Jak z tym żyć? Jak w ogóle można jeszcze potem komuś zaufać? I nie chodzi tylko o mnie, kobietę. Że zostawił mnie mąż. Ale też o mojego przyjaciela, którego porzuciła dziewczyna i o drugiego, którego porzucił partner. Jest weekend, siedzimy na działce, pijemy wino i nie możemy uwierzyć…
Ale ten porzucony nigdy nie może uwierzyć, prawda?
W naszych głowach krążą obrazy, gdy ci najbliżsi ludzie nas kochali. Wciąż pamiętamy pierwsze randki, starania się, romantyczne chwile, wyznania. Te wszystkie „Nigdy cię nie porzucę”, „Tylko ty”. I te zakochane oczy. Nie wiem, czy to nie najgorsze. Gdy wciąż pamiętasz zakochane oczy, a widzisz zimne i obce. Jak to możliwe, że to wciąż ta sama osoba?
Potykamy się o wspomnienia na każdym kroku. To irytujące, że słyszymy piosenkę, widzimy film, zdjęcie na półce i uruchamia się jakaś fala bólu. Wciąż się zastanawiam, kiedy to minie i czy w ogóle.
To „niedowierzanie” jest zabijające. Wciąż ci się wydaje, że to przecież niemożliwe i zaraz się obudzicie z tego koszmarnego snu. Że ta osoba powie, że przeprasza, nie chciała, zwariowała, nie wie, co ją opętało. Że znów zjecie razem kolacje, położycie się do łóżka, obejrzycie film.
Gdy widzisz jego/ jej imię na wyświetlaczu telefonu przewraca ci się w żołądku, bo przecież tyle razy dzwonił / dzwoniła, żeby powiedzieć o rzeczach ważnych i nieważnych. Że już dojeżdża do domu, jaki makaron kupić i że w piątek jesteście zaproszeni na kolację. Dzwoniła spytać, jak się czujesz, co w pracy i czy wciąż boli cię głowa.
Teraz dzwoni „ w jakiejś sprawie”. Coś jeszcze chce odebrać z domu, potrzebuje swojego dowodu ubezpieczenia, dokumentów, czegoś…. Albo chce ustalić co z dziećmi. I ten „obcy” głos– jak do pani w urzędzie, męczącej znajomej. W najlepszym razie do obojętnej osoby. Nie do wyobrażenia jest ten ten twardy, poirytowany, neutralno – obcy głos, gdy wciąż się pamięta, gdy głos był miękki, czuły, czasem drżący.
Nie możesz otrząsnąć się pamiętając obietnice, wyznania, wspólny czas, urządzanie mieszkania i tak dalej.
Masz wrażenie, że śnisz, gdy ktoś ze znajomych ci mówi, że on/ ona teraz z kimś nowym. Planują kupno mieszkania, wyjazd, przeprowadzkę, dziecko– rzeczy, które się wydawały oczywiste, że były przeznaczone tylko dla ciebie, dla was.
I to jest straszne, jak inaczej to postrzegamy, gdy jesteśmy porzucani i gdy sami porzucamy.
Gdy porzucamy to po prostu przestaliśmy kochać, mamy dość, chcemy czegoś nowego. Od tego, kogo zostawiamy, opędzamy się trochę, jak od muchy. Jest naszym wyrzutem sumienia.
Tak, kiedyś było miło, ale to się skończyło.
Chciałabym się obudzić z tego koszmarnego snu.
Tyle że codziennie budzę się i dochodzi do mnie, że to nie nie jest jednak sen. A najbliższy mi człowiek już jest obcy i kompletnie go nie obchodzę.
Cholernie ciężko to pojąć….