Go to content

Pierwotna namiętność nigdy nie jest schludna. Zrób „bałagan” w sypialni!

dobry w łóżku
Fot. iStock/proud_natalia

Jesteśmy świadkami fascynującej sprzeczności. Seksuologowie łamią kolejne mity i stereotypy. Chcemy wspierać równość płci i różnorodność. „Czyż właśnie teraz nie powinniśmy uprawiać najlepszego seksu w historii?”, pyta psycholog kliniczna Marianne Brandon na łamach „Psychology Today”.

Niestety! Wszystkie badania i statystki alarmują, że ludzie uprawiają dziś coraz mniej seksu. Nawet młodzi! Coraz mniej łączy nas ze sobą w sypialni, jak i poza nią. Czujemy się bardziej odizolowani i samotni. Trendy te zostały oczywiście zaostrzone przez COVID, ale one nie zaczęły kształtować się ani rok, ani nawet trzy lata temu. Tylko znacznie wcześniej!

Czysto i elegancko w sypialni

„Seks analny? Obrzydlistwo! Mam ogromny lęk, choć mój partner nalega. Czytam bez przerwy o lewatywie, zastanawiam się, jak mam ją wcześniej zrobić, ile czasu nie jeść, jak się przygotować?”, pisze do nas Marianna. „Miłość w czasie okresu z moim mężem nie wchodzi w grę. Bez przerwy myślałabym o tym, jak bardzo się pobrudzimy”, wyznaje Katarzyna. „Choć jestem w stałym związku, nie potrafię przekonać się do seksu oralnego. Chodzi o mój zapach. Nie podoba mi się i ta kwestia mnie rozprasza”, twierdzi Irena.

Ludzie w gabinetach seksuologicznych mówią, że marzą o bardziej namiętnym seksie, ale nie wiedzą, co robić, by to osiągnąć. „Idealistyczne oczekiwania, że działania seksualne mogą zgrabnie pasować do czystych, uporządkowanych i poprawnych ram, to bujda. Ekscytujący seks jest pierwotny — nie jest ani czysty, ani kontrolowany”, twierdzi Marianne Brandon. A niestety coraz więcej młodych ludzi, wychowanych na Instagramie, gdzie większość obrazków jest „przepuszczona” przez upiększające filtry, ma wyobrażenie seksu pachnącego perfumami i pełnego wystudiowanych póz.

Seks jest nieziemski przede wszystkim wtedy, gdy pochodzi z miejsca ukrytego głęboko w nas – tego nieuporządkowanego, zwierzęcego, naturalnego, dyktowanego instynktami. Marianne Brandon, by wytłumaczyć to swoim czytelnikom, używa analogii kulinarnej. Przypomnij sobie te noce, kiedy po imprezce wróciłaś do domu i zjadałaś bez wyrzutów sumienia, chciwie i lekkomyślnie to, na co akurat miałaś ochotę. Palcami, stojąc przy kuchennym blacie. Zorganizowanie uporządkowanego, cywilizowanego miejsca przy stole w jadalni z widelcem i nożem nie ma sensu w takiej sytuacji. Bo nie smakowałoby równie fajnie. Podobnie jak grzecznie zjedzone przekąski, nie smakuje nam grzecznie konsumowany seks.

Zaufanie kontra szaleństwo

„Mąż pyta mnie, czy będziemy uprawiać seks tak, jakby chciał się napić filiżanki kawy. A gdyby tak choć trochę… poświntuszył?”, twierdzi Krystyna. „Zawsze podążamy tą samą nudną ścieżką, mam wrażenie, że mój facet mógłby w ogóle nie zdejmować piżamy”, twierdzi Grażyna. „Jak sobie przypomnę szalony seks z kochanką, to sorry, ale smutek mnie ściska, że z moją żoną jest tak nudno i przewidywanie. Niedawno usnąłem, kiedy ona była na górze. Cóż za dramat!”, twierdzi Michał.

Co ciekawe, ludziom często łatwiej poczuć się bardziej na luzie i pierwotnie podczas romansów lub krótkotrwałych związków. Nasz organizm uwalnia wtedy niezwykle silne neurochemikalia w odpowiedzi na nowego partnera. Dlatego możemy łatwiej uzyskać dostęp do swoich pierwotnych doznań fizycznych i ignorować mózg”, twierdzi Marianne Brandon. Kolejny czynnik to fakt, że w przypadku szybkiego numerka, może nam tak bardzo nie zależeć. Nie martwimy się, że zostaniemy ocenieni, bo jest duża szansa, że już się nie spotkamy.

Ale przecież w naszych długoterminowych związkach teoretycznie powinniśmy mieć większe poczucie komfortu. Owszem, jeśli uprawiasz seks z tą samą osobą od dziesięciu lat – doszło już do naturalnego osłabienia wytwarzania naturalnych neurochemikaliów, ale pojawiło się między wami coś bardziej cennego: zaufanie. Wiesz, że żona cię nie wyśmieje, tylko przytuli. Zdajesz sobie sprawę, że mąż niejedno już widział, więc możesz się wyluzować.

Bardziej dzika technologia

„Przyłapałam mojego męża na tym, że zamiast seksu ze mną woli oglądać jakieś sprośne filmiki”, twierdzi Agnieszka. „Często masturbuję się rano pod prysznicem. Czasem zabieram tam ze sobą wibrator. Dlaczego wolę to, niż seks z mężem?”, pyta Monika.

Ludzie dziś coraz częściej swoje pierwotne instynkty lokują w technologii. Oglądamy na ekranie nasze skrywane fantazje, a wszystko to bez konieczności poczucia bezbronności lub ryzyka osądu partnera.

„Twórcy tych filmów wiedzą, że naszym popędom można zaprzeczać i tłumić je, ale nie można ich zniszczyć. I w ten sposób w końcu nieświadomość wymyka się spod kontroli i pokazuje, co w sobie tłumimy”, twierdzi Marianne Brandon.

Terapeutka dodaje, że niestety kierowanie naszych pierwotnych, niechlujnych popędów z seksu z partnerem na seks solo podsycany filmikami, zazwyczaj zmniejsza intensywność w parze. Bo seks z pornografią, choć mniej intymny, wydaje się bardziej kuszący i łatwy.

Ponieważ nasze pierwotne popędy z czasem mogą zostać stłumione w strukturze bezpiecznego związku, warto podjąć wysiłek, aby by je zintensyfikować. Terapeuci twierdzą, że przywrócenie silniejszych wrażeń w sypialni bywa trudne, bo odczuwanie i wyrażanie surowego pragnienia w obecności drugiej osoby jest bezbronne i wymaga oddania się. A wielu partnerów, choć delkaruje, że się kocha i sobie ufa, to i tak boi się uzyskać i oddać dostęp do swoich bardziej wrażliwych i pierwotnych struktur. Choć to nie łatwe, to jednak możliwe. Marianne Brandon namawia: „Bądźmy otwarci i odważni, przywróćmy bałagan seksu w naszej sypialni”.