Życie jest za krótkie na kiepski seks. Potrzebowałam mniej więcej 10 lat, żeby do tego dojść.
Na swoją obronę mam fakt, że nikt mnie nie uczył, że seks może być fajny i ważny. Zawsze był wstydliwy. Moi rodzice byli z gatunku tych, co to z łazienki przekradali się do łóżka, opatuleni szczelnie szlafrokami. Do dziś pamiętam w gruncie rzeczy niewinną rozmowę z moją mamą, gdy byłam nastolatką, na temat wkładek higienicznych – zakończoną histerią po obu stronach.
Seks, jeśli w ogóle pojawiał się w tematach rozmów, najczęściej był omawiany w kontekście małżeńskiego obowiązku. Owszem, jak w prawie każdym inteligenckim domu, i u nas na najwyższej półce w biblioteczce stało dzieło Lwa-Starowicza. Być może był to jakiś prezent, nie wiem, natomiast nigdy nie widziałam, żeby książka była przeglądana czy czytana, raczej gromadziła kurz. Generalnie do studiów raczej obracałam się w bardzo pruderyjnym środowisku, gdzie zachowanie czystości seksualnej „dla tego jedynego” było uważane za wielką zaletę i cechę osób wyjątkowych.
Dziś wiem, że mojej córce będę mówić wprost: „Skarbie, zabezpieczaj się, pilnuj się, ale puszczaj się. Nie czekaj na nikogo. Wymagaj, próbuj, doświadczaj”.
Czytałam ostatnio artykuł, który traktował o tym, że 73 procent kobiet w stałym związku jest niezadowolonych ze swojego życia seksualnego. Czyli mnie więcej tylko co czwarta z nas jest spełniona! Jeśli to prawda, to jest co zmieniać! Dlaczego jest tak źle? Dlaczego się na to zgadzamy?
Bo seks JEST ważny!
Też mówiłam, że seks nie jest taki ważny, jeśli ludzie się kochają. Nader często powtarzał mi to mój mąż, jak rozpaczałam nad stanem naszego pożycia – jednocześnie, jak się później okazało, zabawiając się rozkosznie poza związkiem. Bo seks JEST ważny! Każdemu facetowi, który w kobiecie zabija erotyzm i seksualność, powinno się obcinać członka, żeby zrozumiał, że to zbrodnia. Fascynuje mnie, dlaczego my, polskie kobiety, tak łatwo dajemy sobie wmówić, że nie powinnyśmy mieć w łóżku pragnień, że seksualne pożycie i wyżycie nie jest ok? I dlaczego zgadzamy się na kiepskich kochanków? Kwestią głębokiego zastanowienia i indywidualnej decyzji niech będzie to, czy powinno się mówić wprost takiemu panu, co to nas nijak zaspokoić nie potrafi, że jest kiepski – z dużą dozą prawdopodobieństwa bowiem taki delikwent poczuje się urażony i nieskory do dalszego pożycia. Kto wie, może się bardziej postara, ale jest szansa, że już nie z nami. Mężczyźni są wyjątkowo wrażliwi na punkcie swojego organu i w ich mniemaniu wszyscy są ognistymi kochankami (nota bene, oni nie mają zahamowań, jeśli chodzi o walenie swoje kobiecie tekstów, że fellatio robi niewprawnie i w ogóle to jest mało seksowna). Ale – z drugiej strony – jeśli tego nie zrobimy, na własne życzenie fundujemy sobie całe lata rozczarowania i niespełnienia. Czy warto?
Karmione jesteśmy od wczesnych lat romantycznymi filmami i opowieściami, jak to przyjedzie książę na białym koniu, porwie nas do krainy uniesień i wiecznie będzie nosił na rękach i całował po stopach z zachwytu. Tymczasem nasi panowie karmią się obrazami pań na koturnach, które w 10 minut zaliczają z kochankiem 14 pozycji, są idealnie wydepilowane w kroczu, wiecznie chętne i poza stosunkiem analnym innych pytań nie mają w zasadzie. Potem taka kobieta ma pretensje, że jej mąż nie widzi w niej delikatnej księżniczki, a pan się dziwi, że jego małżonka nie rozgrzewa się z szybkością zupy w mikrofalówce, tylko jakieś wymagania ma.
Drodzy panowie,
Spieszę donieść, że poza dwoma – no, niech będzie, że trzema – otworami, kobieta ma cały ogrom innych stref, dużo mocniej dla niej erogennych: plecy, szyję, usta, uszy, ręce, nogi, brzuch, włosy, nos, kilka pomniejszych jeszcze, ale przede wszystkim wielki, zawsze włączony, narząd seksualny – mózg. Na potrzeby filmu porno takich rzeczy się nie mówi. Więc wyłącz te silikonowe laski i zastanów się, czego potrzebuje ta, którą masz w domu, bo to z nią masz się bzykać przez następne lata!
Drogie panie, wyzbądźcie się przekonania, że mężczyzna was będzie obsypywał kwiatami i stale nosił na rękach. Czego potrzebujesz? Nie daj się wbić w ramy jakiegoś kiepskiego filmu erotycznego, jeśli taka seksualność, jaką potajemnie ogląda twój ukochany, nie odpowiada ci. Nie daj się zredukować do poziomu otworów. Wymagaj!
Ja przez długi czas chodziłam po lekarzach, próbując dojść do tego, dlaczego seks z moim partnerem jest dla mnie bolesny i mało pasjonujący. Walczyłam z tym sama, bo każda wzmianka o jakichś zmianach w kwestii seksu wywoływała u mojego partnera napady oburzenia (że z nim wszystko ok przecież). Denerwował się i wyśmiewał gadżety, propozycje, moją własną, nie wzorowaną na pornosach, seksualność. I to powinien być sygnał, żeby się ewakuować szybciej. Mądra kobieta po szkodzie.
Życie jest za krótkie na kiepski seks. Rób to po swojemu, szukaj, dowiedz się, co lubisz. Niech cię nie zatrzyma żaden kiepski kochanek. Bo na nich też życie jest za krótkie. Powiem szczerze – lepszy żaden seks niż kiepski seks.
Ja chcę być w tych 27 % zadowolonych kobiet.