Spotykasz się z kimś, i nie jest to twój pierwszy związek, ale wygląda na to, że najważniejszy. Kochasz i jesteś kochana, przepełnia cię radość, snujesz plany na długą i wspólną przyszłość. Za wami etap z pełnymi namiętności nocami, więc czas stabilizację i konkretne postanowienia. No właśnie. To moment kluczowy i nawet nie zdajemy sobie sprawy, że… właśnie teraz, możemy wszystko zawalić…
Jest bowiem kilka błędów, które my kobiety, notorycznie popełniamy, a powinnyśmy wystrzegać się ich jak ognia. Dlaczego? Żeby po prostu, być szczęśliwą z człowiekiem, którego pokochałyśmy i marzymy, żeby został naszym mężem.
Dostosowujesz się do partnera
A po co? Przecież przez pierwsze miesiące i tak ciągle chcesz być tam gdzie on, robić to co, on, słuchać tych samych płyt, spotykać z tymi samymi ludźmi. I OK, bo to jest naturalne i u każdej pary, wygląda to podobnie. Ale jeśli czas w waszym związku płynie, a ty nadal widzisz tylko jego, starasz się tylko o jego potrzeby, a nawet postępujesz wbrew sobie i np. zaczynasz jeść mięso, choć wcześniej byłaś wegetarianką, to nie jest dobrze.
Zamęczasz zazdrością
Odrobina zazdrości cementuje związek i podsyca jego żar – tak mówią. Tylko trzeba z nią albo ostrożnie albo wcale, bo to pierwszy krok do rozpadu nawet największej miłości. Poobserwuj samą siebie, czy aby nie dostajesz nerwicy, gdy on zagaduję koleżankę, bądź nie oczekujesz, że po każdym twoim SMS-ie, od razu będzie odpisywał? A może przeszukujesz jego rzeczy i obwąchujesz koszulę, po każdym wypadzie z kolegami? Zwolnij, bo twój luby poczuje się osaczony i przytłoczony, czego efektem, może być ucieczka w siną dal.
Przyspieszasz rozwój wydarzeń
Nie ma niczego gorszego od naciskania! Myślisz, że skoro już poznałaś mężczyznę swoich marzeń, to trzeba kuć żelazo póki gorące. Zdążyłaś już poznać i rozkochać w sobie całe jego otoczenie wraz z rodzicami, ciotkami i babciami i zaplanowałaś wam wakacje na 10 lat do przodu. Coraz częściej i zawsze „przypadkiem” wyrywa ci się coś o pięknych pierścionkach zaręczynowych albo zdanie : „kiedy będziemy już po ślubie”. Jeśli nie dasz sobie i jemu czasu, nie przestaniesz popędzać partnera i robić wszystkiego, żeby go sobie „zaklepać”, możesz zapomnieć o białym welonie.
Oczekujesz, że on się dla ciebie zmieni
„Musisz go sobie wychować” mówiła babcia, potem mama, a na końcu, życzliwe przyjaciółki. Zresztą, nawet jeśli ma jakieś braki i niedociągnięcia, to twoje gorące uczucie na pewno sprowadzi go na właściwe tory. Z czego to wynika? Często ze zbyt idealnego obrazu partnera w naszej głowie, do którego nawet siłą chcemy upodobnić naszego wybranka. Pamiętaj, że nawet jeśli uda ci się kilkoma awanturami bądź odwrotnie cichymi dniami, skłonić go do zmiany fryzury lub stylu ubierania się, nie oznacza to, że z charakterem też tak łatwo pójdzie. Niestety, to próby z góry skazane na porażkę, więc może lepiej darować sobie ingerencję tam, gdzie często wcale nie jest potrzebna. Bo czy ty chciałabyś, żeby ktoś cię zmieniał, choć sobie tego nie życzysz?
Porównujesz ciągle do eks
Tego nie zniesie nawet najbardziej cierpliwy i zakochany facet. O ile jeszcze potrafisz się kontrolować i robisz to w myślach, o tyle numer ten nie przejdzie, gdy zaczynasz głośno się nad tym zastanawiać. I lecisz z opowieściami, że z byłym chłopakiem, byłaś tu i tam, że on wtedy fajnie z czegoś żartował, albo kupił ci piękną apaszkę. I że uwielbiała go ciocia Stasia i że używał świetnych perfum oraz miał nienaganny styl. Uważaj, bo nawet się nie obejrzysz, jak twój obecny chłopak, poczuję się dość niezręcznie i postanowi oddalić, bo będzie czuł się gorszy od swojego poprzednika.
Ulegasz presji swojej oraz rodziny i otoczenia
Słyszysz, że w tym wieku, to kobiety już dawno są żonami i matkami. Albo przynajmniej są już po zaręczynach i planują wesele. I choć ty zawsze myślałaś inaczej, że najważniejsze są odczucia i pragnienia twoje i twojego faceta, to jednak zaczynasz główkować. Że zegar biologiczny tyka, że wszystkie koleżanki już dawno są zamężne, a większość jest też szczęśliwymi matkami – to może ja też powinnam? A znowu z drugiej strony macie siebie, więc czego chcieć więcej? A to właśnie uleganie podwójnej presji, bo zewnętrznej i tej własnej wewnętrznej, to największy błąd, przy wyborze kogoś, na resztę życia.
Szukasz dziury w całym
Całe życie, myślisz o tym, jaki on powinien być, żebyście mogli stworzyć „dream team”. I zapisujesz listę w głowie, punkt po punkcie : miły, uczciwy, uśmiechnięty, silny i mądry, zaradny, romantyczny i pracowity. Zakochujesz się i nagle dostrzegasz, że jest! Wyśniony, taki na jakiego czekałaś, według listy zalet, jakie powinien posiadać. I kiedy po paru miesiącach, zaczynasz się orientować, że owszem posiada wszystkie super zalety, ale nie potrafi skręcić mebli. Z kranem w kuchni, też sobie szczególnie nie poradził, ani z parkowaniem samochodu, wtedy powstaje tzw. rysa na szkle. A ty? Taka jesteś idealna i wszystko potrafisz? Nie, bo ideały istnieją tak samo, jak Yeti 😉