Dziewczyna jakich tysiące. Pulchna jako nastolatka. Nieśmiała. Małomówna. Wrażliwa. Usłyszała kiedyś, że ma tyłek jak hipopotam. Zabolało. Z dnia na dzień zaczęła ćwiczyć. Trochę w domu. Ograniczyła słodycze i pieczywo. Waga szybko ruszyła. Po dwóch miesiącach widać było różnicę. Wszyscy chwalili. Nawet ten, co na korytarzu w szkole nazwał ją hipopotamem, zdawał się inaczej na nią patrzeć.
Rodzice chwalili za samozaparcie. Pielęgniarka w szkole też, bo w końcu miała prawidłowe BMI. Łyknęła haczyk. Treningi codziennie. Dieta coraz bardziej okrojona. Z 55 kg przy 170 cm, spadła do 48. Była bledsza nieco, ale w końcu wbiła się w dżinsy najchudszej dziewczyny w klasie. Jaka była dumna, a zazdrość innych – bezcenna! (…)
*całość tekstu dostępna w tomiku opowiadań „Portrety” – premiera już w grudniu 2019!