Magda właśnie umyła włosy. Ułożyła je na szczotce w delikatne fale, będą ładnie spływać kaskadą na ramiona. Do twarzy jej w takiej fryzurze. Jest skromnie, ale elegancko. Za chwilę zrobi makijaż. Podkład dobrze dobrany do karnacji, bladoróżowy cień do powiek, mocno wytuszowane rzęsy, róż na policzki, delikatny błyszczyk. Dziś założy elegancką sukienkę, obcisłą, z krótkim rękawem, tę ciemnozieloną, która tak uwypukla jej kształty. Do tego rajstopy i wysokie obcasy. Szykownie, kobieco, z klasą. Ma dziś ważne spotkanie. Chce wygrać ten przetarg. Jest naprawdę dobra w tym, co robi. Nie jeden raz wygrywała z mężczyznami. Jest szalenie kompetentna, wyważona, asertywna. Da radę i tym razem. Jest tego pewna.
Po trzech godzinach wraca do biura. Kładzie nogi na stół. To jej taki mały zwyczaj. Zawsze pozwala sobie na taką chwilową słabość, gdy osiąga cel. Faktycznie była dobra. Nawet bardzo. Bezkonkurencyjna. Wygrała. Będzie miała tego klienta. Ktoś powie, że uroda jej pomogła, jednak gdy gra idzie o tak duże pieniądze, to liczy się doświadczenie, opanowanie i atrakcyjność oferty, a nie osoby ją prezentującej. Wiedza i pewność siebie są takimi atutami Magdy, którymi wygrywa trudne rozmowy. W swoim fachu radzi sobie znakomicie. Każdy myśli, że w domu podobnie ustawia męża, że z rozmowach z nim stosuje te same triki, a on je jej z ręki. Nawet po cichu robią zakłady i plotkują, jak wygląda ich seks, gdy Magda wygra przetarg. No cóż… Pozory mylą.
Początkowo może i tak było. Faktycznie jadł jej z ręki, najchętniej truskawki, gdy kochali się namiętnie. Był jej tak głodny, że w sumie zjadłby wszystko, co by mu podała. I nie przeszkadzało mu nic, ani że za mało soli, za tłuste, za twarde czy miękkie. Eldorado. Trwało to kilkanaście dobrych miesięcy. W międzyczasie był ślub, wspaniała podróż poślubna, a następnie do sielanki dołączyło życie. I pokazało, kto rządzi na tym parkiecie. Rachunki, obowiązki, problemy. Mimo to, wciąż zakochani szaleńczo, wierzyli, że stawią czoła przeciwnościom. Każdy związek przecież miewa lepsze i gorsze dni. Tych gorszych miało być jednak więcej.
Na horyzoncie pojawiła się ta trzecia. I to nie blondynka, z wielkim biustem i nogami do samej ziemi. Magda ze swoją urodą byłaby dla niej zbyt dużą konkurencją. Przeciwnik wagi ciężkiej, po trzech ciążach, farbowany, z trwałą na włosach, którego Rafał, mąż Magdy, kocha bezwarunkowo, ponad życie.
Teściowa…Tak teściowa. Z kontrahentami i przetargami Magda daje radę, zachowując pełen profesjonalizm. Z matką swojego męża walczy od pięciu lat. Nadal bez sukcesu. Czemu walczy? Bo od początku traktowana jest jak wróg. Teściowa wtrąca się do wszystkiego. Zaczęło się od niezapowiedzianych wizyt w piątek, celem kontroli, czy aby na pewno Magda sprząta mieszkanie na weekend. Kobieta podchodziła do sprawy najpierw ambitnie. Choć padała na twarz po całym tygodniu pracy, zakasywała rękawy i sprzątała chałupę na błysk. Rafał czasem pomagał, ale generalnie był zmęczony i leżał na kanapie.
Teściowa niczym Perfekcyjna Pani Domu wpadała do nich znienacka, sprawdzała, czy Magda zdała test (z reguły na tróję z plusem) i sama zaczynała sprzątać. Jeszcze gdyby wzięła się za łazienkę, Magda by to przebolała, ale gdy tamta zaczęła układać staniki synowej, często je niewybrednie komentując, ta się wściekła. Po wyjściu teściowej, która nie omieszkała zostawić jeszcze obiadu na sobotę, by „Rafał nie schudł jej aby za dużo”, przeprowadziła rozmowę z mężem. Ten grzecznie przyznał rację żonie i obiecał stopować matkę w jej zapędach. Dał radę przez dwa tygodnie, po czym mamusia wparowała, obrażona już nie sprzątając, ale na głos komentując gusta Magdy. Nie te zasłony, ohydny wazon, niepraktyczny dywan. Zdążyła jeszcze zasugerować, że okna wymagają umycia, a gdy Magda odparła, że czekają na Rafała, teściowa obruszyła się okrutnie, bo przecież w weekend jej syn powinien odpoczywać.
Wizyty zaczęła składać im rzadziej, ale dzwonić za to postanowiła częściej. Na przykład w sobotę o trzynastej, wyrażając oburzenie, że obiadu u nich jeszcze nie było albo że zaprasza syna na flaczki czy pierogi z mięsem, bo takich jak ona to Magda zrobić nie umie na pewno. Nie zważała na to, że synowa zrobiła łososia ze szpinakiem, którego jeść będzie kolejne dni, bo mąż obdarowany słoikami od mamy, ryby nie tknie.
Mama Rafała Magdę krytykuje ciągle. Za wyzywająco ubrana, za wysokie buty, za gruba, a jak schudnie to za chuda. Dzieci nie chce, pewnie chora albo egoistka jakaś, skupiona na karierze. A tak w ogóle to po co ta synowa tyle pracuje, materialistka jedna. Ona – teściowa – nigdy pracowała, poświęciła się dzieciom – trzem synom, z których to tylko jeden się ożenił i to, biedak jeden, z Magdą właśnie. No mógł lepiej trafić. Nie przyjmuje do wiadomości, że to synowa ogarnia dom, jest świetna w pracy, o dzieciach marzy, ale ciągłe przytyki ją bardzo stresują i najprawdopodobniej kobieta przez to blokuje się z łóżku. Odwiedziła już klinikę bezpłodności, jest zdrowa jak rydz, problemem zatem jest jej głowa, ewentualnie mąż, który na badania iść nie chce, bo mamusia twierdzi, że na pewno z nim jest wszystko w porządku.
Magda w tygodniu nie gotuje, na wieść czego teściowa mało zawału nie dostała. Kobieta ma w pracy bar z domowymi jedzeniem, w którym zamawia obiad też dla Rafała. A teściowa pomstuje. No jak tak można!
Mąż cierpi, bo żona taka niegospodarna i inna niż mama. Ma czelność robić karierę, jeździć na konferencje i szkolenie. Ostatnio wymarzyła sobie drugie studia. Zarabia więcej niestety. Czemu niestety? Bo mąż czuje się sfrustrowany, chodzi wściekły, punktuje za niedokładnie wytarty kurz. I pyta dla kogo kupiła ten gorset koronkowy i po co taki drogi, skoro w Lidlu są za 29,99. Nie rozumie aluzji, że gorset ma go skusić i może go z niej nawet zedrzeć, bo ona desperacko pragnie dziecka. Rafał zaczyna więc dostrzegać w żonie same wady, wsparcie ma w mamie, z którą rozmawia więcej niż z Magdą. O seksie najwyraźniej też, bo ostatnio teściowa zaczęła wspominać, że dziecko na pewno by uratowało ich związek i że Rafał na pewno jest zdrowy, i że na pewno przez to kupne jedzenie ona w ciążę zajść nie może. I w związku z tym zakupiła dla synka bokserki z niewybrednymi testami, aby na małżonkę podziałały. Póki co to działają jej na nerwy nie tyle seksowne gacie męża, co teściowa, która zdaje się mieszkać w ich kuchni, łazience i sypialni nawet. Taki trójkącik im się zrobił. Niezbyt atrakcyjny, bo nikt tu satysfakcji nie odczuwa. Każdy w tym układzie jest nieszczęśliwy. Mąż, Magda i teściowa.
To trójkąt, gdzie nie ma wyznaczonych terytoriów i ich granic.
Trójkąt, w którym męczy się każdy.
Trójkąt, który wysysa od środka każdego.
Trójkąt, gdzie nie da się wytrzymać i z którego Magda marzy się wydostać, tylko jeszcze nie wie, jak….