Nie jest łatwo. Składanie tego patchworku to prawdziwa łamigłówka. Nasze dziecko, twoje dziecko, twoja była żona… Twoja rodzina, wasi wspólni znajomi. Trochę się boję mojego z nią spotkania. Trochę zazdroszczę. Wam wspólnej przeszłości. Tego, że macie ze sobą jakiś kawałek historii. Myślę dużo o tym, jak to będzie między nami. Nadal nie wiem, czy dam radę. Kocham Cię, ale się boję. Chciałabym, żebyś mi pomógł. Ale nie wiem jak. Czasami wolałabym uciec, schować się.
Poznaliśmy się banalnie, u znajomych. Od razu powiedziałeś: rozwodzę się, to nie jest dobry czas na związek. Nie wiem dlaczego to właśnie te słowa sprawiły, że postanowiłam cię lepiej poznać. Postawiłeś sprawę uczciwie: nie szukasz nikogo, masz głowę, a może i serce, zajęte czymś innym. Zaimponowałeś mi.
Zaprzyjaźniliśmy się. Byłam przy tobie w trakcie tego całego rozwodu. Widziałam co i jak przeżywasz, co cię martwi, zbliżyliśmy się do siebie. I nagle stałeś się dla mnie bardzo ważny. Najważniejszy. Co wtedy do mnie czułeś? Nie wiem. Pewnie było ci wygodnie mieć u swojego boku kogoś, kto jest i nie stawia zbyt wiele pytań. Kto podziwia, wspiera, nie oczekując nic w zamian. Teraz mnie kochasz, wiem to. Ale czy dlatego, że tak wypada, czy dlatego, że ja to ja?
Nie planowaliśmy dziecka, to było duże zaskoczenie. Kiedy zaszłam w ciążę, nie miałeś jeszcze rozwodu. Zdarzyło się. Nie mogłam się cieszyć z tej ciąży tak, jak powinnam. Cieszyłam się w cieniu, czekając, aż będziesz oficjalnie wolny. Doczekałam się, ale nadal bałeś się powiedzieć swojej byłej żonie o nas, o dziecku. Czekałam więc dalej. W końcu się odważyłeś na troszkę więcej. Poznałam twoją rodzinę, twoją córkę. Nie zaiskrzyło. Nie poczułam do niej szczególnej sympatii choć bardzo się starałam. Ona chyba też w mojej obecności czuje się nieswojo. A Ty? Wydaje mi się, że nadal na coś czekasz. Na to, aż się „ułoży”. Na to, aż będzie dobry moment, żebym mogła poznać twoją byłą żonę. Na to, aż między mną a twoją córką będzie lepiej, łatwiej. Ja wiem, że na razie nie będzie.
Czasem się zastanawiam nad początkami naszego związku. Nie jestem winna temu, że twoje małżeństwo się rozpadło. Poznaliśmy się, kiedy praktycznie było już zakończone. Dlaczego więc musiałam się ukrywać? Dlaczego musiałam milczeć? Dlaczego nie mogłam chodzić z tobą za rękę do kina? Nie posłużyło nam to. Było dziwnie. Szybko, pospiesznie. Byle nikt się nie dowiedział. To zrodziło mój lęk.
Mam tyle wątpliwości, strachu w sobie. Widzę, że twoja przeszłość nigdy nie będzie do końca przeszłością. Bo małżeństwo, bo wspólne dziecko. Boję się, że nigdy nie polubię twojej córki, że kiedy urodzi się nasz syn, będzie mi jeszcze ciężej poczuć do niej sympatię. Wiedziałam, że będzie trudno, ale nie wiedziałam, że aż tak. Czy możesz mi jakoś pomóc, uspokoić mnie, zapewnić, że będzie dobrze? A może nasz związek również się rozpadnie, tak jak twój?
Wiem tylko, że cię kocham. Pokochałam rozwodnika, mężczyznę z przeszłością i to nie jest łatwa miłość. Chciałabym uwierzyć, że kiedy minie trochę czasu, mój lęk zniknie. Stanę się bardziej pewna siebie, naszego związku.