Go to content

Anatomia dupka… Co nas tak do diabła pociąga w tych draniach

Fot. iStock / Xavier Arnau

Taki drań to jest coś. Dla niektórych to nawet coś więcej, ba! To cały erotyczno-emocjonalny motor życia. Wszystkie przecież znamy smak tej pokusy, nie kręćcie głową, że nie. Że chociaż raz nie spojrzałyście rozmarzone za klasycznym dupkiem na motorze, dobrze umięśnionym narcyzem albo intrygującym (aż ciut opryskliwym w obyciu) Panem Dwudniowy Zarost?  Tja… znamy to oj znamy, tyle, że tam gdzie często kończą się nasze erotyczne fantazje dla jednych, dla innych zaczyna się codzienność – a raczej cel życia. A na szczycie piramidy pragnień – ON, dupek doskonały.

Dobry dupek nie jest zły

Taką tezą miłośniczki tarmoszenia za włosy, pewnej ręki w sypialni i lekkiej władczości swojego supersamca, będą broniły swojego wyboru. I trzeba przyznać, że w tym szaleństwie jest metoda. Błąd jest tylko jeden – dobry „dupek” zazwyczaj dupkiem nie jest – i ot, całą teorię szlag trafia. Bo jak nie dupek, to o czym w ogóle rozmawiamy? A no tak i cała zabawa zaczyna się od nowa. Bo miłe panie, dupek – to gatunek szczególny, badboy w wersji lux z małą dogrywką narcyza w wersji 1.1, zadufany w sobie, ograniczony w swoich poglądach, fanatyczny w postrzeganiu swojego świata, po prostu zły, bez serca. A my, nadal jak te muszki lecimy do sporo już nadgryzionego jabłka, dlaczego?

Co z tego, że uroczy, tajemniczy, owoc zakazany. To nic, że podgrzewa atmosferę, że chcemy zdobywać, wynosząc go na piedestał faceta nadzwyczajnego. Oj nie, gonimy szalone tego króliczka, marzymy o relacji, związku, przyszłości – ale chwila, czy z dupkiem w ogóle zbudowanie jakiejkolwiek relacji jest możliwe?

Nie.

… i kropka.

Bo to co jest dupkową cechą, którą tak lubimy owinąć najmiększą satyną (a nie bawełną), oprawić w ramki i piać z zachwytu nad „ukochanym”, zazwyczaj jest jego potwornym lękiem, deficytem, nieporadnością emocjonalną – wielką zionącą pustką dziurą, którą on próbuje szczelnie wypchać kolorową (i jakże estetyczną) gazetą…

Portret pamięciowy dupka – ktokolwiek widział, ktokolwiek wie…

Relacja – jeśli tak na wyrost nazwiemy życie z zimnym draniem – to życie na polu pełnym niewybuchów. Nigdy nie wiesz kiedy niewinny smaczek, zamieni twoje życie w piekło. A jest w czym wybierać, bo ile drani i ich miłośniczek, tyle powodów do niepokoju…

Męski, milczący, niewylewny

Ach, zaczną wzdychać niektóre z nas, taki macho, twardziel (i nie o klaty tu chodzi), ten to potrafi być emocjonalną skałą…

Niestety rzeczywistość jest zupełnie inna. Zamknięty w sobie, stroniący od okazywania  i przeżywania emocji, chłodny, niedostępny, uciekający – brzmi nieco inaczej prawda? I zamiast „atrakcyjny” bliżej mu do „zaburzony”, by nie napisać dosadniej…

Intrygujący zdrowy egoista, dbający o swoje potrzeby…

Och, och, jakież to modne, ten zdrowy egoizm. tak to nic takiego, że ZNÓW nie mógł po ciebie przyjechać, no przecież jesteś dużą dziewczynką. To nic że zawiódł, odwołał (lub o zgrozo, po prostu nie przyszedł bo coś tam), zapomniał, nie pomyślał ( o tobie oczywiście, bo o sobie przecież myśli cały czas) itepe, itede. Ależ ci skurczybyk zaimponował, też byś tak czasem chciała potrafić, nie. A nie ciągle biegać, tracić czas na smutne przyjaciółki, starzejących się rodziców i ratować planetę, czy coś, hę?

Narcyz i egoista, bynajmniej nie zdrowy, chorobliwy. Wygląda trochę inaczej? To przestań wreszcie racjonalizować. Dupek zachowuje się jak dupek, bo jest dupkiem – nie ma tu wenezuelskiej intrygi trzeciego planu i złego brata bliźniaka. I tak, aha, ma cię w d… . Po prostu. Nie możesz wierzyć, że to w jakikolwiek sposób może się zmienić.

? Cholernie pewny siebie, nieco arogancki

Ojej, jakież to podniecające, że tak pewny siebie superhero z kilkudniowym zarostem, spojrzał na mnie szarą gąskę… och, och. – Yyyyyyyyyyy, serio? Naprawdę chcemy tak myśleć? Że jesteśmy tak 'niewarte’ czegokolwiek, że czyjeś zainteresowanie jest jak szóstka trafiona w totku?!

Szkoda tylko, że tak naprawdę Pan arogant jest Pozorantem. Tym, który musi innym i sobie przede wszystkim udowadniać swoją wartość, w nieskończoność nakręcać popyt na siebie, bo bez tego… no właśnie, kim by był?

Szczery, wali prosto z mostu

Ach no przecież powiedział mi to dla moje dobra… – mhmm, sto razy…

Szczerość bez empatii jest barbarzyństwem i okrucieństwem, a nie pomocą i miłością… Miłość nie rani specjalnie, w imię wyższych wartości czy idei. Raniący bez żadnej wewnętrznej refleksji, „no przecież powiedział TYLKO prawdę”… potrafisz z tym dyskutować, chciałabyś naprawdę?

Ryzykant (czyt. pociągający), i do tego ma taki zadziorny wygląd

Ten to ma jaja, co? Potrafi się bawić… no i nie boi się manifestować siebie swoim wyglądem…

A może po prostu nadrabia brak pewności siebie, ostentacyjnie, rozpaczliwie udaje kogoś kim wcale nie jest. A ryzyko, każdy czasem je podejmuje – takie jest życie, ale brak odpowiedzialności, to co najwyżej cecha Piotrusia Pana, wiecznego chłopca, który szczególnie nie przejmuje się niczym, a na pewno nie tobą.

Nie traci czasu na pierdoły, od razu przechodzi do konkretów

Nie rozmienia się na drobne, nie obchodzi go jakie lubię wino, czy kim są moje przyjaciółki, taki już jest, W sumie to jest skupiony tylko na mnie, na naszych spotkaniach….

Bo wcale go naprawdę nie obchodzisz, ani te twoje przyjaciółki, ani twoja ulubiona czekolada z miętą, ani twoja stara ciotka od kotów. To nie jego sprawy, nie jego życie przecież – tylko twoje. Po co miałby na to tracić swój cenny czas? On jest zainteresowany tylko sobą i swoimi potrzebami, tak długo jak będziesz się mieściła w realizację tego planu, tak długo będzie znajdował „tylko dla ciebie” czas.

Nie ukrywa, że kocha kobiety

– No przecież to naturalne, że za fajnym facetem na ulicy też byś się obejrzała, no może nieco inaczej, albo kiedy byłabyś sama. A nie, chwilka, przecież nie oglądałaś się za nikim,  bo byłaś zapatrzona w niego…

Narcyz, który uwielbia się pławić w uwielbieniu. Zrobi dla niego wszystko, czyż nie? Musi stale pieścić swoje ego.

Prawdziwy rycerz i myśliwy

On to raczej chciałby zadbać o mnie tak, żebym nie musiała się 'kłopotać’ zwykłym życiem, czy pracą. No po prostu manna z nieba… (to był sarkazm, jeśli ktoś nie zauważył).

Pan w domu, służka w kuchni. Bo ON przecież zarabia, bo gdyby nie ON, ona byłaby nikim, nic by nie miała, bo niczego nie potrafi (gdyby potrafiła przecież by zauważył). Jest ON i to jest najważniejsze, a partnerstwo nie działa nie dlatego, że ON tak bardzo chce cię odciążyć, tylko dlatego, że cię nie szanuje… No cóż, każdy dług trzeba kiedyś spłacić. Odciążyć to można kogoś z domowych obowiązków, a nie ze zwykłyc życiowych potrzeb.

Czy jest coś gorszego o zimnego drania, dupka doskonałego? Hmm, z pewnością może sobie uścisnąć dłoń z ciepłą kluchą, tą samą, która całe życie ślimaczy się w wielkim garnku, kompletnie obmyta z odpowiedzialności… ale o tym już następnym razem ;).

PS:  i przestańmy na miłość boską (nieboską lub jakąkolwiek inną) same pompować stereotypy, z którymi tak bardzo walczymy…