesz się w niewłaściwych facetach? Życie to lekcja za lekcją, ważne, by uczyć się na własnych błędach

iStock/DragonImages

Rozmawiałam ostatnio z Melą. Życie to lekcja za lekcją, tak mi powiedziała, myśląc o swoich jakże toksycznych związkach. Spojrzałam na nią i pomyślałam… rację ma dziewczyna. Człowiek sobie bowiem myśli, że jak skończy szkołę, to dorosłość winna już pójść mu jak z płatka. Tymczasem wtedy dopiero zaczyna się prawdziwe szkolenie. Życie bierze dyscyplinę i zabiera się za nasz trening. Różne lekcje nas czekają… lekcja partnerstwa, małżeństwa, rodzicielstwa, lekcja kariery i przyjaźni. Jest tego cały wachlarz w Wyższej Szkole Nauczania Życia. A i studenci bywają różni. Jedni celująco sobie radzą, inni zaledwie przyzwoicie, większość niestety raczej cienko przędzie.

Najtrudniej zawsze mają pierwszaki…

… Zaskoczeni, że jednak w szkole znowu wylądowali, pierwsze lekcje odbierają jako swoistą torturę. Tym bardziej bolesną, im większy w niej element zaskoczenia, a w nich samych brak zgody na to, co i tak nieuniknione. Mela dla przykładu, zakochała się w facecie, który wymaga nieustającej atencji. Ona uwagę tę daje, bo naturę ma empatyczną. Potrafi wyczuć nawet co czuje drzewo, gdy szumi sobie niby to niezobowiązująco w ogrodzie. Taka już jest. Wrażliwa na byle emocję. Jej facet tymczasem przechodzi katusze, bo choć przyznaje, że Mela uważna jest na wszystko i wszystkich, to jednak na niego, jakby złośliwie, nie. Taki ma program ów facet  i podług niego cierpi szczerze, gdy tak w jego głowie Mela uwagi mu nie daje. A nawet jak już daje, to on też ciągle cierpi, bo czego nie dostanie, to jest mu wiecznie za mało. Taki to typ po prostu.

Za owo cierpienie, które notabene naprawdę na szczere wygląda, Mela karana jest surowo przemocą słowną, która układa się w mantrę na przyszłość: jesteś beznadziejna, głupia i co gorsza jesteś złym człowiekiem Melu. Matką też nie jesteś celującą, a wszystko to dlatego, że się nie słuchasz, nie reagujesz, nie zauważasz, nie odgadujesz moich pragnień i potrzeb. Jesteś zimną, złą kobietą, gardzę tobą, fe! Kiedy przemocy owej gadanej jest ilościowo tyle, że więcej już znieść się nie da (mimo że da się dużo przecież) wtedy to Mela w akcie kompletnej desperacji wychodzi  pospiesznie z klasy szarpana szlochem i na dni kilka zamyka się w smutnym pokoju bez okien z tabliczką  „WINA” na drzwiach. Spędza tam czas oglądając wyświetlane na ścianach projekcje o Meli beznadziejnej, niewiele wartej i durnej po prostu. Facet tymczasem załącza szósty zmysł i nagle widzi, że chyba przesadził. Uzbrojony tym razem już tylko w bukiet róż puka do pokoju winy i przez łzy wyznaje: Melu najdroższa, jakże głupi byłem. Cudem moim jesteś, moją boginią, życie bez Ciebie sensu nie ma, I love you Melu teraz i  forever. Wróć w ramiona moje, będziemy kochać się wiecznie… tak jej mówi.

Trzeba przy tym jeszcze dodać, że w szkole życia starannie dobierają nam towarzyszy niedoli, z którymi lekcje przyjdzie nam odrabiać. Kolega z ławki nie jest więc przypadkowy, ale dokładnie taki, jaki ma być. No i aktywuje się na nasz komunikat zewnętrzny. Rzecz jasna my również reagujemy na kolegę bo się nam wydaje, że jest jak puzzel. Dopasowany na styk. I w zasadzie jest. W tym konkretnym układzie sił w jakim akurat się znajdujemy w danej chwili, jest to najlepiej dopasowany puzzel spośród puzzli wszelakich. Razem tworzymy obrazek, na miarę pierwszej klasy.

Wracając jednak do Meli zamkniętej w pokoju winy. Jeżeli Mela posłucha kuszących zapewnień faceta, których notabene pragnie najbardziej na świecie, tak zaraz potem wyląduje z dwóją na świadectwie i z zaleceniem do powtarzania klasy. Czasami jest to zjawisko, z serii ” never ending story”. Do tak zwanego skutku. Bo w szkole życia nie ma przepychania z klasy do klasy, nie ma też oszukiwania na klasówkach. Nie nauczysz się, nie zdajesz. Repetujesz raz, dwa, piętnaście razy, aż wreszcie pojmiesz co takiego dana lekcja ci niesie. Albo i nie. Wtedy głupi umierasz, niewyedukowany i taki jakiś życiowo, całkiem zmarnowany.

Jeżeli więc nasza Mela, zamiast facetowi dać się zbałamucić zbierze się w sobie i obetrze łzy, wyłączy film o złej, nieudanej, niewartej miłości kobiecie i wyjdzie z pokoju winy prosto w nowy szkolny rok, wtedy taka Mela przejdzie do klasy wyżej gdzie nową lekcję będzie musiała odrobić. Znów dostanie partnera, który jak puzzel wpisze się w jej świat, choć na tym obrazku, dla przykładu, przemocy złożonej ze słów już nie będzie. Może nowa Mela będzie silna, uważna i dobra dla siebie. I może nowy facet będzie kochał ją na zasadzie lustrzanego odbicia… silną, uważną i dobrą miłością. A może nie. Może jeszcze nie będzie to czas dla Meli by prymuską w klasie została. I może zaledwie na trójkach przejdzie przez ten szkolny rok. Grunt, że będzie parła do przodu, otwarta i ufna, gotowa na kolejną lekcję.

Tak bowiem życie nas szkoli i szkolić będzie nieustannie…

… Zdaje się, że aż po sam grób. Są tacy co mówią, że nie ma się co opierać takiej nauce z życia wyssanej. Im szybciej przyjmiemy lekcję tym szybciej dane nam będzie zrobić do przodu krok. Jedno jest bowiem pewne, że co jak co, ale życie nam nie odpuści. Lekcję za lekcją będzie nam zadawać, a jak się wyuczymy i na pamięć,  i ze zrozumieniem, tak w chwilę potem następny przedmiot dostaniemy do przerobienia.

Ze szkoły życia nie ma bowiem ucieczki. Fakt, pewnie na wagary da się czmychnać czasem, ale tam się dopiero lekcję od życia dostaje! Nie ma. Nie ma ucieczki powtarzam. Życie to lekcja za lekcją. Nawet Mela to wie. Im szybciej się z myślą tą oswoimy, im szybciej do nauki pilnie się przyłożymy tym większe szanse na dobre życie mamy. Na promocje, wyróżnienia i na życiowy sukces. Bo życie też ma swoją małą słabość. Jak każdy belfer tak i ono wyszuka sobie zawsze jakiegoś  pupila. Takiego ucznia ulubionego, który swoją mądrością, wiedzą i mistrzostwem zachwyca życie dając mu do dumy powód. Taki człowiek odbiera nagrodę od życia…. za życia. I ma zdecydowanie łatwiej. Nie dlatego jednak, że ktoś mu coś ułatwi, podsunie, podpowie. Nic z tych rzeczy oczywiście. Ma łatwiej bo wie jak to zrobić. Bo się dobrze nauczył w życiowej szkole i teraz odcina kupony aż miło. A życie przygląda się z boku z łagodnym uśmiechem wszechmędrca, zadowolone, że oto człowiek wreszcie zrozumiał jak byc człowiekiem. Spełnionym, szczęśliwym, ludzkim, z krwi i kości człowiekiem.