Go to content

Mój mąż i jego koleżanki. Gdzie zaczyna się nielojalność?

nielojalność
fot. CentralITAlliance/iStock

Dziś w nocy odkryłam korespondencje męża z innymi kobietami. To nie są erotyczne rozmowy, bardziej towarzyskie. One cztery i on– jego psiapsiółki, jak je nazywa. Tyle, że to nie są koleżanki ze studiów, liceum, z dawnej pracy. To są jego koleżanki z Instagrama. Gdzie zaczyna się nielojalność?

Pisze z nimi już od prawie trzech lat. Pierwszy raz odkryłam tę grupę dwa lata temu, byliśmy na wakacjach, jego telefon leżał na stole– o drugiej w nocy rozświetlił się nadchodzącymi wiadomościami. Dziewczyny wysyłają swoje zdjęcia, on wysyła im swoje, gadają.

Dwa lata temu zrobiłam o to awanturę…

…mieliśmy wtedy kryzys, zabolało mnie, że daje im atencję, szczególnie, że mi jej wtedy nie dawał. Przegadaliśmy to. Nie zabroniłam mu z nimi pisać, bo nie czuję się upoważniona do ograniczania komuś wolności, szczególnie, że sama bardzo cenię wolność, mam znajomych.

Moje przyjaciółki łapały się za głowę: tak, masz znajomych, ale jednak nie piszesz z facetami poznanymi w necie. A nawet, jak piszesz z kumplem z liceum, z pracy, czy ze studiów to oni wiedzą, że masz męża. Trudno odmówić im racji.

Nie wiem, dlaczego przejrzałam teraz jego telefon i czuję, że naruszyłam granice, źle mi z tym.
Nigdy wcześniej nie dawał mi powodu do zazdrości, nie odkryłam żadnego romansu. Mąż jest dobrym partnerem, człowiekiem, ojcem.

Wrócę jeszcze do tej korespondencji, którą zobaczyłam dziś w nocy. To, co mnie szczególnie rusza, to, że tam nie ma nic o mnie. Jakby żył sam. Pisze np. „Oglądałem serial”, „byłem na zakupach”, „przyjechałem”. A ja przecież wiem, że serial oglądał ze mną, na zakupach był ze mną i przyjechał gdzieś ze mną.

Jeszcze mu nie powiedziałam, że znów przeczytałam te wiadomości. Szczerze mówiąc to po prostu nie wiem, czy to ma sens. Ostatnim razem, jak z nim o tym rozmawiałam, tłumaczył, że to znajome, że nic nie robi, że… czyli z jednej strony męska klasyka, z drugiej strony, czy my mamy prawo odmawiać drugiej osobie relacji z innymi?

Gdzie jest granica? Czy to, że czuję się z tym źle jest wystarczającą granicą? Moim zdaniem niekoniecznie.
Pochodzę z rodziny, gdzie ojciec zdradzał matkę, w końcu zostawił ją dla innej kobiety. Byłam wdzięczna mężowi, że nie adorował innych kobiet, jak niektórzy mężczyźni, nie komplementował ich przy mnie, nie flirtował.

Ale właściwie teraz to robi.

Czuję się winna, czy czegoś mu nie daję?

Seks mamy fajny. Może rzeczywiście dużo pracuję, jestem skoncentrowana na celach, zdarzają się wyjazdy służbowe. Ale on nie pisze wtedy do mnie codziennie: dzień dobry i dobranoc, nie wysyła mi swoich zdjęć. Gadamy raz dziennie, jak para znajomych. Dlatego, kiedy widzę jego „czułość” wobec koleżanek mega słabo się czuję.

I tak, w zasadzie oczekuję rady. Od kobiet, ale też od mężczyzn, bo chciałabym poznać męski punkt widzenia.

Gdzie zaczyna się nielojalność?