Go to content

Najpierw zadbaj o siebie, potem o innych. Jak się nauczyć traktować siebie z większą empatią i miłością

fot.IStock

Usłyszałam kiedyś taką opowieść o człowieku, który starał się wszystkim pomagać, być dla każdego dobrym i uczynnym, że zapominał o własnych potrzebach. Rozdawał więc innym pieniądze, pomagał znaleźć pracę, dla każdego znajdował czas i dobre słowo. No po prostu człowiek ideał!

Tyle że on zapominał o sobie, o własnych marzeniach, odpoczynku dla siebie i ładowaniu swoich baterii. Nic do niego nie trafiało. Ani napominania żony, by się opamiętał, ani nawet fakt, że podupadał na zdrowiu. Dlaczego to robił? Żona twierdziła, że to wszystko, całe to dobro wobec świata, jakie jej mąż miał w sobie, wynikało z jego niskiego poczucia wartości. W środku ten człowiek czuł się niewiele wart i miał niską samoocenę. Robił więc różne rzeczy, by ludzie myśleli, że jest taki wspaniałomyślny i dobry. Po to, by nie czuć się beznadziejnym. A przecież gdyby ten człowiek zadbał o siebie, jego „kubeczek” zawsze byłby pełny. Każdy mógłby się z niego nieco napić. A tak… „kubeczek” w końcu był pusty. Wyczerpały się zasoby i siły tego człowieka. Nikt już się nie mógł z niego napić. Ani bliscy, którzy tego potrzebowali, ani nawet on sam.

Ta historia tak bardzo do mnie przemawia, że odkąd ją usłyszałam, sama pilnuję bardzo, by mój „kubeczek” wewnętrznych zasobów był zawsze przynajmniej do 3/4 zapełniony. Kiedy czuję, że jest w nim za mało sił i energii, staram się go zapełnić. Jak to robię?

Jeśli wewnętrzne podszepty mojego serca wysyłają sygnały, że droga, którą podążam, jest niewłaściwa, staram się wsłuchać w ten głos. Nie ignoruję go. Wierzę, że racjonalny rozum nie zawsze przynosi mi logiczne rozwiązania. Staram się ufać intuicji. Ona czasem wie lepiej, co powinnam zrobić.

2. Mówię dokładnie to, co mam na myśli

Niestety ludzie nie zawsze chcą usłyszeć, co do nich mówisz. Dlatego warto mówić wprost, bez zbędnych: „Jeśli nie sprawiłoby ci to trudności…”, „Chciałabym, byś zwróciła uwagę…”, „Ja nie chcę sprawiać kłopotu, ale…” Oczywiście to nie oznacza, że masz stawiać sprawy na ostrzu noża, wykłócać się, krzyczeć. Po prostu mów wprost: „Oczekuję, że… ”, „Potrzebuję, byś…”. Nie dostajesz odpowiedzi? Spróbuj jeszcze raz! Ludzie często unikają niewygodnej dla nich odpowiedzi, bo liczą na to, że się poddasz, że spasujesz, że głupio ci będzie prosić o coś jeszcze raz. Chcą wpędzić cię w poczucie winy, byś myślała: „Skoro mi nie opowiada, nie jestem wiele warta i na to nie zasługuję”. Masz dwa wyjścia: nie poddawaj się lub uciekaj od tego człowieka gdzie pieprz rośnie.

3. Stawiam czasem na własne interesy ponad potrzeby najbliższych

To może najtrudniejszy z wszystkich kroków. Dziewczynki od małego uczone są, jak być dobrymi dla innych. Rzadko pokazuje się nam, jak ważny jest zdrowy egoizm i jak opiekować się sobą. Jest takie ćwiczenie, często stosowane przez terapeutów. Wyobraź sobie, że jesteś dzieckiem, którym się sama opiekujesz. Co byś dla tego dziecka dziś zrobiła jako najczulsza matka? Może przygotowałabyś pyszną owsiankę i ozdobiła ją świeżymi aromatycznymi owocami i czekoladą? Może zabrałabyś na basen? A może utuliła w pachnącej czystej pościeli przed snem? Zrób coś dziś dla swojego wewnętrznego dziecka! Bądź dla niego dobra. Jak widzisz, tu nie trzeba wielkich gestów.

4. Przyjmuję komplementy i mówię o sobie dobrze

Kiedy przyjaciółka chwali twoją sukienkę, nie mów: „A to z lumpeksu, trafiła się przez przypadek”. Kiedy szef mówi, że świetnie wykonałaś zadanie, nie spuszczaj wzroku i nie opowiadaj: „Udało mi się”. Przyrzekam, że to jak o sobie mówisz, idzie dalej w świat. I choćbyś była nie wiadomo jak wspaniałą i zdolną sobą, a w słowach zaprzeczała temu, to ludzie będą wierzyć w to, co o sobie mówisz. Niestety! Dlatego, gdy ktoś cię chwali, powiedz: „Dziękuję” i spójrz mu w oczy, bo jesteś warta tych komplementów.

5. Nie boję się powiedzieć „nie”

Nie na wszystko musisz się zgadzać, tylko dlatego, że nie chcesz komuś zrobić przykrości. Pomagaj innym w miarę swoich możliwości, a nie kosztem siebie – swojego poczucia bezpieczeństwa, sytuacji materialnej, własnego zasobu sił. Łagodna asertywność to coś, czego powinniśmy uczyć się od najmłodszych lat.

6. Nie boję się powiedzieć „tak”

Przyjmowanie pomocy i życzliwości, to dla niektórych wielka sztuka. Nie umiemy tego, gdy czujemy, że nie jesteśmy tego warte. Jeśli przyjaciółka postanawia ci postawić w restauracji obiad, bo wie, że nie masz kasy, przyjmij to. Ludzie kochają być życzliwi i po prostu sprawia im to przyjemność, że mogą coś dla ciebie zrobić. Uwierz, jesteś tego warta. A przyjaciele, obdarowując cię, też coś dostają w zamian. Satysfakcję, radość, poczucie sprawczości. Nie czuj się zobligowana, by im natychmiast zadośćuczynić.

7. Odpuszczam to, czego nie mogę kontrolować

Warto umieć odróżnić rzeczy, na które mamy wpływ od tych, które są od nas kompletnie niezależne. Tymi drugimi, nie warto się tak bardzo przejmować. Nie masz najmniejszego wpływu na przykład na to, jak dalej potoczą się losy twojej firmy, która właśnie została sprzedana innej spółce. Masz wpływ natomiast na to, czy zdecydujesz się zostać w firmie, czy też poszukać nowej pracy. Nie trać więc energii na to, czego nie jesteś w stanie kontrolować. Wrzucenie w ten obszar lęku i złości oraz rozmyślania, to zwykła strata energii i zasobów do radzenia sobie ze sprawami, na które masz jeszcze wpływ.

8. Trzymam się z daleka od dramatów i negatywnych emocji

Możesz być empatyczna, ale nie daj się wciągnąć w to, co sprawi, że sama będziesz czuła się źle. Nie biegnij na pomoc całemu światu, nie daj się manipulować wampirom energetycznym, którzy szukają byle jakiego „wolnego słuchacza”, by zrzucić na niego cały ciężar swoich kłopotów. Ty próbujesz im coś radzić, a oni nawet tego nie słuchają. Tylko mówią: jak im źle, niedobrze, jak świat się przeciwko nim sprzysiągł. Widzisz, że to nie ma najmniejszego sensu?! Ludzie muszą radzić sobie sami ze swoimi problemami. Możesz pomóc, ale nie staraj się uzdrowić całego świata.