Go to content

„Bardzo pomocnym ćwiczeniem, kiedy depresja pchała mnie ku śmierci, było wyobrażenie sobie własnego pogrzebu”

anoreksja
fot. KatarzynaBialasiewicz/iStock

Debiutancka książka Katarzyny Zachacz, pochodzącej z Podkarpacia, a obecnie mieszkającej na Wyspach i pracującej jako stewardesa, dotyka ważnego społecznie problemu, jakim jest anoreksja. Autorka dzieli się z czytelnikami historią swoich zmagań z chorobą, przeplatając ją naukowym i psychologicznym spojrzeniem na anoreksję.

Przedstawiamy fragment książki “Z anoreksją na pokładzie. Wyznanie stewardesy” (BookEdit, 2021)

„W tym samym czasie moje ciało dawało mi coraz wyraźniejsze sygnały, że brakuje mu sił na podstawowe funkcje życiowe. W mojej głowie pojawiały się coraz częściej dwie opcje wybudzenia się z tego koszmaru.

Pierwszą z nich było zaśnięcie na zawsze spokojnym snem bez żadnych koszmarów. Wiele razy chciałam zasnąć i nic nie czuć, nie słyszeć tego wzrastającego z każdą minutą głosu anoreksji w mojej głowie. Chciałam się uwolnić spod jej władzy drogą, która usatysfakcjonowałaby ją najbardziej – drogą śmierci.

Doświadczając zaburzeń odżywiania, wiele osób cierpi na depresję. Anoreksja często chodzi z nią w parze, udając najlepsze przyjaciółki. Możesz sobie tylko wyobrazić lub znasz to, jakim arcytrudnym wyczynem jest służenie dwóm niezadowolonym, ciągle narzekającym i chcącym więcej pasażerkom. Są najlepszymi koleżankami, świetnie się dogadują i obydwie popychają do działań niepożądanych, chociażby samookaleczenia.

Depresja nie sprawia, że postrzegamy siebie negatywnie, a wręcz odwrotnie nasze negatywne myśli, własna krytyka i brak miłości do samych siebie sprawiają, że doświadczamy depresji. Najczęściej negatywne myśli o nas samych kryją się w podświadomości, a my bez weryfikacji, czy są prawdą, wierzymy w nie. Sama skupiałam całą moją uwagę na negatywnych odczuciach, krytykowałam swój wygląd, tym samym zupełnie nieświadomie mnożąc te złe myśli o sobie i pogrążając się w depresji.

Ponad 60% osób dotkniętych anoreksją przejawia epizody tego stanu1. Depresja i popełniane pod wpływem tego stanu samobójstwa sprawiają, że anoreksja, jak już wspomniałam wcześniej, jest śmiertelnym zagrożeniem oraz ma najwyższy współczynnik śmierci wśród chorób psychicznych. Należy pamiętać, że na ten parametr składają się nie tylko samobójstwa, ale także w bardzo dużej mierze konsekwencje związane z wyniszczeniem organizmu, jakimi są m.in. zawały serca.

Występowanie epizodów depresji u osób walczących z anoreksją jest związane z niedoborem hormonu serotoniny. Hormon ten jest produkowany w około 90% w przewodzie pokarmowym. W czasie podejmowania częstych głodówek jelita są narażone na zaburzenia związane z prawidłowym funkcjonowaniem, tym samym nie produkują wystarczającej ilości hormonu serotoniny, potocznie zwanego hormonem szczęścia.

Bardzo ciężko jest przeciwstawić się myślom, które pojawiają się w głowie, kiedy spotykają się te dwie przyjaciółki. Wiele razy rozpatrywałam drogę, która według nich jest dla mnie najlepsza – śmierć. Tym samym ja mogłabym poczuć ulgę i upragniony spokój, a one mogłyby szukać kolejnej ofiary, co zapewne udałoby im się bardzo szybko. Jestem z siebie bardzo dumna, że nie wybrałam ich drogi, jednak posłuchałam własnego wewnętrznego GPS, który mówił coś zupełnie odwrotnego.


Wybierz życie. Ile razy bałeś się zaufać nawigacji w obawie przed wylądowaniem na wąskiej kamienistej drodze, może co gorsza tym samym pokonując trasę w dłuższym, niż przewidywałeś czasie… Krótsza trasa nie zawsze jest najlepsza oraz niekoniecznie prowadzi do celu. Jadąc dłuższą drogą, może uda się znaleźć nowe lepsze rozwiązanie lub zobaczyć albo spotkać coś, co odmieni twoje życie. Z wielkim strachem, przerażeniem i lękiem przed przyszłością wyłączyłam anoreksja – GPS, a włączyłam własny, który mam z sobą cały czas i który zawsze prowadzi najlepiej, mimo że czasem wydaje się inaczej.

Anoreksja cały czas próbowała nawigować mnie według jej zasad i czasem jej się udawało, ale zdałam sobie sprawę, że mam się słuchać własnego wewnętrznego, najlepszego i najnowszej generacji GPS, wewnątrz mnie – mojego serca.

Odrzucenie myśli, jakie podsuwa depresja, nie dzieje się z dnia na dzień. Jest to ciągła, bardzo trudna bitwa, w której niesamowicie ważne jest pokazanie sobie, że sam wiesz, co jest dla ciebie najlepsze.

Momenty depresji pogarszały mój stan psychiczny. Byłam coraz bardziej zagubiona, smutna, apatyczna, przygnębiona i obojętna na świat, który się cały czas toczył obok mnie. Nie czułam się jego częścią, nie było mnie w stanie zainteresować nic poza tematami, które podsuwała mi anoreksja – jedzenie, kalorie, waga, ćwiczenia. Miałam ciągle wahania nastroju, byłam impulsywna i sama nie potrafiłam zrozumieć swojego zachowania. Nie byłam dobrym rozmówcą ani słuchaczem. Mimo że byłam obecna ciałem i ktoś do mnie mówił, nie potrafiłam się skupić na najprostszych słowach, jakie były do mnie wypowiadane. Każda moja rozmowa kończyła się tematem mojego „zdrowego jedzenia”, niezależnie od tego, czego dotyczyła na początku. Wszystko sprowadzałam do tematu dotyczącego kontroli kalorii. Tkwiłam w zamkniętej bańce, która tylko rosła, a ja liczyłam na to, że jak najszybciej pęknie i tym samym poczuję ulgę.

Bardzo pomocnym ćwiczeniem, kiedy depresja pchała mnie ku śmierci, było wyobrażenie sobie własnego pogrzebu. O ćwiczeniu tym przeczytałam w książce Stephena Coveya „7 nawyków skutecznego działania”. Polega ono na zastanowieniu się, co mogłyby powiedzieć oraz poczuć bliskie mi osoby, znajomi, spoglądając na moje zdjęcie przepasane czarną wstążką. Myśląc o tym, w mojej głowie pojawia się niewyobrażalny smutek. Mimo że anoreksja podsyła mi myśli mówiące, że wybierając ten sen, nie będę czuła żadnego rodzaju bólu i powinnam jak najszybciej zasnąć. Pojawiają się w moich oczach łzy, kiedy widzę tę scenę w głowie. Rozpacz najbliższych, brak kontaktu z nimi oraz utrata możliwości odkrywania niesamowicie pięknego świata sprawiają, że głos dwóch kumpelek popychający mnie do śmierci przestaje dominować.

Drugą możliwością, którą wybrałam i dzięki której ponownie mogę cieszyć się życiem, było pójście do łazienki, umycie twarzy bardzo zimną wodą, spojrzenie w lustro i powiedzenie sobie: Jesteś silniejsza, niż ci się wydaje, wygrasz tę wojnę, wstań i zacznij walczyć! Wybrałam drugą opcję, mimo to pierwsza możliwość nie znikła, ciągle pojawiała się w mojej głowie z nadzieją, że zmienię zdanie i się poddam.

Podobnie jest z zakupem biletu na samolot. Mamy dwie możliwości, pierwsza to codzienne przeglądanie ofert, sprawdzanie, zastanawianie się i odkładanie decyzji zakupu. Druga to przejrzeć ofertę linii lotniczych, wybrać lot, który nas najbardziej interesuje, i kupić bilet.

Mimo olbrzymiego strachu i niepewności wybierz drugą opcję w obydwu przypadkach. Będzie to jedyna słuszna decyzja, a po podróży przekonasz się, że będzie to jedna z najlepszych decyzji w twoim życiu. Kiedy jest więc dobry moment na zakup biletu na lot? Teraz, w tym momencie!

dav