Czasami patrząc na inne pary myślimy „ale się dobrali, szczęściarze”, wzdychamy z zazdrością i marzymy, by dostać od nich receptę na udany związek. Ale nawet w tych z pozoru idealnych, świetnie dogadanych i zawsze uśmiechniętych parach dochodzi czasami do zgrzytów i nieporozumień, trafiają na jedno z pól minowych, na których o wybuch nie trudno. Kto wie, może nawet Brad i Angelina pokłócili się właśnie, przez któryś z tych powodów?
Małe szpiegowanko
A z kim on tak rozmawia wieczorami? A co to za lasce daje ciągle lajki na Facebooku? Kim jest ten gość, który skomentował jego ostatnie zdjęcie? Nie ma co ukrywać, lubimy wiedzieć co w trawie piszczy i z kim nasz luby się zadaje, oj lubimy! Ale wszystko musi mieć swoje granice – zbyt duża kontrola to już brak zaufania, a na niego w związku miejsca być nie może. Zapomnij więc o przeglądaniu sms-ów, grzebaniu w kieszeniach, bilingach, śledzeniu lub włamywaniu się na maila – Bondem nie jesteś, co najwyżej możesz sobie martini wstrząsnąć i dać na luz.
Rodzinna zawierucha
Ze swoją rodziną możesz dawać sobie całkiem nieźle radę, ale krewni partnera, to już prawdziwe wyzwanie. Na początku, wiadomo – przyklejasz uśmiech, jesteś grzeczna, miła i potakująca, ale na litość boską, w końcu trzeba będzie wrócić do samej siebie i wyjść z roli! I wtedy zaczynają się schody, po których musisz nauczyć się bardzo ostrożnie chodzić – gdy poważnie angażujesz się w związek, musisz przyjąć partnera z całym dobrodziejstwem inwentarza. I vice versa.
Mniejsze libido
Początek mógł być bardzo namiętny i gorący, niczym z niemieckich filmów dla widzów dorosłych, ale przychodzi taki czas, że zamiast upojnej nocy w ramionach ukochanego chciałbyś po prostu przespać te zalecane osiem godzin i odpocząć. Twój partner też może mieć ochotę na dzień przerwy od Kamasutry i zamiast wyginać śmiało ciało wolałby owo ciało złożyć na kanapie i zobaczyć Ligę Mistrzów. Nie ma w tym nic dziwnego – po pierwszej fali zauroczenia i miesiącach wzajemnego przyciągania, wasza namiętność odrobinę słabnie, co nie znaczy, że uczucie wygasa. Zamiast szalonego seksu pewnie jest teraz w waszym związku więcej czułych gestów, przytulania, całowania i po prostu – bycia razem, blisko siebie.
Ukrywanie małych grzeszków
A. ukradkiem pali papierosy w ogródku, a M. podjada ciastka, choć oficjalnie stara się zrzucić zbyt duży brzuch. O. zazwyczaj wydaje u kosmetyczki nieco więcej niż brzmi wersja oficjalna, z kolei N. w drodze z pracy do domu czasem wstępuje z kumplem na szybkie piwo. Żadne z nich nie wie, co robi partner(ka) i pewnie wolałoby się nie dowiedzieć. Pomimo tych małych grzeszków i skrywanych sekretów są szczęśliwymi parami – a może właśnie dlatego. Szczerość i otwartość nawet w związku ma czasami swoje granice, a dopóki nikt nie cierpi i nikomu nie dzieje się krzywda, to co w tym złego?
Planowanie wolnego czasu
On marzy o tym, by w sobotę spać do południa, a potem obejrzeć dobry film (albo mecz) z browarem w jednej ręce i chipsami w drugiej, tymczasem ona zrywa go z wyra o szóstej rano, bo to jesień i na grzyby się ze znajomymi umówiła, do lasu trzeba jechać. Ona chciałaby zrobić generalne porządki, może nawet przedpokój pomalować, ale on już znajomych zaprosił na kolację, małe grono, jedynie dwunastu. Podobnie bywa z planowaniem wyjazdów wakacyjnych i świąt – zanim osiągniecie porozumienie atmosfera bywa tak gęsta, że nawet nożem się jej nie pokroi.
Problemowa kula śnieżna
Ignorowanie małych problemów i niby drobnostek, które jednak gdzieś tam nam przeszkadzają, prowadzi do jednego – gdy już nazbiera nam się pod sam sufit i miejsca nagle zabraknie, wybuchniemy i wykrzyczymy, że ta deska zawsze podniesiona, pasta wyciskana od środka, skarpety znowu na podłodze, a kubek – o matko, jak nienawidzimy tego kubka!- kubek jak zwykle nie umyty gnije w zlewie. Można długo udawać, że wszystko jest w porządku i nic nam nie przeszkadza, ale chyba nie warto, bo gdy ta problemowa kula śnieżna urośnie do odpowiednich rozmiarów i nabierze tempa, nic nie jest w stanie jej zatrzymać.
Zła komunikacja
Zazwyczaj zdarza się nam podczas kłótni, gdy w nerwach usta przestają słuchać rozumu i plotą, co im ślina i zdenerwowanie na język przyniesie. Wtedy drzemy się, rzucamy oskarżeniami, przerzucamy starymi żalami i nowymi pretensjami, zupełnie nie słuchając tej drugiej strony i ignorując jej argumenty. A po co to tak się unosić, skoro nie od dziś wiadomo, że spokojna, rzeczowa i kulturalna rozmowa przynieść może o wiele więcej pożytku?
Unikanie drugiej strony
Chcąc uniknąć kłótni zdarza się, że postanawiamy unikać naszego partnera. Ale co to za związek, w którym jedyne zdania, które między sobą wymieniacie to „łazienka wolna”, „nie ma chleba” albo „twoja kolej na sprzątanie kuwety”? Problem sam nie minie, a im dłużej odwlekamy jego rozwiązanie, tym trudniej będzie nam się z nim zmierzyć. Lepiej załatwić to od razu i oczyścić atmosferę ze wszystkich niedomówień, twarzą w twarz i patrząc partnerowi prosto w oczy.
Na podstawie: www.bustle.com