Przywiało mnie znad morza w rodzinne strony. Kraków, jedna z galerii handlowych… Miałem wpaść tylko na chwilę po białą koszulę, ale jak to zwykle w takich miejscach bywa – chwila „nieco” się przedłużyła.
Przy kawiarnianym stoliku przysłuchiawłem się dyskusji pewnej pary… Mówili na tyle głośno, że nie dało się nie słyszeć…
Ona – brunetka około 30-tki, zgrabna, na niebotycznych szpilkach – wyraźnie niezadowolona, z grymasem na twarzy.
On – wysportowany facet około 40-tki, wpatrzony w nią – jak w obrazek.
Oboje dobrze ubrani, raczej zamożni…
– Zegarek? Kolejny? Który to już… siódmy? Przecież Ty i tak nosisz tylko jeden.
– Jeden noszę na co dzień… inny do garnituru, inny gdy wychodzimy gdzieś razem…
– No dobra, to trzy… ale po co ci kolejne?
– A po co ci kolejna para butów? Ile ich masz? Kilkadziesiąt! A i tak chodzisz tylko w kilku.
– No wiesz? – prychnęła – to był szczyt chamstwa!
– Ale co takiego? – przecież mówię jak jest.
– Nie będę chodziła ubrana jak twoja matka… wiecznie tylko w jednych?!
– Ale co do tego ma moja matka? Nikt nie mówi o tym, że masz mieć jedne…
– Bo ty taki jesteś, właśnie… Ty tak zawsze! Wypominać mi będzie – burak!
– Ja ci nic nie wypominam, ja tylko podałem przykład…
– Tak! Przykład… przykład to ja ci mogę dać! Karol – mąż Moniki – jego możesz brać za przykład. Mają nowe auto, wrócili właśnie z Zanzibaru, a jeszcze Monika mi „wyjeżdża”, że dom będą budować! Działkę kupili… I to jest facet, a nie… kolejny zegarek!
– Ale ja lubię nasze mieszkanie. Dla nas jest wystarczające.
– Dla ciebie jest wystarczające! Porządnej garderoby nie ma… i kto to widział, żeby się gnieść na 60 metrach!
– Sześćdziesiąt metrów dla dwóch osób…
– Tak, teraz mi wyjedź znowu z dziećmi… Dwie osoby, dwie osoby… znowu ten sam temat!
– Ale ja przecież…
– Już ja wiem co ty przecież! Już ja cię znam! Gdybym miała odpowiedzialnego faceta! Takiego jak Anka na przykład… co to o rodzinę zadbać potrafi, posprząta, ugotuje i nawet nie ma nic przeciwko, żeby Anka do SPA z nami pojechała… to może bym się zdecydowała! A przynajmniej zastanowiła!
– Przypominam ci, że Marcin nie pracuje. To Anka ich utrzymuje. Serio, chciałabyś, żebym zajął się domem? Naprawdę wierzysz, że bylibyśmy w stanie przeżyć z twojej pensji?
– A ten ciągle swoje… w kółko i w kółko… tylko pieniądze i pieniądze!
– Nie o to mi chodziło. Ja tylko…
– Co tylko, co tylko…? Boże! Nawet wysłowić się nie potrafisz! Jednego sensownego zdania. Czytasz za mało! Widziałeś, ile Karolina i Mariusz mają książek? I on je czyta! I można z nim porozmawiać na każdy temat – taką ma wiedzę!
– Ale przecież ja też czytam…
– Ta… czytasz… w kółko o wojnie i o wojnie… nic innego. Ciągle tylko Hitler, obozy i II wojna światowa.
– Bo to mnie interesuje…
– No właśnie! Żadnych innych zainteresowań! Kamil – no wiesz… drugi mąż Baśki… na crossfit chodzi i ciało ma takie… Baśka nam zdjęcia pokazywała… Twierdzi, że to jego pasja! Nie to co ty… dziadziejesz… ani sylwetki, ani zainteresowań…
– Kochanie, skoro jestem taki beznadziejny, gruby, brzydki, nie zajmuję się domem, źle zarabiam i jestem przygłupi, to dlaczego ty ze mną jesteś? Może znajdź sobie jakiegoś…
– Ale ja ciebie kocham, głupolu! Poza tym… nikt inny by ze mną nie wytrzymał!
Co prawda, to prawda… pomyślałem. Dopiłem kawę i ruszyłem na poszukiwania kolejnych spinek do koszuli. Trzeba korzystać póki nie ma żony z pretensjami, że to osiemnaste. Policzyłem 😉
Chcesz poznać męski punkt widzenia na babskie sprawy – napisz: maciej-rebisz@wp.pl