Wydaje się, że w porównaniu ze swoimi rówieśnikami, za z góry na przegranej pozycji. Dorosłe dzieci alkoholików, dorośli wychowywani przez sadystycznych rodziców, kobiety i mężczyźni, którzy w dzieciństwie przeżyli bolesną traumę: patologię, śmierć bliskiej osoby, wyjątkowo bolesny rozwód. Budują sobie ochronny pancerz, by już nic i nikt ich nie zranił. Nie mówią o emocjach, choć czują i widzą o wiele więcej. Boją się, choć nie potrafią sprecyzować skąd ten lęk się bierze. Jak to możliwe, że trwają? I jak trwają?
Psycholodzy, którzy badali wpływ dramatycznych przeżyć z dzieciństwa na nasze dorosłe życie, wyznaczyli 10 poważnych czynników ryzyka, takich na przykład rozwód, nadużywanie alkoholu lub narkotyków przez rodziców, nadużywanie pozycji dominującej przez jedno z rodziców lub przez oboje rodziców, molestowanie seksualne, przemoc w domu czy choroby psychiczne w rodzinie. Okazuje się, że jeśli masz cztery lub więcej czynników ryzyka, twoje szanse na szczęśliwe życie są niewielkie, a szanse na to, że wpakujesz się w poważne tarapaty – olbrzymie.
Oczywiście, są to tylko liczby, statystyki i prawdopodobieństwa. Tak naprawdę każdy z nas kreuje swoją rzeczywistość, każdy podejmuje własne wybory. Nie można jednak dyskutować z faktem, że trudniejszy start, którego w żaden sposób nie „przepracujemy”, może przyczynić się do życiowej porażki.
Jak więc wyjść w miarę obronną ręką z tej, mało komfortowej sytuacji? Naukowcy uważają, że uratować może nas… miłość. Niekoniecznie ta romantyczna, w postaci osoby, która pojawi się w naszym życiu jak rycerz na białym koniu lub królewna w pięknej sukni. Bardziej chodzi tutaj o miłość, której zaznaliśmy i zaznajemy od naszego otoczenia: o życzliwych sąsiadów, którzy pomogą w potrzebie, mądrych nauczycieli, którym na nas zależy i którzy pomogą nam w zadecydowaniu o życiowej ścieżce, o przyjaciół, których spotkamy i którzy podarują nam swój czas i zainteresowanie i troskę, którą obdarzają nas osoby z dalszej i bliższej rodziny.
Na podstawie: psychologytoday.com