Go to content

Czy rycerze i księżniczki zawsze muszą być symbolem dobra, a smoki symbolem zła?

fot. iStock / Imgorthand

Stereotypy nie istnieją, są stwarzane…

…przez nas!

Stereotypy są jak plasterek na nasze potrzeby, żeby zracjonalizować sobie trudną do pojęcia i przerastającą nas rzeczywistość. Żeby mieć kontrolę, choćby ta miała być olbrzymim bublem i iluzją.

Wiecie, jak to działa? Kiedy jedna grupa ludzi, dla swojego bezpieczeństwa lub wygody, myśli i mówi coś o drugiej (zazwyczaj opierając się na fantazji). Najprostszy przykład? Stereotypy o kobietach i mężczyznach, proszę bardzo:

Kobiety są gorszymi kierowcami – dlaczego? → kiedyś  kobiety rzadziej prowadziły samochody – dlaczego? → nie pracowały, nie miały swoich samochodów, miały utrudniony dostęp do tego dobra itp. itd. → skoro mniej kobiet prowadzi, oznacza to, że bardziej predysponowani do tego są mężczyźni? Nie. Ale ponieważ tak się utarło i branża motoryzacyjna jest przez mężczyzn nadal zdominowana, stereotyp jest bardzo popularny. Nie szkodzi, że kobiety są sprawcami mniejszej ilości wypadków, i tak znajdzie się ktoś, kto chlapnie: „jeździsz, jak baba” – choć w świetle faktów, powinno to być komplementem… Kółko się zamyka, powiela i zaczyna żyć swoim życiem.

Cała prawda o stereotypach

Stereotypy dotyczące płci królują wśród nas od lat. A to wybucha awantura o „gender”, a to „ktoś ważny” umniejsza zdolnościom kobiet… A jak jest naprawdę? Bardzo prosto.  Naszym dzieciom niepotrzebne są zapisy na papierze, tylko święty spokój i brak narzucania z naszej strony stereotypów. Dla dzieci nie istnieją różnice, dla badaczy tematu również. Okazuje się bowiem, że „osobami, które niewątpliwie podtrzymują siłę stereotypów są rodzice i nauczyciele”.* Bez względu na to, czego stereotyp dotyczy, ogranicza tak samo. W nich skrywamy swoje lęki, próbujemy uprościć świat.

Wróćcie myślami do czasów szkoły podstawowej: „dziewczynki lepiej się uczą” – bach! Nie wierzycie, że takie przekonanie nadal istnieje? Co dzieje się, gdy Kajtek zapomni zeszytu? No nic, no Kajtek tak ma, taki łobuz, typowy chłopak… Ale gdy zeszytu nie ma wzorowa Ania – to już przesada, tego się po Ani nie spodziewaliśmy, prawda? Zawsze taka miła, grzeczna, idealna, a tu taki numer, tak się opuścić…

A co dzieje się kiedy, dajmy na to Wojtuś, kopnie kolegę lub podbije mu oko? Ano właśnie nic szczególnego, źle zrobił, oj źle, ale z chłopakami już tak jest… dadzą sobie w zęby, a za pięć minut znów są kumplami. Porozmawia się z rodzicami, ale pewnie sytuacja i tak się kiedyś powtórzy, grunt, że to takie niegroźne kuksańce… A jakby to oko podbiła Kasia? Oj, coś niedobrego się z tą Kasią dzieje, trzeba się temu przyjrzeć! Jak dziewczynka bije, to coś jest nie tak!

Dla dzieci nie istnieją podziały na zabawki dla dziewczynek i chłopców – tak długo, jak sami i o nich nie poinformujemy, równość płac i płci – jest sprawą oczywistą i naturalną. Niestety bardzo często, już we wczesnym dzieciństwie, mniej lub bardziej świadomie, tę dziecięcą uczciwość psujemy.

Ile znacie bajek o dobrych księżniczkach/rycerzach i złych smokach? Sporo, prawda? A ile znacie bajek, w których symbol dobra i zła nie jest tak „oczywisty”? Zastanawiacie się i… nic nie przychodzi wam do głowy?

Nasze dzieci o złym smoku będą czytać w ramach lektur szkolnych, posłuchają w przedszkolu, obejrzą setkę kreskówek, w których zacny waćpan uwalnia bezbronnych spod jarzma złego smoka. Ten najpewniej będzie straszny, głupi, zły i śmierdzący. – Przecież to wymysł fantazji, w czym problem? – zapytacie, w niczym, oprócz tego,  że brak dla tego symbolu równowagi. Niczym nie różni się od stereotypu pięknej i szczęśliwej księżniczki trzpiotki, księcia z bajki czy mężczyzny superbohatera.

A gdy nasze stereotypowe postaci mocno prześwietlimy, co zostanie? Spróbujcie choć raz „rozłożyć” takiego bohatera, zobaczyć jego cechy i zastanówcie się, czy to naprawdę jest bez znaczenia.

Książę z bajki:

  • idealny facet, wzór cnót, kryształ, piękny oczywiście – czy tacy istnieją, czy tym kierujemy się szukając miłości?
  • decydujący za kobietę – to on ratuje i jest jego złotym biletem do „żyli długo i szczęśliwie”, niczego więcej nie potrzeba…
  • osiłek – musi jakoś smoka pokonać, jako ten jedyny
  • dobrze urodzony – status społeczny decyduje o jego atrakcyjności przede wszystkim. Tylko dlatego, że jest księciem, jest idealny i wszystko potrafi

Księżniczka z bajki:

  • piękna – tylko wygląd się liczy
  • bez wykształcenia czy zainteresowań – wyspecjalizowana w czekaniu, aż ktoś rozwiąże jej problemy
  • bez ambicji – czeka na tego księcia, czego by nie zrobiła, bez niego ani rusz
  • skupiona na swojej urodzie, strojach, majątku – jako kobieta nie ma innych atutów
  • ręka księżniczki  zamian za… – kobieta jest nagrodą, towarem
  • zależna od księcia/rycerza – musi ją uratować albo chociaż pocałować (nie pytając o zgodę), inaczej klops, nie ma życia…

Smok z bajki:

  • zły, bo jest smokiem, po prostu (czym różni się to od stereotypu o rasie, płci, orientacji seksualnej czy wyznawanej religii?)

To nie jest kwestia szukania dziury w całym, nie chodzi też o to, żeby nagle zacząć bojkotować bajki naszego dzieciństwa. Po co? By stworzyć nowe stereotypy i nieśmiertelne symbole? Naszym zadaniem, jest pokazywać dzieciom życie. Uczyć je dorosłości, małymi krokami – i tego, że nie wszystko jest oczywiste, czarno-białe. Że nie sposób jest nakleić światu etykietki i czekać, aż życie potoczy się zgodnie z planem.

Nie odbierajmy im stereotypami marzeń i nadziei, na to, by przeżyć życie po swojemu, najlepiej jak można. Kolorowo lub powoli, w swoim rytmie.

Nie myślimy o tym zbyt często, ja zaczęłam takie rozważania po raz kolejny, po lekturze książki „Smok przez płot”. Bo czasem dobrze jest przeczytać dziecku bajkę, w której jeden stereotyp nie goni drugiego. Bardzo miłe zaskoczenie, że istnieją światy, gdzie smoki są mądre, utalentowane i napadane przez ludzi… a księżniczki przynajmniej przez chwilę, bywają, jak to w prawdziwym życiu, rozkapryszonymi dziewuchami. 😉

Tak, to ważne, co opowiesz swojemu dziecku dziś o świecie – ono naprawdę będzie wierzyć, że tak jest.

A książkę Smocze opowieści. Tom 1. Smok przez płot, autorstwa Marcina Mortki – serdecznie polecam! Oprócz walki ze stereotypami, znajdziecie w niej ogrom dobrej zabawy.  😉

Fot. Archiwum prywatne

Fot. Archiwum prywatne

O książce:

W leniwy słoneczny dzień członkowie Smoczej Policji wygrzewają się na polanie przy Płocie. Z sennego letargu wyrywają ich dźwięki trąb oraz tętent koni, oznajmujące nadjeżdżających rycerzy. Gniewko, Gacek i Błotek podnoszą się z olbrzymią niechęcią, by wykonać swoje obowiązki – przegonić nadjeżdżających rycerzy, którzy niestrudzenie powracają niczym rzucone bumerangi. Rzucone dosłownie, ponieważ smoki wyrzucają rycerzy za Płot. Jednak tym razem Gniewko postanawia zabrać ze sobą jednego z najeźdźców, i to wcale nie po to, by go zjeść. O nie! jak przystało na Gniewka, ma on zupełnie inny plan! To może zwiastować niemałe kłopoty i jeszcze trudniejsze relacje z sąsiadami zza Płotu…

„Smocze opowieści” to zabawne i magiczne przygody niecodziennych sąsiadów zamieszkujących Smoczą Puszczę – smoków i rycerzy. Być może Płot okaże się zupełnie niepotrzebny? Najnowsza powieść Marcina Mortki, autora bestsellerowej serii o przygodach wikinga Tappiego, to historia pełna akcji, ciekawych bohaterów i humoru, dzięki którym dziecko na pewno nie będzie się nudzić!


Na podstawie: psychologiazycia.com, psychologszkolny.pl, newsweek.pl, *badania.net

Artykuł powstał we współpracy z Wydawnictwem Zielona Sowa