Dostałam od ciebie SMS-a. Nie miałeś odwagi ze mną rozmawiać. Tak, ta rozmowa nie należałaby do przyjemnych. Ale czekałam, miałam nadzieję, że się odważysz stanąć ze mną twarzą w twarz i wysłuchać tego wszystkiego, co chciałam ci powiedzieć.
Dałam ci drugą (i trzecią i czwartą) szansę, ponieważ nie chciałam przekreślać tego wszystkiego, co między nami było.
Przez długi czas wysyłałeś mi sprzeczne sygnały. Mogłam pomyśleć, że nasz związek przestał cię interesować… Mogłam stracić nadzieję, że kiedykolwiek jeszcze będzie dobrze. Ale postanowiłam walczyć, bo myślałam, że potrzebujesz jakiegoś gestu z mojej strony, żeby zdecydować, w którą stronę chcesz iść.
Nie pozwalałam ci odejść, bo myślałam, że mogę cię powstrzymać, mówiąc, że to tylko chwilowy kryzys. Myślałam, że będę w stanie cię przekonać, że warto o nas walczyć.
Wymyślałam dla ciebie wymówki. Wymyśliłam powody, dla których mnie odpychałeś. Wciąż w trudnych rozmowach wracałeś do swojego poprzedniego związku, w którym zabrakło miejsca na zaufanie. Z jednej strony bałeś się odrzucenia, a z drugiej, gdy zaczynało się robić poważnie, odsuwałeś się ode mnie. Jakbyś się bał, że możesz mnie prawdziwie pokochać.
Nie pozwalałam ci odejść, bo myślałam, że właśnie tego ode mnie oczekiwałeś. Myślałam, że potrzebujesz mojej czułości, dobrych słów i gestów, dowodów nawet na tych durnych mediach społecznościowych, które zdawały się mówić: „Tak to jest poważny związek, poważne deklaracje”. Chciałam ci udowodnić, że jestem warta twojego czasu i twojego wysiłku.
Nigdy nie ukrywałam swoich uczuć, nawet wtedy gdy byłam smutna. Uważałam, że lepiej będzie, gdy wiesz, jak się w tym związku czuję, niż pozwolić ci zgadywać, co się tak naprawdę dzieje. Myślałam, że wyrażanie siebie jest lepsze niż wysyłanie sprzecznych sygnałów, jak ty to robiłeś. Chciałam być z tobą szczera. Chciałam, żebyś dokładnie wiedział, jak traktuję ten związek i jakie emocje on we mnie wywołuje.
Nie pozwalałam ci odejść, bo tak bardzo zależało mi na twojej uwadze i nie przejmowałam się, gdy było jej tak bardzo mało. Pogodziłam się z tym, że jestem wciskana w twój plan dnia, między pracą, treningiem, spotkaniem służbowym i samotnym wypadem do kina. Byłam gotowa zrobić wszystko, żebyś zobaczył, jak ważna jestem w twoim życiu, jak wiele wnosi w nie moja obecność.
Nie pozwalałam ci odejść, ponieważ wiedziałam, że jeśli odpuszczę, jeśli nie zawalczę o ciebie, to wszystko, co było między, nami umrze pod naporem twoich lęków, które zmuszały cię do obojętności. Jeśli przestałabym planować nasze spotkania, wyjazdy, nie wiem, kiedy byśmy się spotkali. Wiedziałam, że jeśli nie dam ci kolejnej szansy, ty zejdziesz mi z drogi nie próbując niczego naprawiać. Czułam, że muszę wykonać ogrom pracy, by nas razem zatrzymać.
Nie pozwalałam ci odejść, bo wiedziałam, że ty zawsze mogłeś powiedzieć: „To koniec”, a jednak tego nie robiłeś. Chciałam cię zatrzymać w moim życiu. Chciałam, żebyś stał się trwałą częścią mojego świata. Okazało się, że dla ciebie byłam jedynie krótkim epizodem…