Wolna miłość, grupowe orgie pod wpływem narkotyków – to wszystko już było. Dziś jednak ponieważ żyjemy coraz szybciej, nie akceptujemy nudy w żadnej dziedzinie – również w seksie. On też musi być spektakularny. Młodzi ludzie chętnie eksperymentują z narkotykami i seksem. Nie z klejem, syropami na kaszel czy marihuaną. Istnieją portale „randkowe”, na których za pomocą ikonki kryształku można oznaczyć, czy chcesz uprawiać seks po narkotykach. Tam może cię ktoś zapytać: „Czy masz ochotę walić w kable na grupówkach?” Chodzi właśnie o chemseks.
Ale co to jest ten chemseks?
Dziś coraz bardziej popularny staje się chemseks, czyli branie narkotyków w celu podjęcia eksperymentów seksualnych. Takie osoby zażywają różne nielegalne substancje psychoaktywne. Cel jest jeden — fantastyczny seks, podczas którego mężczyzna dłużej utrzymuje wzwód, a pożądanie tak szybko nie mija. Seks, podczas którego nie zastanawiasz się, czy jesteś za gruba, bo wyzbywasz się kontroli, przekraczasz własne granice oraz odczuwasz zintensyfikowane doświadczenia seksualne. Brzmi świetnie! Ale czy to może w ogóle być bezpieczne?
Psychoterapeuci i seksuolodzy a w szczególności ci, którzy zajmują się uzależnieniami są zgodni. Chemseks nigdy nie jest bezpieczny. Zwłaszcza jeśli jesteś osobą młodą, która od tego zaczyna w ogóle swoje życie seksualne. Dr Maria Banaszak, certyfikowana specjalistka psychoterapii uzależnień, twierdzi, że wtedy odłączamy się wtedy od takiej prawdziwej, naturalnej intymnej bliskości z drugim człowiekiem.
Kolorowe tabletki do paczkomatu
Dziś problem polega na tym, że narkotyki są niesłychanie łatwo dostępne. Współczesny polski dzieciak nie musi mieć kontaktu z dilerem, który mu sprzedaje biały proszek w woreczku strunowym. Wystarczy, że nastolatek zamówi sobie dopalacze, czyli takie niby zabawne kolorowe tabletki z uśmiechniętymi buźkami albo z logo superbohatera do… paczkomatu. Andrzej Gryżewski, seksuolog, psychoterapeuta poznawczo-behawioralny, mówi wprost, że od pandemii seks pod wpływem używek zaczął się w Polsce rozkręcać na dobre. Podobno niektórzy taksówkarze w czasie pandemii wykonywali kursy nie z ludźmi ale głównie ze środkami psychoaktywnymi od dilerów do klientów. Najczęściej z zaznaczoną opcją, by zostawić paczkę na wycieraczce. Bez potrzeby nawiązywania kontaktu wzrokowego.
Na początek kilka cytatów z netu
„Brałam ekstazy i wtedy seks był turbo przyjemny. Potem brałam więcej, bo mniejsze dawki nie przynosiły już takiej nieziemskiej rozkoszy. Aż zorientowałam się, że nie potrafię uprawiać miłości bez narkotyków. Nudziłam się”, pisze Martyna.
„Przed monitorem komputera każdy jest pewny siebie. Jednak w realu moja pewność siebie znikała. Dlatego zaczęłam eksperymentować, by dodawać sobie odwagi. Najpierw był alkohol, ale ponieważ bałam się przytyć od kalorycznych drinków, zaczęłam stosować kropelki, które popularnie nazywa się piłką gwałtu. Po nich czułam się seksowna i pożądana. Jak szłam z kimś nowo poznanym do łóżka, byłam gotowa na więcej”, pisze Jus28
„Po różnych eksperymentach z metamfetaminą i mefedronem miałam fajny seks. Ale z czasem zaczęłam mieć dziwne objawy. Słyszałam głosy, wydawało mi się, że ktoś mnie śledzi albo że ludzie na ulicy czy przystanku autobusowym się ze mnie śmieją. Partner zawiózł mnie do szpitala. Po miesięcznym pobycie zdiagnozowano u mnie objawy psychotyczne i osobowość paranoiczną. Nie wiem, czy to wszystko by się u mnie odpaliło w taki sposób, gdyby nie narkotyki. Dlatego żałuję!”, pisze Martynka
Trzy pytania do specjalistów
1. Jaki wpływ na psychikę młodych ma seks pod wpływem narkotyków?
Maria Banaszak: „Człowiek odkrywa własną seksualność z czasem, krok po kroku. Dorasta do pewnych potrzeb, zgłębia predyspozycje na podstawie kolejnych doświadczeń. Po prostu dojrzewa seksualnie. Jeśli młoda osoba zacznie od doświadczeń seksualnych podsycanych narkotykami, omija ją cały proces odkrywania radości z seksu. Później seks na trzeźwo, w wersji „tradycyjnej”, już nie będzie atrakcyjny ani satysfakcjonujący. Bo jeżeli rozpoczyna się przygodę z własnym ciałem i seksem od hardcore’owego porno, to nie należy się dziwić, że potem dwie nagie osoby obok siebie wzajemnie się nudzą.
Problem w tym, że współczesna młodzież ma wielki problem z kreatywnością. To kolejna cecha nowoczesnych narkotyków – pozbawiają ludzi pomysłowości, spontaniczności. Zabierają radość z małych rzeczy. Jeszcze dwie dekady temu temperament pacjentów Monaru trzeba było poskramiać, bo ich inwencja nie miała granic – codziennie organizowaliby bale przebierańców, malowali, rzeźbili, tańczyli. Dziś trudno jest młodych ludzi zainteresować czymkolwiek – nawet głupiego kwiatka nie namalują na pierwszy dzień wiosny, nie mówiąc o zrobieniu marzanny. Podobnie jest z seksem – obserwujemy, że tracą ciekawość odkrywania siebie nawzajem, bo już mają doświadczenia, których prawdopodobnie nigdy nie zdobywali ich rodzice”.
Po czym poznajesz, że ktoś ma problem z chemseksem?
Andrzej Gryżewski: „Kiedy seks i narkotyk i nierozerwalnie się komuś splatają. Popatrzmy na to z perspektywy związku. Jeden z partnerów mówi do drugiego: >Ja bym się z tobą pokochał<. A tamten: >OK, to dzwonię do Mariusza, żeby załatwił nam towar<. Pierwszy odpowiada, że nie ma ochoty na ćpanie. Pożąda swojego partnera, czuje coś do niego, chce mu okazać bliskość. Ale partner się upiera, że bez mefedronu nie da rady. Jeden chce seksu ze swoim facetem, a drugi z substancją! […] >Nie chcesz ze mną ćpać? To poczekam aż będziesz chciał. A dzisiaj nici z seks<”. Partner, który to słyszy, zaczyna czuć się jak dodatek. […] Nadużywanie narkotyków powoduje miszmasz hormonów w głowie, zmiany funkcjonowania mózgu, wreszcie jego uszkodzenia. No i przez to ludzie odklejają się od rzeczywistości”.
Co robić, jeśli masz problem z chemseksem?
Andrzej Gryżewski: „Warto zgłosić się do specjalisty, który jest połączeniem psychoterapeuty, seksuologa i terapeuty uzależnień. To bardzo ważne. Idąc tylko do jednego z nich, możesz dostać w najlepszym przypadku połowiczną pomoc, po której wciąż i wciąż będziesz wracał do chemseksu. Internet z chęcią podpowie, gdzie znaleźć odpowiedni gabinet. Wystarczy wpisać w wyszukiwarkę np. chemseks pomoc”.
Andrzej Gryżewski — seksuolog, psychoterapeuta poznawczo-behawioralny (CBT), psycholog, certyfikowany edukator seksualny. Założyciel Gabinetu Psychoterapii Seksualnej „CBTseksuolog„. Wieloletni współpracownik prof. dr. hab. Zbigniewa Lwa-Starowicza w Instytucie Seksuologii Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego. Autor – wraz z Przemysławem Pilarskim — książki „Sztuka obsługi penisa” oraz „Jak facet z facetem”, której fragmenty wykorzystaliśmy w tekście.
dr Maria Banaszak – certyfikowana specjalistka psychoterapii uzależnień, psychoterapeutka poznawczo-behawioralna i badaczka społeczna. Absolwentka Uniwersytetu Warszawskiego oraz Freie Universität Berlin. Pracuje w Ośrodku Leczenia, Terapii i Rehabilitacji Uzależnień Monar w Głoskowie. Dyrektor Hostelu dla Osób z Zaburzeniami Psychicznymi. Współautorka książki „Hajland. Jak ćpają nasze dzieci”, której fragmenty wykorzystaliśmy w tekście.