Go to content

„Było tak idealnie. Żona, dzieci, fajna praca i fajna odskocznia o imieniu Paula. Już nie jest fajnie”. Portrety – Sylwia

Fot. iStock / splendens

Usiadła na podłodze. Uderzyła Radka. Jezus Maria, uderzyła męża. To niemożliwe. Na pewno zaraz się obudzi i wtuli w niego. Tak się przecież dzieje. W filmach. Tyle razy to widziała.

Miliony myśli tańczą w głowie. Wracają obrazy sprzed lat.  Pierwsza rozmowa, uścisk, pocałunek. Uśmiecha się do siebie. Jest tak bezpiecznie, ciepło.  Obrazy przesuwają się szybko. Napływają coraz to nowe uczucia. Radość miesza się ze smutkiem, strach z odwagą, spokój z niepokojem. Odczuwa wszystko to, co do tej pory czuła. Zatapia się w samej sobie. Nie czuje łez palących po policzku tak, że winny były wyżłobić jej bruzdy. Nie słyszy głosu Radka, przerażonego, proszącego o uwagę. Nie czuje bólu w nadgarstku, który okaże się być złamany na skutek uderzenia męża. Zapomniała o swoich urodzinach, kawie, śniadaniu. O planach na dzisiejszy dzień. Siedzi skulona. Płacze bezgłośnie, wrzeszczy szeptem. W ciszy totalnej przeżywa swój dramat. Gdy Radek próbuje ją objąć, nie reaguje. Patrzy tępo w jeden punkt i ogląda film swojego życia. Życia, które tak dobrze zna, a które tak ją zaskoczyło. Strużki potu płyną po plecach. Sylwia drży. Nie wie jednak od czego, czy z zimna, złości czy nerwów. Oddycha płytko. Siedzi niewzruszona. Radka to przeraża. Nie myślał co będzie, jak się wyda. Uważał raczej, że się nie wyda. Że zabawa z Paulą kiedyś się skończy, bo przecież nie brał jej na poważnie. Miła lalka, ufna, głupiutka w tak słodki sposób, że nie mógł się oprzeć. Ale ma przecież żonę. Rozwód nie wchodził w grę. Mały flirt był po prostu. Choć teraz do Radka dociera, że nie mały, nie flirt, nie zabawa.

Widzi żonę, która  nie ma kontaktu ze światem. Która krąży gdzieś myślami. Muszą być to jednak myśli nieprzyjemne, bo ona płacze. Grymas bólu maluje się na jej twarzy. Jest czerwona, opuchnięta. Świeży makijaż właśnie się rozmazał. Sylwia przytrzymuje jedną dłonią drugą dłonią. Tę złamaną, która puchnie w nadgarstku i zaczyna boleć. Ale Sylwia poczuje to za jakiś czas. Na razie czuje chłód i strach. Intuicyjnie wie, że stało się coś strasznego, że nie jest już bezpieczna, że jej świat się wali. Siedzi na podłodze pokonana ciosem męża. Ciosem emocjonalnym. O wiele silniejszym niż ten, który mu zadała przed chwilą.

Radek klęczy przed nią, wyciera twarz, coś szepcze. Chce ją przytulić. Chce, by tego dnia nie było. Chce wrócić do czasu bez Pauli. Sylwia go odpycha. Obrazy ich wczesnego małżeństwa zniknęły, teraz jawi się jakaś twarz pyzatej, pofarbowanej blondynki. Młodej dziewczyny, która mocnym, wulgarnym wręcz makijażem próbuje dodać sobie lat. Której usta wydęte w dzióbek doprowadzają ją do szału, bo zaczyna sobie przypominać kim ona jest. Ten dzióbek jest dla Radka, jak cała reszta zdjęć, których pełno znalazła na fejsie, w mailach i telefonie męża. Biegnie do toalety. Robi jej się niedobrze. Radka odpycha i patrzy na niego tak wrogo, że opada z niego cała nadzieja. Widzi żal, rozpacz i bezgraniczną wściekłość, którą zobaczył dzisiejszego ranka po raz pierwszy. Będzie musiał się do niej przyzwyczaić. Będzie musiał je oglądać jak tylko zechce spojrzeć na żonę.

Sylwia wymiotuje. Nadgarstek zaczyna boleć, palić. Przypomina sobie od czego. Już wie, gdzie jest i co się stało. Radek próbuje jej pomóc wstać. Chce obmyć jej twarz. Sylwia go odpycha. Czuje wstręt do niego, do niej. Widzi jak okropnie sama wygląda. Jedyne co przechodzi jej przez gardło to to, żeby się wynosił. Zaczyna odzyskiwać jasność umysłu. Chce zemsty tu i teraz. Chce zniszczyć Radka i ją.

Radek prosi, płacze. Błaga, obiecuje zerwać, wyznaje miłość. Mówi wszystko to, co Sylwia może i chciałaby usłyszeć. Teraz, póki co ona zimno i pogardliwie patrzy na męża. Zaczyna się nowy sezon ich życia. Nie tak sobie go wyobrażał. Było tak idealnie. Żona, dzieci, fajna praca i fajna odskocznia o imieniu Paula. Już nie jest fajnie.

Jak w amoku Sylwia wyrzuca Radka rzeczy z szafy. Każe mu się pakować. Wrzeszczy. Sąsiedzi wszystko pewnie słyszą. Okna pootwierane. Dzieci, które z samego rana bawiły się w ogródku, przybiegły, bo usłyszały jak mama kłóci się z tatą. Najmłodsza zaczyna płakać. Sylwię widok płaczącego dziecka stawia do pionu. Przytula małą i mówi, że tata musi wyjechać i że sami sobie poradzą.

Radek załamany totalnie pakuje się szybko i wychodzi. Wie, że przegrał, stracił wszystko. Sylwia zaś uspokaja dzieci. Jest nawet zadowolona. Zszedł jej z oczu. Uspokoiła się sama. Jedyne co teraz czuje, to chęć zemsty. Żądza wręcz. By tamta poczuła dokładnie to samo. By cierpiała i czuła, jak serce jest rozgrywane na kawałeczki. By każda jego drobinka wbijała się boleśnie głęboko i raniła każdą komórkę jej ciała. By straciła wszystko i była sama.

Sylwia działa jak robot. Pamięta doskonale jak Martę zdradzał mąż i obmyślały sposób na odegranie się na tamtej szmacie. Marta jednak ukarała tylko męża. Tamtej nie. Tylko z nią porozmawiała. Ostro co prawda. Może nawet nastraszyła, że wszystkie pliki w jakich jest posiadaniu ujrzą światło dzienne, jeśli tylko będzie miała cień podejrzeń co do kontynuowania znajomości. Nic jednak więcej nie zrobiła.

Ona, Sylwia rozliczy się tak, jak ta gówniara tego chce. Będzie ostra jazda. Spogląda na telefon Radka. Włącza go. Ta zdzira dzwoniła już kilkadziesiąt razy. Pisze SMS-a za SMS-sem. Miłosne wyznania lub groźby do Sylwii. Sylwia kopiuje wszystkie SMS-y,  wiadomości na  komunikatorze, robi screeny połączeń, skrzynki mailowej. Maile przesyła sobie na pocztę, potem drukuje wszystko. Zmienia Radkowi wszystkie hasła, bo miał stare, które Sylwia zna. Tworzy bazę dowodów. Dokładnie taką jak radziła Marcie.

I ona w przeciwieństwie do Marty nie będzie się wstydziła. Wysyła AMS-a do znajomych.  Odwołuje przyjęcie urodzinowe. Zaprasza tylko Martę. Ona jej pomoże. Twardo odbiera telefony z życzeniami. Najbliższym przyjaciołom mówi, że Radek ma z kim spędzać urodziny. Ale nie jej. I że raczej to mniejsza liczba świeczek na torcie niż jej z trójką na przodzie. Ludzi zatyka, nie wiedzą co powiedzieć.

Sylwia udaje silną. W środku jednak drży. Serce bije jak szalone. Gdy dzwoni teściowa z życzeniami pęka. Wylewa z siebie wszystko. Słowa płyną potokami, rwącymi i szalonymi. Teściowa milczy.  Mówi Sylwii na koniec, że porozmawia z synem. Sylwia wybucha tylko śmiechem. Nerwowym i pełnym bólu. Teraz to rozmowę może sobie wsadzić, no głęboko…

Gdy przychodzi kolejny SMS od Pauli z pogróżkami, Sylwia postanawia schować klasę do kieszeni. Zniszczy ją. Ma plan. Przyjdzie Marta i pomoże. A Radek? Na razie jeszcze o nim nie myśli. Jeszcze przyjdzie czas na rozpacz i żal. I łzy tęsknoty.

Cdn.

Autorka: Poli-Ann