Nie dam ci tego cholernego rozwodu. Ty sobie nie wyobrażaj Bóg wie czego, że po tym wszystkim, co przez ciebie przeszłam, po prostu sobie odejdziesz, znikniesz. Że się uwolnisz. Nie myśl, że się tak z tego elegancko wyplączesz, o nie. Nie sądzisz chyba, że po tych latach, kiedy poświęciłam dla ciebie wszystko, kiedy rezygnowałam z siebie, kiedy kochałam bardziej niż mogłeś to sobie wymarzyć, pozwolę ci być tak po prostu szczęśliwym.
Słyszysz? To twoje własne słowa, a może tylko myśli, które kołaczą się w twojej głowie, odkąd mąż albo partner po pięciu albo piętnastu latach związku oświadczył ci: Zakochałem się, odchodzę, cześć.
Potem było jeszcze mnóstwo innych, raniących, ciężkich, kapiących nienawiścią i rozgoryczeniem słów. Raniących dla ciebie, bo on już nie słuchał. Odszedł daleko, wyślizgnął się z tej relacji, odciął emocje, nie wpuścił do swojego życia wyrzutów sumienia. Jego nie poruszą słowa, które ciebie wciąż szarpią na strzępy. On już decyzję podjął i Bóg jeden wie, czy w ogóle kiedykolwiek coś tam w środku poczuł, jakieś ukłucie czy niepewność. Bóg jeden wie, czy pożałował, że zostawia cię samą, cierpiącą, że zawiódł na całej linii. A te twoje wykrzykniki, nieporadnie odbiły się od jego nowego życia jak od gładkiej tafli lodu i uderzyły w ciebie ze zdwojoną siłą i zabolały jeszcze bardziej niż jego kłamstwa. Te słowa to był dla ciebie prawie atak samobójczy, który podstępnie, na chwilkę tylko przyniósł zdradliwie fałszywe uczucie ulgi.
Dekalog kobiety skrzywdzonej
Po pierwsze: Nie zabijaj
Siebie, tą nienawiścią, która trawi cię od środka i przeszkadza sobie to życie na nowo stworzyć, bez niego. Nie czujesz jak niszczą cię uczucia, które w sobie podsycasz rozpamiętując krzywdę, powtarzając uparcie: „Jak on mógł? Przecież ja dla niego tyle…”. Koniec z emocjami, które sprawiają, że nie jesteś sobą.
Po drugie: Szanuj siebie samą
Nie błagaj o uczucie, które wygasło. Nie obiecuj, że dasz z siebie jeszcze więcej, byle do ciebie wrócił. Nie zasługujesz na to, by żebrać o miłość. Tej już nie ma, pogódź się z tym.
Po trzecie: Bądź silna
Dla siebie, nie dla dzieci. Jeszcze przez chwilę tylko będziesz taka krucha, roztrzęsiona, połamana na małe kawałki. Jeszcze moment tylko potrwa, aż podniesiesz się z tego żalu i bezradności. Ale to nastąpi, obiecuję.
Po czwarte: Dzieci są twoje, ale są też jego
Tak, wiem. To ty je urodziłaś, to spędzałaś z nimi nieporównywalnie więcej czasu niż on. To je również zostawił, odchodząc od ciebie. Ale nigdy, przenigdy nie graj dziećmi. One nie są twoim orężem, a to nie jest walka.
Po piąte: To naturalne, że wciąż to czujesz
Kochałaś naprawdę, więc nadal kochasz, nieważne kim on się okazał, ani jak bardzo przez niego cierpisz. Te uczucia nie trwały chwilę, nosiłaś je w sobie i pielęgnowałaś latami. Był twoją myślą, częścią twojego świata. Teraz odszedł i zostawił ten twój świat niekompletny. Ale to puste miejsce się w końcu zabliźni.
Po szóste: Jesteś tak samo wspaniała, jak wtedy, gdy cię kochał
Rozstania się zdarzają, miłość się kończy. Nie obwiniaj się za to, że jego uczucia okazały się niestałe, za to, że gdy pojawiła się „ta druga”, nie miał w sobie dość siły i uczucia, by o was zawalczyć.
Po siódme: Nie myśl o NIEJ
Nie staraj się nawet sobie JEJ wyobrazić, nie wyszukuj JEJ zdjęć, nie pytaj, w czym jest lepsza. Nie jest. I nigdy nie będzie.
Po ósme: Wybaczaj sobie
Będziesz teraz miała chwile słabości, przeżyjesz może dni pełne łez. To nic złego, tak musi być. Zrozum to, co się z tobą dzieje, zaakceptuj i pozwól sobie na te emocje. Ale daj im też odejść, gdy przyjdzie na to pora. Puść je wolno.
Po dziewiąte: Zamknij ten etap
Kiedy poczujesz, że złość i żal odchodzą, nie podsycaj ich w sobie na nowo. To znak, że za chwilę obudzisz się i poczujesz, że nie już tak bardzo nie boli.
Po dziesiąte: Pamiętaj, jeszcze będziesz szczęśliwa
Nie zamykaj się tylko na innych, nie wrzucaj wszystkich mężczyzn do jednego worka z napisem „zły człowiek”. Nie planuj zemsty. Miłość znów przyjdzie, albo nie, ale to nie wpłynie na to kim jesteś.
Od Ciebie tylko zależy, kiedy nastąpi nowy początek. Los dał ci nową, białą kartę.