Dzwoni przyjaciółka. Rzadko ostatnio rozmawiamy, odległość też nie sprzyja spotkaniom. Ale po kilku dobrych tygodniach odbieram telefon i słyszę: „On odchodzi, rozumiesz? Zostawia mnie! Jak on tak może. Przecież ja go kocham!”. Jestem w lekkim szoku. Okazuje się jednak, że po 12 latach małżeństwach, dwójce dzieci, on ma romans, znalazł kochankę i to dla niej postanowił odejść.
Przyjaciółka załamana pyta, jak o niego walczyć, jak go zatrzymać. Przecież to niemożliwe, żeby on ją kochał, to tylko seks, a ich łączy tak wiele… W sumie 15 lat wspólnego życia. Gadamy całą noc… krok po kroku analizując, co się stało. Na koniec jednego jestem pewna – nigdy nie błagaj faceta, żeby został. Choćby nie wiem, jak bolało, jak bardzo byś cierpiała, nigdy tego nie rób, jeśli on już postanowił. Puść to. Jeśli pakuje walizki – nie walcz z nim. A jeśli kocha cię naprawdę wróci… szybciej niż się spodziewasz. Naprawdę.
Nie strasz go, że nie zobaczy dzieci
„A dzieci, co z dziećmi?” – pytamy, gdy on chce odejść. Doskonale wiemy, że to słaby punkt, że tutaj najłatwiej w niego uderzyć, żeby jego też zabolało. Chcesz go zastraszyć? Nie tędy droga, on nie odchodzi od swoich dzieci, tylko od ciebie. Taka jest smutna i cholernie bolesna prawda. Jasne, możemy myśleć, że odchodzi od waszego życia – także tego rodzinnego. Ale zastanów się. Chciałabyś, żeby został tylko dlatego, że go nastraszyłaś? Że uwierzył, że odbierzesz mu prawo do kontaktowania się z dziećmi? Kogo bardziej skrzywdzisz? Jego, siebie czy dzieciaki?
Nie groź, że nigdy nie będzie mógł wrócić
Dzisiaj w to wierzysz. Krzyczysz, że jeśli tylko zamknie za sobą drzwi, już nigdy nimi nie wejdzie. Zamykasz dla niego dom, swoje serce, emocje – wszystko! Tylko uważaj, co mówisz. Za każde nasze słowo musimy wziąć odpowiedzialność i liczyć się z jego konsekwencjami. Jeśli zagrozisz mu, że nigdy nie będzie mógł wrócić, on nigdy nie poprosi o kolejną szansę, rozmowę. Jeśli tego chcesz – okej, ale jeśli nie chcesz zamknąć mu drogi powrotu, nie groź brakiem jakiejkolwiek szansy w przyszłości.
Nie strasz, że wszystkim opowiesz, jakim jest draniem
Choć masz ochotę zadzwonić do jego matki, szefa, siostry, brata. Powiedzieć wszystkim, co ci zrobił, jak podle postąpił – wstrzymaj się. Niech ochłoną pierwsze emocje, daj sobie czas. Pod wpływem złości potrafimy robić wiele przykrych rzeczy, których później żałujemy. Masz prawo mówić o tym, co ci zrobił, ale czy na pewno chcesz to robić pod wpływem tego nagłego impulsu?
Nie mów, że go nie kochasz
Choć w tym momencie z pewnością go nienawidzisz. Ale w tym piekle było już wiele kobiet, wiele mówiło to, czego później żałowało. Wiele tęskniło za tą miłością, nie mogło sobie poradzić z jej brakiem. Nie można kogoś przestać kochać z dnia na dzień, z minuty na minutę. To proces, który być może nigdy się nie kończy. Dzisiaj nie wiesz, co czujesz, targają tobą silne emocje trudne do rozszyfrowania. Nie wiesz, czy dać się ponieść złości czy rozpaczy, choć jedna i druga ciągnie cię w dół. To okrutne, jak postąpił, ale poczekaj, na mówienie, że nie kochasz, przyjdzie czas, kiedy naprawdę to poczujesz.
Jeśli zdradził – nie oskarżaj jej
Nie mów, że to dziwka, ku*wa, że za nic ma miłość, związek, rodzinę. Że jak z takim kimś można budować swoje życie, że na pewno nie będzie szczęśliwy i prędzej czy później ona zdradzi jego. Hej – to sprawa między tobą a nim. Ubliżanie kochance do niczego nie prowadzi. Nie zniechęcisz go do niej, a raczej jego do siebie… Bo to on będzie wywracał oczami i powtarzał, że histeryzujesz i niczego nie rozumiesz (pewnie doda jeszcze „jak zawsze”). To doprowadza do furii, chciałabyś go rozszarpać i ją także. Ale to droga donikąd. W ten sposób nie wygrasz jego miłości.
I choć dzisiaj boli cię całe ciało, rozsypałaś się na tysiące kawałków, których nie da się pozbierać, daj sobie czas. Po prostu. Skup się na sobie – to najlepsze, co możesz dla siebie zrobić. Odrzuć te wszystkie natrętne myśli: „Dlaczego?”, „Co zrobiłam źle”, „Gdzie popełniłam błąd”, „Jak mogłam nic nie zauważyć”. Pomyśl o swoich uczuciach, o tym co w tobie jest – smutek, złość, rozpacz, nienawiść, rozczarowanie, tęsknota. Nie obwiniaj się. To nie pora na rachunek sumienia. Skup się na tym, żeby wstać każdego dnia, zająć się sobą, domem dziećmi. Zrób coś dla siebie, co lubisz, a o czym zapomniałaś. W tym bólu staraj się funkcjonować ze wszystkich sił. Idź na spacer z dziećmi, wyjedź z nimi nad morze, odetnij się od tego co tu i teraz. A on? Jeśli naprawdę cię kocha – wróci i nie będzie to ani twoim zwycięstwem, ani porażką, bo mu na to pozwolisz. Wróci, bo kocha, bo zrozumiał, co i kto dla niego w życiu jest najważniejsze.
– A jeśli nie wróci? – spytała przyjaciółka. Życie toczy się dalej, choć czasami tak cholernie boli, ale to nigdy nie przekreśla twojej szansy na szczęście.