Nie lubię się rozstawać. Nie umiem. Byłam w tym zawsze beznadziejna. Może przyjaźń? Może nienawiść? Upiekę ci ciasto albo poszczuję cię psem? Zamiast tak siąść i szczerze porozmawiać. Kochany, nie po drodze nam. Nie kochasz mnie i ja to czuję. Lub. Nie kocham cię a ty to czujesz. Przecież wiemy. Prawie zawsze to wiemy. Dlaczego tak trudno nam odejść?
Po pierwsze – strach
Bo gdybym tak powiedziała, to z pewnością go zranię. Zacznie płakać albo będzie wściekły. Ja dziecko wściekłych rodziców boję się złości jak ognia (na przykład), Albo też złamie mi serce (na przykład). Wiesz może jak wygląda złamane serce? Wiotczeje jak skóra w zimnej wodzie. Kurczy się i jest takie maleńkie. Jak żyć z maleńkim sercem złamanym na pół, nie wiem. Więc boję się cierpienia swego i jego; nikt nas nie wychował by radzić sobie z bólem. Dziwne, bo przecież ból jest pewny jak śmierć.
Po drugie – niepewność
Czy dobrze robię? Czy na pewno wszystko się skończyło, czy może tak mi się wydaje w tym mikroskopijnym umyśle? Tyle razy już się pomyliłam, dlaczego teraz miałoby być inaczej? Nie kocham. Przecież to czujesz. Opisz to więc. Ktoś potrafi to ładnie opisać? Moja ciotka mówiła, że jak jest co do garka włożyć, to jest to miłość. A więc czy to, co mam nie jest dużo? I znów – czy dużo znaczy najwięcej? I dalej – czy można chcieć mieć najwięcej? Czy to nie pycha?
Po trzecie – przywiązanie
Pępowina jak u niemowlaka, która zespala cię z nim na wieki. Dni, miesiące, lata. Przyjaciele, fotografie, wspomnienia. Wspólne konto. Dom. Pies. Dzieci. To ostatnie jest kropką nad i. Starzejesz się i dostrzegasz, że to ma sens. Rodzina. Więzi. Czy wystarczy na tyle by zostać? I czy nie wystarczy na tyle, by odejść?
Po czwarte lenistwo
Zacząć od nowa? Tak nagle w połowie życia, gdy już siwe włosy pokrywa farba? Gdy więcej w tobie ironii niż nadziei? Gdy śmiejesz się, jak ktoś przy tobie mówi, że ma coś na zawsze? Jakie to naiwne – myślisz. Do tego dzieci, które nie lubią zmian. Miłe nawyki, które utrwaliłaś przez lata kiepskiego związku. Samotność, która drażniła, a stała się azylem. Być teraz razem, dzielić, iść na kompromisy. A stara babka mówi „I po co ci to wszystko?”
I po piąte i po dziesiąte
Kochani wokół nie pomagają: „Zaczekaj, nie spiesz się, pomyśl”, „Widzisz jakieś lepsze związki?’, „Może masz kryzys po prostu?”, „A w ogóle co to jest miłość?”. No właśnie, To pojawia się zawsze. Miłość, której nikomu nie udało się uchwycić. Więc skoro nie ma żadnej porządnej definicji, to ciesz się tym, co masz. Mieć z kim zjeść kolację to bardzo wiele. Pójść razem na obiad do teściowej. Wakacje w Grecji. Remont chałupy. Inauguracja roku szkolnego ramię w ramię, a nie jak u innych: on w pierwszym rzędzie, ona w ostatnim. A to, że nie masz z kim porozmawiać? Dziewczyno, czy ty masz 16 lat?!!
Możesz więc się zawstydzić. No tak, nie masz 16 lat, masz dwa lub trzy razy tyle. Nie masz więc prawa wybrzydzać. Dorośli ludzie muszą brać co dają. Miłość to przywilej młodych. Nie wygłupiaj się więc i skup się na tym, co możesz mieć. Sylwester w Amsterdamie. Narty w Karpaczu. Nową tapetę w garderobie. Albo kup sobie psa. Pies potrafi zastąpić partnera. Zacznij biegać. Więcej czytaj. Ból minie.
Możesz też się zezłościć. Nie chcesz już tak. Boisz się jak cholera, ale brak strachu świadczyłby o bezmyślności. Nie jesteś pewna, czy uda ci się, ale chcesz spróbować. Wydaje ci się, że nie masz siły, ale czy masz siłę, bo zostać? Czy wyobrażam sobie takie życie za rok, dwa, pięć? Czy możesz jeszcze cokolwiek zrobić, by było lepiej? Jeśli nie możesz, to jak zamierzasz żyć? I może nie znajdujesz odpowiedzi na pytanie, czym jest miłość, ale wiesz pewnie, czym nie jest. Czy to, co jest wokół ciebie nią jest?
Masz wybór.