Jeszcze parę kilo. Kilka centymetrów i osiągnie cel. Gdy go zdobył, wcale nie zaprzestał. Ćwiczył dalej. Faszerował się odżywkami. Jako że w wakacje poszedł do pracy stać go było na jedzenie z cateringu. Określił jasno proporcje i już nie miał odruchu wymiotnego, gdy po raz tysięczny miał jeść to samo. Dla Ani też znajdował czas. Po lub przed treningiem. Przed lub po pracy. Jednak to siłownia dyktowała, co i kiedy ma robić. Dieta także określała styl życia.
Lody? Nie, niedobre.
Pizza ze znajomymi? Absolutnie.
Alko? Zakaz totalny.
Kebab po imprezie? No co wy?
Impreza? Nie, rano mam trening, muszę być wyspany.
*całość tekstu dostępna w tomiku opowiadań „Portrety” – premiera już w grudniu 2019!