Kiedy noc zabiera dzień, kiedy gasną nawet neony, a ulice otula jedynie ciepłe światło lampy, kładziesz się do łóżka i zasypiasz. Tak, zasypiasz i masz piękne sny, a potem cudowny poranek. To początek z nieistniejącej bajki, bo jeśli jesteś samotną kobietą, albo zatroskaną matką, albo żoną, za której plecami leży on, niby bliski, a coraz bardziej obcy człowiek. Albo stęsknioną kochanką, która wie, że już jutro otuli ją jego zapach, to nie śpisz. Tylko walczysz, przeganiasz natrętne myśli, i zaciskasz powieki coraz mocniej. Łapiesz skrawek chłodnej kołdry i mocno do siebie przyciskasz. Kręcisz się i wiercisz, zmieniasz pozycje nawet kilkanaście razy w ciągu kilku minut, liczysz baranki i inne kozy. I nic. Bo każda, każda bez wyjątków kobieta przed snem najpierw przeprowadza dogłębną analizę wydarzeń. Zarówno tych minionych jak i tych, które dopiero mają nadejść.
Żona mniej lub bardziej szczęśliwa
– No tak, najlepiej się odwrócić i udawać zmęczonego. Jakbym ja do pracy nie chodziła, o gotowaniu i praniu jego gaci nie wspomnę. Dobrze, że chociaż pomyślał o tym, żeby kaloryfery podkręcić, zanim zamarzłam i się rozchorowałam. Oho! Wykonał jakiś ruch, jest szansa, że mnie przytuli. Nareszcie, aż dziw, że się domyślił. Boziu, jak dobrze w tych jego ramionach, jakaś taka coraz mniejsza się robię. Nie jest w sumie taki najgorszy ten mój rycerz. Przecież są kobiety, które zasypiają same i rano nikt im kubka z kawą nie poda. A mój co prawda drażniący bywa najbardziej, gdy tym nosem ciąga ostentacyjnie, jakby pół osiedla chciał wciągnąć, albo siorbie te zupę, jakby mu skóry na zamknięcie ust zabrakło. Ale jest. Chyba go jutro uraczę karkóweczką z zapiekanymi ziemniakami, niech ma, niech widzi, jaki to skarb właśnie tuli. Tylko cholera, będę musiała zaraz po robocie na bazar do pani Marysi skręcić, bo tylko tam dostanę taką przerośniętą trochę, tę, którą on lubi najbardziej. No dobra, nie jest aż tak źle, żeby się tylko tak nie wpychał na moje miejsce. Ja wiem, że większy jest ale bez przesady, bo zaraz tak mnie wkurzy, że będzie odgrzewaną zupkę u mamuni jadł. Matko, to już przed pierwszą? Ten to ma melodie do spania, tylko się położy, a już chrapie. Niczym się nie przejmuje. Wiadomo, wszystko na mojej biednej głowie…
Dziewczyna ucząca się, czyli na uczelnie biegająca
– No ja p*rdole, ci ludzie z góry, to chyba nigdy nie śpią. O świcie się tłuką, teraz też. Nie wiem, chyba meble przestawiają. Pięknie, a notatek nie oddałam Baśce, już będzie od rana fochami rzucać i te swoje posrane miny robić. Ciekawe, czy wczoraj długo została jeszcze i widziała, gdzie ten Dominik z medycyny poszedł. I z kim, bo to jest istotne. Mam nadzieję, że nie z tą pseudo modelką, co ma tych fot tyle na instagramie. Głupia krowa, co ona sobie myśli, że on na te jej długie nogi poleci? Przecież ona jest wcale nieproporcjonalna, same nogi i kawałek tułowia. Zresztą, jeśli on nie zwraca uwagi na intelekt, którego mi osobiście nigdy nie brakowało, tylko na ładną buzię czy zgrabne cztery litery, to nie wart jest tego, żebym ja teraz tu o nim rozmyślała. Faceci tacy są, nie ma co sobie nimi za bardzo dupy zawracać. Aśka w ubiegłym roku za tym Błażejem latała i co z tego miała? Opuchnięte oczy i mój zasmarkany rękaw. Chociaż nie powiem, teraz akurat dobrze trafiła. Jarek ją prawie na rękach nosi. No ale nie ma co zapeszać i zazdrościć. Tylko od razu ją uprzedzę, że ryczeć niech idzie tym razem do Karoliny. Ja miałam swój dyżur po Błażeju, jak ją oświecił, że dla niego to przelotny romans był. Przelotem to sobie można pomadkę w drogerii kupić, jak jest w promocji. O cholera, już druga?! Ten czas chyba oszalał, przecież ja mam egzamin rano. A ci dalej tam te komody czy ch*j wie co przestawiają. Ani żyć ani spać…
Kochanka stęskniona i uniesień spragniona
– Ciekawe czy przyjedzie od razu do mnie, czy najpierw do córki zajrzy. Swoją drogą to dobrze, że on ojcem jest. Mężem się nie sprawdził, ale za to facet z niego porządny, skoro o dziecku pamięta. Pochwalę go jutro za to. Albo nie, bo znowu pomyśli, ze mu matkuję. Phi, o czym ja w ogóle myślę, przecież jak mnie zobaczy w tej turkusowej, prześwitującej koszulce, to pewnie nawet kolacji nie skończy. A może lepiej te czerwone majtki z tym koronkowym staniczkiem? Nie, podobne miałam gdy był w ubiegłym tygodniu. Ależ to był ogień! Wulkan orgazmów. I pewnie dlatego Wasiakowa spod piątki, teraz mi się już nie kłania. Zawistna baba, zapomniała jak ten Rysio do niej przychodził i chichrała do północy, jak taki szczyl, podlotek osiedlowy. A potem sapali do rana. Ja też już jutro o tej porze, będę wzdychała i skinieniem paluszka zaproszę go, do sypialni. Chyba, że tak jak ostatnio, nawet do niej nie zajrzymy bo przecież komoda po drodze i stół w jadalni. I ta nowa, duża kabina prysznicowa i pralka. On jest taki twórczy, znowu mnie czymś zaskoczy, znowu sąsiadka będzie kręcić z niedowierzaniem głową na mój widok. A niech zazdroszczą, w końcu mają kogo i czego. Pewnie chodzi im o to, że dzięki niemu wyglądam jak te milion dolarów. I przestałam się starzeć. Z takim kochankiem to i zmarszczki, odchodzą w siną dal. Już po trzeciej, bardzo dobrze. Świt niedługo, a na obiad on już będzie. Ciekawe co skonsumuje najpierw…
Kobieta nie tylko biznesu ale też sukcesu
– Po co ludziom tyle snu? Jakby trzy godzinki nie wystarczyły. Wszyscy tylko – odpocznij, zregeneruj się, sił nabierz. Tyle rzeczy mogłabym zrobić, papierów przejrzeć, kontraktów podpisać. Ruszyłabym się, ale zaraz będzie małżonek jęczał, bo on twierdzi, że noc i spanie, to rzecz święta. Ciekawe kiedy on się taki święto jebliwy zrobił. Zobaczymy, jak się jutro Holendrzy na spotkaniu popiszą, chyba wiedzą, że tak szybko im nie odpuszczę. Za dużo mam do stracenia, a nie wspomnę ile do zyskania. Żeby tylko podpisali tę umowę. Może wtedy polecę na parę dni do Portugalii, tam podobno mają najkorzystniejsze warunki. I może ten nowy biznes, by wtedy wypalił? Dwie pieczenie na jednym ogniu by można, bo i tyłek opalić i kasę zarobić. Muszę z samego rana do prezesa zadzwonić, zapytać co on na to. Znając życie, trochę pojęczy i się zgodzi. Już moja w tym głowa, żeby go przekonać. Wiem, że leci na tę Jagodę z księgowości, a ona też o niego dopytuje. Zorganizuję im służbowy wyjazd! Ja to mam łeb nie od parady. Dobrze, że już po drugiej, jeszcze ze trzy godzinki i akurat można się będzie, z łóżka zerwać. I działać. A ten śpi. Jak można tyle gnić? Pojęcia nie mam…
Matka dzieciom w różnych ilościach
– Żesz ku*wa mać, prania drugi dzień nie wyciągnęłam, będzie smród. Wstałabym, ale obudzę Tomaszka, a za nim jak domino cała reszta w ryk. Co tu znowu jutro, na ten obiad zrobić? Z groszkiem nic, bo Marysia będzie miała wzdęcia. klusek Michał nie lubi, a Tomek ostatnio mięsa jeść nie chce. Jakoś będę musiała ich o jednej godzinie zebrać i hurtem, buty i kurtki kupić. I na trening Tomka zawieść, a Michałowi wyniki odebrać. Oby to tylko ta alergia była. Tylko jak się okaże, że to uczulenie to ciekawe, co ja z kotem zrobię. Matce wywiozę, sama jest, do kota niech chociaż pogada, bo mi codziennie truje, że dzwonię tylko jak czegoś chcę. Cholera jasna, przecież jutro już 10 ty, tydzień do wyjazdu na ferie został, a nic nie załatwione. Może siostrę poproszę, a nie, już poprosiłam. Przecież ona z młodszym swoim w szpitalu, że też akurat teraz go ten wyrostek, wziąć musiał. Dobra, wolny dzień wezmę, odrobię jak już pojadą, czasu może trochę więcej wtedy będzie. Już ta godzina? Kiedy ja odpocznę w końcu. Które to woła? Pewnie Marysia, a tyle razy prosiłam, żebym na noc nie jadła tyle. No tak, znowu biegunka. Żeby tylko nie wirus, bo mi zasrają jak ostatnio, wszystkie komplety pościeli. Rany już po czwartej?! No to pospałam…
Kiedy za oknem skrada się zmrok, a w kamienicy naprzeciwko zaczynają opadać rolety, kładziemy się do łóżek. I zanim w końcu zmorzy nas upragniony sen, zdążymy ugotować jutrzejszy obiad, wywiesić zaległe pranie i kupić dzieciom nowe buty. Udaje nam się zaplanować, kolejne ekscytujące popołudnie z wyczekanym ukochanym i zapłacić rachunek za gaz i prąd. Bo my kobiety, nawet wtedy, nawet nocą, nie przestajemy zwalniać. I zanim wpadamy w końcu w objęcia Morfeusza, mamy już załatwione milion różnych spraw. Tych, które nie potrzebują odpoczynku.