Go to content

Większość z nas łyka te suplementy diety. To nie tylko głupie, ale i niebezpieczne

Fot. iStock / stock_colors

Magnez na kłopoty z koncentracją, witamina D na mocne kości czy potas, by wyrównać ciśnienie. Większość z nas każdego dnia sięga po suplementy diety, choć wcale nie musi tego robić. Dajemy się nabrać na agresywne reklamy, które mają za zadanie przekonać odbiorcę, że tego typu preparaty uwolnią go od niektórych, przykrych dolegliwości i zapewnią dobre zdrowie. Eksperci ostrzegają jednak przed nadmiernym spożyciem suplementów diety. Nie są one obojętne dla organizmu człowieka.

W Warszawie odbyła się konferencja: „Rynek suplementów diety”, pod patronatem honorowym Głównego Inspektora Sanitarnego, Narodowego Instytutu Leków, Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – PZH oraz Naczelnej Izby Aptekarskiej. Na spotkaniu zaprezentowano najnowszy raport Instytutu Ochrony Zdrowia pt. „Suplementy diety. Pacjent, rynek, trendy, regulacje”, który ukazuje zatrważające dane.

Chociaż większość z nas nie potrzebuje żadnych wspomagaczy, po suplementy sięga około 72 proc. Polaków. Jak sama nazwa wskazuje, preparaty tego typu mają uzupełniać niedobory witamin i składników mineralnych. Pytanie brzmi, skąd wiemy, że nasz organizm takiej pomocy potrzebuje?

Życie w biegu, stres, zła dieta i świadomość istnienia chorób cywilizacyjnych powodują, że coraz częściej, świadomie analizujemy sygnały ostrzegawcze wysyłane przez organizm. Zamiast udać się do lekarza, który przeprowadzi szczegółowy wywiad i zleci badania, wolimy zwalczać pierwsze, niepokojące objawy na własną rękę. Często jednak kierujemy się tym, co usłyszeliśmy w telewizji. – Już dzisiaj co czwarta reklama w mediach, a w stacjach radiowych nawet co druga dotyczy farmaceutyków, w tym suplementów diety – mówił Krzysztof Kwiatkowski, prezes Najwyższej Izby Kontroli. To właśnie w reklamach najwięcej mówi się o nieprzyjemnych dolegliwościach, które możemy okiełznać, przyjmując preparat X czy Y. W dodatku jest on aktualnie sprzedawany w większych opakowaniach, a wystarczy przecież zażywać jedną kapsułkę dziennie. Brzmi cudownie, prawda?

Choć suplementy diety dostępne są bez recepty i można je kupić nie tylko w aptece, ale również w drogerii, supermarkecie czy na stacji benzynowej, lepiej przy ich wyborze skonsultować się z lekarzem. Zażywanie takich specyfików ma sens wyłącznie wtedy, gdy uzupełniają aktualne braki. Tego jednak nie wywróżymy sobie z fusów, a dowiemy się z badań laboratoryjnych. Zanim więc wrzucimy do koszyka kolejne opakowanie multiwitaminy, potasu czy preparatu na odporność, przypomnijmy sobie, że suplementy mogą zaszkodzić. Nie chodzi tu wyłącznie o ewentualne przedawkowanie.

Prof. Małgorzata Kozłowska-Wojciechowska, kierownik Zakładu Farmacji Klinicznej i Opieki Farmaceutycznej WUM, ostrzega przed beztroskim przyjmowaniem tego typu preparatów.  – Suplementy diety nikomu nie są do niczego potrzebne. Zdejmują odpowiedzialność za zdrowie osoby, która je przyjmuje. Ludziom wydaje się, że kupując je, pomagają sobie zdrowotnie. A tak nie jest. Do tego dochodzą interakcje między suplementami a lekami. Czasem ich działanie jest wręcz szkodliwe – mówiła profesor, podając przykład reklamy jednego z produktów ”na chrypkę”. – Nie wolno tego robić. To może być ważny sygnał dla lekarza, że coś złego dzieje się z naszym zdrowiem.

Fot. iStock / Yakobchuk

Fot. iStock / Yakobchuk

Podczas konferencji specjaliści zwrócili też uwagę na niestosowność nazewnictwa. Suplementy dedykowane są bowiem „klientom”, a nie „pacjentom”, jak często błędnie nam się wydaje. –  Każdy klient powinien mieć pewność, że kupowany produkt jest certyfikowany, powtarzalny i o odpowiedniej jakości. Obecnie trwają prace nad ustawą o bezpieczeństwie żywności. Według mnie, w tej ustawie nie do końca jest miejsce na suplementy. Ale być może będzie tak, że ich nadzorem nadal będzie zajmować się Państwowa Inspekcja Sanitarna. Z pewnością rynek musi zostać uregulowany – mówił były minister zdrowia, a obecnie pełnomocnik rządu do spraw utworzenia jednolitej instytucji odpowiedzialnej za bezpieczeństwo żywności, Jarosław Pinkas.

Nie dziwi więc, że środowisko medyczne domaga się większej kontroli nad rynkiem suplementów diety. Ich sprzedaż w ostatnich latach wzrosła. Szacuje się, że w 2017 roku wydamy na nie aż 4 mld zł. Jak wynika z danych Komisji Europejskiej, w latach 1997-2015 polski rynek suplementów diety wzrósł o 219 proc. Podczas gdy jeszcze 4 lata temu rocznie rejestrowanie 3-4 tysiące nowych produktów, w 2016 roku zarejestrowano ich ponad 7 tysięcy. Mamy więc w czym wybierać, obyśmy tylko robili to z głową.

Jeśli do lekarza nam nie po drodze, poprośmy o pomoc farmaceutę. Nie gryzie, a może uchronić nas przed skutkami ubocznymi niewłaściwej suplementacji diety.


 

Źródło: Rynek ZdrowiaPoradnik Zdrowie