Wszyscy teraz ćwiczą. Jedni biegają, inni chodzą na siłownię, fitness, basen. W końcu się nasłuchaliśmy, że w zdrowym ciele zdrowy duch.
Pamiętam koleżankę, którą namówiłam na wspólne bieganie. Później opowiadała, jak po pierwszy razie przyszła do domu wykończona, ale jeszcze wszystkie okna pomyła, tak ją nakręciły endorfiny. W ogóle u osób, które lubią aktywnie spędzać czas łatwiej dostrzec uśmiech i pozytywne nastawienie do świata. Tak to już jest z chemią naszego mózgu, że wysiłek wyzwala w nas szczęście. Okazuje się jednak, że nie ma co przesadzać. Naukowcy odkryli, że zbyt duża ilość ćwiczeń może mieć odwrotny dla nas skutek – pogorszyć nasze psychiczne samopoczucie.
Badania przeprowadzone przez uniwersytety w Yale i Oksfordzie wykazały, że ci, którzy ćwiczą mniej rzadziej miewają chandry i obniżony nastrój. Dlatego też naukowcy doszli do wniosku, że 45 minut ćwiczeń od trzech do pięciu razy w tygodniu to optymalna ilość czasu, jaką powinniśmy przeznaczać na aktywność, by wyciągać z niej jak największe korzyści dla naszego zdrowia psychicznego.
Dodatkowo okazało się, że podczas gdy wszystkie rodzaje aktywności w odpowiedniej ilości poprawiają naszą kondycję psychiczną, tak najskuteczniejsze są sporty zespołowe, jazda na rowerze, aerobik i siłownia.
Zaczynając ćwiczyć powinniśmy pamiętać, żeby nie popadać w skrajności. Ruch ma być dla nas przyjemnością, a nie narzucanym reżimem, presją osiągnięcia wyników. Ja zawsze powtarzam, że już nikt mnie na igrzyska nie zabierze, ale mogę poruszać się dla siebie, dla swojego dobrego samopoczucia, a nie dla pokazania innym na Endomondo jak szybko jestem w stanie biegać. Jeśli chcemy z kimś rywalizować, to przede wszystkim z samym sobą, co drugi dzień wstając z kanapy i wychodząc na ulubione ćwiczenia. W ten sposób wzmacniamy nie tylko swoje ciało, ale także naszą psychikę.
źródło: Independent